O apanażach samorządowców z Bobowej pisałem na www.bobowaodnowa.eu wielokrotnie. Dzisiaj natomiast tylko o zarobkch burmistrza Bobowej Wacława Ligęzy.
O apanażach i przywilejach samorządowców z Bobowej pisałem wielokrotnie. Dzisiaj wracam do, tylko niektórych, zarobków urzędującego burmistrza Bobowej, a kiedyś wójta gminy, Wacława Ligęzy – tych, które dotyczą dochodu uzyskanego z tytułu stosunku świadczenia przez w/w pracy na wysokim bobowskim urzędzie.
Prawo nakazuje, m. in. funkcjonariuszom publicznym, składanie co roku oświadczeń majątkowych i co ważne, prawo nakazuje także podawać takie dokumenty do publicznej wiadomości. Nie inaczej jest i w tym przypadku. Każdy obywatel III RP, a nawet każdy obywatel świata, może sobie spokojnie „wejść” w sieci na stronę Urzędu Miasta i Gminy Bobowa i zapoznać się z własnoręcznie złożonym i podpisanym oświadczeniem majątkowym naszego tytułowego bohatera. Takie oświadczenie ma wiele części składowych i żeby moich Czytelników nie zanudzić, skupiłem się tylko na punkcie nr VIII kwestionariusza „Oświadczenie Majątkowe” w brzmieniu: „inne dochody osiągane z tytułu zatrudnienia lub innej działalności zarobkowej lub zajęć, z podaniem kwot uzyskiwanych z każdego tytułu”. Obywatel Wacław Ligęza zaczął sprawować funkcję wójta Gminy Bobowa 1 stycznia 2003 roku.
No to do dzieła! Dochód Wacława Ligęzy wynosił (przypominam, tylko z tytułu świadczenia stosunku pracy w urzędzie):
– w okresie od 01.01.2003 do 31.12.2003 – 74 272, 31 zł,
– w okresie od 01.01.2004 do 31.12.2004 – 92 686, 98 zł,
– w okresie od 01.01.2005 do 31.12.2005 – skan dokumentu zamieszczony na stronie Urzędu Miejskiego w Bobowej był w części dotyczącej dochodu wójta zupełnie nieczytelny,
– w okresie od 01.01.2006 do 04.12.2006 – 96 107, 74 zł (w tym przypadku nie wiadomo jaki dochód został osiągnięty od 04.12.2006 do 31.12.2006 – w każdym razie nie znalazłem tej wartości – rozumiem, że wójt nie pracował wtedy za przysłowiową czapkę gruszek),
– w okresie od 01.01.2007 do 31.12.2007 – 127 892, 36 zł,
– w okresie od 01.01.2008 do 31.12.2008 – 112 514, 38 zł
– w okresie od 01.01.2009 do 31.12.2009 – 122 270, 26 zł
– w okresie od 01.01.2010 do 06.12.2010 – 131 234, 91 zł
– w okresie od 01.01.2010 do 31.12.2010 – 178 254, 50 zł.
Za rok 2011, w chwili pisania tego artykułu, oswiadczenie burmistrza Wacława Ligęzy nie było jeszcze upublicznione na stronach BIP Urzędu Miejskiego w Bobowej.
A teraz kilka refleksji natury ogólnej. Po pierwsze wzrost dochodu wójta/burmistrza notowany „rok do roku” jest stały i by tak powiedzieć bardzo wyraźny – wyjątek stanowi tylko 2008 rok. Po drugie, i to jest najbardziej porażające, wzrost dochodu osiąganego z tytułu zatrudnienia wyniósł w przedmiotowym przypadku, w okresie od 2003 roku do 2010 roku 103 982, 19 zł!!! To już nie jest zjawisko naganne, to jest zjawisko głęboko niemoralne. Bo wszystko to dzieje się w kraju, w którym w 2010 roku ponad 10 milionów ludzi (blisko 28% populacji) żyło w ubóstwie, a zwykłą biedę klepało prawdopodobnie kolejne kilka milionów osób. I moi drodzy Czytelnicy, to wszystko dzieje się na naszych oczach.
Ciekawe, ile osób w naszej Gminie (Bobowa) zadało sobie trud, żeby przeczytać oświadczenia majątkowe bobowskich samorządowców? A to jest lektura naprawdę pouczająca!
Na ostatnim zebraniu wiejskim w Wilczyskach burmistrz Wacław Ligęza zarzucił piszącemu te słowa liczne kłamstwa zamieszczane na stronie www.bobowaodnowa.eu. Wypomniał mi na przykład moje felietony, dopominające się zastosowania m. in. demokratycznych procedur podczas przywracania Bobowej praw miejskich. Burmistrz Ligęza powiedział, że wraz z nastaniem w Bobowej miasta nie wzrosły opłaty i podatki.
A czymże, panie burmistrzu, jest gwałtowny wzrost pańskich dochodów w ostatnich latach, na stolcu burmistrza Bobowej? Niech pan mi powie, że to nie obciąża pana współziomków! Czy pan jest z innej gliny ulepiony? 178 254, 50 zł dochodu w 2010 roku… Czy w 2011 roku i tego będzie panu za mało?
Chce pan wiedzieć jak nędzny skryba z Jeżowa, którym pan otwarcie pogardza, ale którego artykuły musi pan czytać dniami i nocami, nazywa taki stan? Powiem panu: chciwością władzy.
Tu na tej stronie internetowej pana kolega Tomasz Tarasek nie może mi odebrać głosu, jak dwukrotnie to uczynił podczas Zebrania Wiejskiego w Wilczyskach 5 lutego 2012 roku. Pozostanie panu tylko jeździć z zebrania wiejskiego na zebranie wiejskie i rzucać kalumnie na Macieja Rysiewicza. Proszę sobie używać do woli.
Szanowny Czytelniku! Zapewniam Cię, że w tym szaleństwie jest metoda, by tak rzec ustrojowa. Bo przecież przykład burmistrza Bobowej nie jest w Polsce odosobniony. Władza, którą oddziela od obywatela taka przepaść statusu materialnego, w naturalny sposób zaczyna traktować członków społeczeństwa, jako swoich mało rozgarniętych poddanych, ciemną masę i bydło, które przy pomocy (przysłowiowego) powroza można zaprowadzić na pastwisko i do stajni, albo odwrotnie. Ludzie to intuicyjnie rozumieją i dlatego na Zebranie Wiejskie w Wilczyskach przychodzi znacznie mniej niż 10% elektoratu. I klaszcze (niestety), a ci którzy nie przychodzą, także realizują swoje cele, a władza przy okazji swoje. Na przykład schodzą z pola widzenia „elity rządzącej”, a wiec nie dochodzi do żadnej interakcji ani pozytywnej, ani, co najważniejsze, negatywnej. Zdecydowana większość ludzi odcina się od wszelkiego uczestnictwa w działaniach publicznych, bo tak jest nie tylko wygodniej, ale i bezpieczniej. Paradoks historii polega na tym, że za komuny bezpieczniej było przyjść na zebranie, czy spęd przeciwko warchołom z Radomia i Ursusa, dzisiaj bezpieczniej zostać w domu. Burmistrz Ligęza doskonale zdaje sobie z tego wszystkiego sprawę.
A propos, czy nie był pan przypadkiem funkcjonariuszem/działaczem także poprzedniego systemu?
I dlatego, na przykład burmistrz bobowski z taką łatwością potrafi zaatakować każdego, kto poddaje w wątpliwość pookrągłostołowe status quo III RP. Wiadomo, kiedy trzeba krzyknąć, wiadomo, kiedy trzeba skłamać, wiadomo, kiedy trzeba posunąć się do pomówienia i insynuacji. Znamienne było pytanie zadane mi przez burmistrza 5 lutego 2012 r. w Domu Kultury, na które sołtys Tarasek nie pozwolił mi odpowiedzieć: – Dlaczego nie wystartuje pan w wyborach samorządowych – wrzeszczał Ligęza – tchórzy pan? Dobra bolszewicka szkoła retoryki stosowanej. Coś mi się kojarzy! W 1968 roku towarzysz Gomułka o wybitnym polskim historyku i pisarzu Pawle Jasienicy powiedział, że „to ni pies, ni wydra, coś na kształt świdra”. A „mąciciele, judasze i prowokatorzy” stale byli obecni w propagandzie PRL-u, przypomnijcie sobie choćby tzw. Dziennik Telewizyjny red. Marka Barańskiego. Czy z tego powodu komuś dzisiaj robi się wstyd?
Dom Kultury w Wilczyskach nazywany był kiedyś Domem Ludowym, a nazwa wzięła się z czasów, gdy w XIX i na początku XX wieku ideowcy i polscy patrioci, nie tylko z partii chłopskich, ale różnej maści Judymowie i Siłaczki, starali się szerzyć oświatę i pomoc wśród mieszkańców polskich wiosek. W nazwie Dom Ludowy przetrwał emocjonalny ładunek sympatii dla ludu (czytaj dla ludzi) i przejaw wzajemnej solidarności. I dlatego tę nazwę zlikwidowano. Dzisiaj w naszych „kulturalnych” czasach do psich odchodów można wetknąć polską flagę, albo nasikać na Krzyż. Można także znieważać do woli, łgać i rzucać oszczerstwa w „Domu Kultury”, a potem w imię „demokracji” i „kultury” nie dopuścić do głosu „mąciciela i prowokatora”. Liczy się wszak przede wszystkim jedność Wacława Ligęzy z Tomaszem Taraskiem, albo odwrotnie. A ty tchórzu z Jeżowa, który unikasz „demokratycznej” konfrontacji wyborczej, siedź na czterech literach i się nie odzywaj. A jak będziesz się chciał odezwać, to i tak Tomasz Tarasek odbierze ci głos, bo akurat w tej chwili ma przemówić przewodniczący Rady Miasta Stanisław Siedlarz i wygłosić laudację na cześć urzędującego burmistrza – myślę, że następnym razem padnie na kolana by ucałować stopy i dłonie swojego pryncypała!
Lekcji pokory udzielił mi jeden z uczestników zebrania z 5 lutego. Wychodząc z Sali podszedł do mnie i zakrzyknął: – Co ty, nie wiesz, jakie pytania zadawać? Ucz się ode mnie!
No właśnie, zupełnie się zatraciłem. Ale obiecuję, że się nie poprawię!
Panie burmistrzu Ligęza czekamy na oświadczenie majątkowe za 2011 rok – niecierpliwie. Ale może pan spać spokojnie, zapewniam pana, że żadnej rewolty nie będzie. Niech się pan zatem tak bardzo nie denerwuje, jakimś tam warchołem z Jeżowa, jak na ostatnim Zebraniu Wiejskim, bo to szkodzi zdrowiu. Na pana stanowisku zwracać uwagę na takie drobnostki – nie uchodzi! Ale na wszelki wypadek, jak już mnie przyjmą do Koła Gospodyń Wiejskich, to wyproszę u Pań z Koła przygotowanie dla pana ziółek na uspokojenie.
Jeżów, 12 lutego 2012
Dziennikarz i wydawca. Twórca portali "Bobowa Od-Nowa" i "Gorlice i Okolice" w powiecie gorlickim (www.gorliceiokolice.eu). Zastępca redaktora naczelnego portalu "3obieg". Redaktor naczelny portalu "Zdrowie za Zdrowie". W latach 2004-2013 wydawca i redaktor naczelny czasopism "Kalendarz Pszczelarza" i "Przegląd Pszczelarski". Autor książek "Ule i pasieki w Polsce" i "Krynica Zdrój - miasto, ludzie, okolice". Właściciel Wydawnictwa WILCZYSKA (www.wilczyska.eu). Członek Stowarzyszenia Dziennikarzy Polskich.