Pamiętamy wszyscy z dziesiątków filmów wojennych, szpiegowskich, przygodowych, rewolucyjnych, kontrrewolucyjnych i historycznych, jak bohater ostrzeliwuje się hordom wrogów i nagle zauważa, ze w magazynku został mu ostatni nabój? Ma do wyboru dwie możliwości. Albo pakuje go sobie w łeb, albo patrzy zawziętym wzrokiem na przedpole i wybiera, kogo z wrogów najbardziej nie lubi i komu pośle ten nabój, czy raczej pocisk, bo po wystrzeleniu, to już nie nabój. Najwyraźniej takie stadium osiągnęła ekipa MAKDonaldaTuska iChrabiego Cherbu Red Bul Komorowskiego, który to termin stosuje umownie, bo, oczywiście, wszyscy rozumiemy, że decyzje zapadają gdzie indziej, a to są słupy. Co jest takim ostatnim nabojem ekipy piłkarzyków- amatorów, po fiasku kolejno wszystkich wrzutek,z przecieków cedzonych do zaprzyjaźnionych, zaczerwienionych z emocji dziennikarskich uszek? Pamiętam […]
Pamiętamy wszyscy z dziesiątków filmów wojennych, szpiegowskich, przygodowych, rewolucyjnych, kontrrewolucyjnych i historycznych, jak bohater ostrzeliwuje się hordom wrogów i nagle zauważa, ze w magazynku został mu ostatni nabój? Ma do wyboru dwie możliwości. Albo pakuje go sobie w łeb, albo patrzy zawziętym wzrokiem na przedpole i wybiera, kogo z wrogów najbardziej nie lubi i komu pośle ten nabój, czy raczej pocisk, bo po wystrzeleniu, to już nie nabój.
Najwyraźniej takie stadium osiągnęła ekipa MAKDonaldaTuska iChrabiego Cherbu Red Bul Komorowskiego, który to termin stosuje umownie, bo, oczywiście, wszyscy rozumiemy, że decyzje zapadają gdzie indziej, a to są słupy.
Co jest takim ostatnim nabojem ekipy piłkarzyków- amatorów, po fiasku kolejno wszystkich wrzutek,z przecieków cedzonych do zaprzyjaźnionych, zaczerwienionych z emocji dziennikarskich uszek? Pamiętam te wszystkie wrzutki i przecieki cedzone przez rządowe i prorządowe źródła, a to głos damski, stewardessa, co to się pojawiała, potem się jednak nie pojawiała, Najpierw piloci wołają „Jezu, Jezu..” potem okazuje się, że jednak wołają co innego. Niby nic takiego, ale ktoś, kto rozpuszczał takie dosłowne wypowiedzi, kłamał, bo nie mógł ich słyszeć, albo kłamią stenogramy, bądź, rzekome stenogramy, bo coraz więcej przemawia za traktowaniem ich po prostu, jako słuchowiska radiowe, albo reality show. Powinna je poprzedzać charakterystyczna statua kołchoźnicy i robotnika z czołówki wszystkich sowieckich filmów. Nie jest ważne, czy ktoś wołał Jezu, , czy k…, nie o to chodzi. Ważne czy ten ktoś SŁYSZAŁ to, o czym mówił, a zatem stenogramy kłamią, czy też nie słyszą, zatem kłamał, a jeśli tak, to dlaczego kłamał? Nie sposób pomylić Jezu i k…, nie sposób też słyszeć stewardessę, której w końcu, jak się pokazuje, nie ma w stenogramie- słuchowisku.
Gdzie są w stenogramie słowa Protasiuka, że teraz pokaże, jak lądują debeściaki? Czy ktoś w ogóle pamięta, ile hałasu wywołały te słowa, cytowane w Wyborczej? Jakoś o tym teraz cicho, dlaczego? Słyszeli te słowa w Wyborczej, czy kłamali? Jeśli słyszeli, to czemu stenogram kłamie? Jeśli to stenogram jest prawdziwy, to czemu zatem kłamali w Wyborczej? Czemu brali udział w kampanii dezinformacyjnej? Instrukcje były w oryginale, czy przetłumaczone na lokalny język?
Zatem najpierw były debeściaki, potem słynne „wkurzy się”, „zabije mnie jak nie wyląduję”, których, jak się okazuje w ogóle nie ma w stenogramach, co nie przeszkadza je nadal przytaczać, jak pewnik i dowód swoich twierdzeń. Jedna po drugiej upadały te medialne szczury, co nie znaczy, ze ktokolwiek czuł potrzebę przeproszenia, wytłumaczenia się. Wszystkie pochodzą z tego samego źródła, wszystkie przeciekają w tej samej gazecie i tej samej telewizji, wszystkie są elementem tej samej obrzydliwej gry operacyjnej….
No i królowa wrzutek- oczywiście , naciski Prezydenta, generała Błasika kolejno, w miarę nie znajdowania żadnych dowodów, ani nawet ich śladów: w kokpicie, przesyłanych telepatycznie, karteczkami z saloniku, lub Morsem po rurach, na lotnisku, przed domem kapitana Protasiuka, w szkole Orląt w Dęblinie, czy wreszcie, jako rzeczywiście ostatnia możliwość, po obaleniu wszystkich uprzednich, w życiu płodowym kapitana Protasiuka? Co będzie po tych wszystkich słyszanych NA WŁASNE USZY przez dziennikarskie szmaty na żołdzie służb, tekstów, których potem nie ma na żadnych stenogramach? Po tym adwokacinie, co to NA WŁASNE OCZY widział na filmie niezwykle emocjonalną kłótnie obu oficerów, a z ruchu warg armia ekspertów podejmowała się odczytywać słowa „prognoza pogody, mgła, ale Prezes”, po czym się okazało, że na żadnym kadrze nawet nie stoją razem, a żaden świadek niczego nie słyszał? Zastrzelił się za wstydu? Przeprosił? Oni raczej nie z tej kategorii.
Co jeszcze mogą wyciągnąć? No, niewiele im zostaje, poza właśnie słynną już rozmową Braci, chyba, ze rzeczywiście sięgną po mój pomysł z maja z badaniem DNA z torebki Pani Prezydentowej i porównaniem z DNA pilotów, na wypadek, gdyby prawdziwe okazały się pogłoski o biciu pilotów torebką po głowach i krzykiem „Lądujcie , dziady!”. Na tą okoliczność swego czasu radni z PO w pewnym mieście zablokowali nazwanie pewnego skwerku imieniem Grażyny Gęsickiej, uzasadniając, że lepiej poczekać na wyniki śledztwa, bo kto wie, co się okaże. Swoją drogą, tak zupełnie na marginesie, jakim trzeba być SKURWYSYNEM, żeby coś takiego zrobić? Skąd PO bierze takich ludzi?
Zatem doszliśmy do ostatniego naboju MAKDonalda Tuska ( czy tego, kto tam naprawdę rządzi, kiedyś się zapewne dowiemy). Do legendarnej już ROZMOWY! Oczywiście, zapisu niema, co nie przeszkadza najbardziej obślizgłym ludziom z tej ekipy, Kutzowi, Sikorskiemu, Bolkowi o cesarskiej krwi Valensa ( jak wyjaśnił, co się na jego nieszczęście nielitościwie nagrało, w Rzymie nie znano „ł” i „ę”, stąd tak błędnie zapisano imię imperatora, co uciekł do Czechosłowacji, a stamtąd do Popowa, by dać nam w którymś pokoleniu Mędrca Europy ), sugerować, że ta ROZMOWA jest matką wszystkich rozmów, zawiera w sobie wyjaśnienie wszystkich tajemnic 10 kwietnia, a przy okazji paru innych, w tym Gibraltaru, 11 września, zamachu na Kennedy’ego i miejsca ukrycia Bursztynowej Komnaty.
Oczywiście, scenariusz jest przećwiczony kilkanaście razy, kilka dni przed 10 kwietnia TVN24 daje na pasek, że dotarła do świadka, który słyszał zapis rozmowy, w którym Jarosław nakazuje Lechowi lądować, bo to będzie dobre dla kampanii, a poza tym, żeby się nie przejmował, bo ma przecież wypasione ubezpieczenie, więc nawet lepiej, jak się rozbiją. Następnego dnia Wyborcza napisze, ze dotarła do świadka, który znał świadka, który chodził do szkoły ze świadkiem, który widział, że Jarosław Kaczyński ma komórkę, co więcej, komórkę miał także Prezydent, co więcej, obaj mieli je 10 kwietnia.
Redaktor o szczurzej twarzy i takimż charakterze napisze, że to samo urządzenie, którym odczytał myśli kapitana Protasiuka ( rozbił samolot, bo chciał zostać majorem), po ściągnięciu przez Emule dodatkowego oprogramowania zdołało odczytać fragmenty rozmowy i rzeczywiście, padają tam słowa: „ lądowanie, ubezpieczenie, ale kasa, muahahahah, frajerzy, niech Zbyszek z Antonim wyłączają radiolatarnię, jak było umówione”.
Po tym, następuje kilka dni dyskusji, niezliczone sondy, typu:
Wyborcza: „Czy popierasz nikczemne fingowanie wypadków lotniczych dla zagarnięcia ubezpieczenia i zdobycia władzy: a/tak, b/nie, c/nie interesuje mnie to”,
albo TVN24: „ czy uważasz, że winę za katastrofę ponosi: a/Jarosław Kaczyński, b/Jarosław i Lech Kaczyńscy, c/Lech Kaczyński, d/ nie interesuję się polityką”,
albo Faktu: „czy Jarosław Kaczyński jest: a/ nieludzkim zbrodniarzem, b/ chciwym malwersantem c/ może i nie dba o pieniądze, nawet konta nie ma, buhahaha, ale po trupach dąży do władzy i powrotu do stalinizmu, d/ wszystko na raz”,
albo Wprost: „czy uważasz, że do władzy powinno się dążyć za wszelką cenę, a/ tak, b/ nie, c/ nie interesuje mnie polityka PiS”
alboPolityki: „ czy mimo tego, ze od lat tłumaczymy wam, głupim matołom, że Jarosław Kaczyński jest zmarginalizowany, nie ma zdolności koalicyjnej i nigdy, przenigdy nie wróci do władzy, nadal zamierzacie na niego głosować: a/ nie, b/nigdy, c/ przenigdy, d/nie interesuję się polityką
albo Newsweeka: „kto bardziej zasługuje na miano zbrodniarza: a/Matka Teresa z Kalkuty b/ Kubuś Puchatek, c/ Jarosław Kaczyński, d/ nie wiem
albo TVN Style: „ Czy wolisz: a/ głosowac na PiS b/ kupić sobie fajne kozaczki c/ nie wiem”
Sondażownie publikuja badania, w których PO osiąga znowu 57%, PiS 17%, SLD 19%, zaufanie do liderow PO sięga 80-90%, nawet Drzewiecki i Clebowski dostają 60%. Prezydęt Red Bul Komorowski pisze krajowe dyktando i wygrywa, drugie miejsce zajmuje First Lady. Wicemarszałek Niesiołowski dostaje Order Orła Białego, Order Uśmiechu i tytuł Gentlemana Roku. Jedynie OBOP podaje 48% PO, 21% PiS, Niesiołowski określa OBOP w rozmowie z ocierającym plwocinę z lewego oka red. Piaseckim mianem załganej pisowskiej sondażowni, na którą nie warto zwracać uwagę.
Po dwóch tygodniach ktoś półgębkiem ogłasza, na konferencji, na którą przyszło siedmioro dziennikarzy i dwóch kamerzystów, ze żadnego zapisu rozmowy nie ma i nigdy nie było. TVN24 w serwisie o północy podaje, ze nie wiadomo, kto podał wiadomość o zapisie rozmowy, prawdopodobnie nikt. Wyborcza pisze, że świadek pragnie zachować anonimowość i Wyborcza będzie szanować prawo prasowe, które to gwarantuje. Wiadomość ta jest zamieszczona obok ogłoszenia o unieważnieniu legitymacji studenckiej na 12 stronie i zawiadomienia o przetargu na wózek widłowy na stronie 13.
Czyli wszystko tak, jak w przypadku dwutygodniowej hucpy z kłótnią na Okęciu.
No, ale ja mam w związku z tym pytanie podobne, jak miałem w przypadku owej legendarnej ( jak się okazało, dokładnie legendarnej, bo nie mającej miejsca) kłótni. Jakie ma ona znaczenie dla katastrofy? Podobnie, jak nie miało żadnego znaczenia dla katastrofy, czy się oficerowie kłócili, czy nie, czy odbyli pojedynek na miny, niczym z Gombrowicza, czy na służbowe pistolety, obrzucali się koszami na śmieci, do samej katastrofy nie miało to NIC.
Pytanie jest proste, dlaczego znaleźli się na tych 20 metrach, do ostatniej chwili nie zdradzając żadnych oznak zdenerwowania, informowani przez wieżę, ze są na kursie i na prawidłowej wysokości. W tym tkwi przyczyna tragedii, w niczym innym, o czym pisałem kiedyś w swoim tekście „Wysokość, głupcze”. Ja nie pytam, czy samolot obróciło do góry kołami, czy nie, czy nastąpiła eksplozja, czy nie, czy na słynnym filmiku są jakieś postaci, czy nie, czy ktoś krzyczy „ubiwaj”, czy nie, ja pytam, dlaczego piloci lecą spokojnie, są na kursie, wszystko jest OK., w momencie, gdy na 100 metrach chcą odejść na następne podejście, robią to bez żadnych komentarzy, samolot nadal spada i nagle wyrastają im przed oczyma te drzewa i jest już za późno. Zatem powracam do pierwszego pytania, dlaczego oni chcą odejść, a samolot spada i co ma do tego rozmowa braci Kaczyńskich.
I pytam, kto i co zerwało przewody wysokiego napięcia, co przez całe tygodnie były dowodem na to, o której godzinie i w której minucie nastąpiła katastrofa, aż do chwili, gdy okazało się, że w tej minucie i sekundzie według obowiązującej w danej chwili wersji ( bo czarne skrzynki podawały co innego po każdym odsłuchaniu, jak się wydaje) czarnych skrzynek samolot jest na wysokości 400 metrów. Rozumiem, Rossija wielikaja, to i słupy wysokie, ale 400 metrów, to jednak trochę za dużo. Można, oczywiście przyjąć, ze linię zerwał inny samolot, albo meteoryt, niestety, drobna komplikacja, obok leży kawałek skrzydła, więc nie ma już wyboru, trzeba się trzymać wersji o Tu 154, za późno na korekty. Zatem powracamy do pierwszego pytania. W jaki sposób Tu 154 zerwał linię, będąc na wysokości 400 metrów i co ma do tego rozmowa braci Kaczyńskich.
Kto meldował, że zakończył zrzut i co ma do tego rozmowa braci Kaczyńskich.
Gdzie jest brakująca połowa samolotu i co ma to tego rozmowa braci Kaczyńskich.
Gdzie jest kokpit i co ma to tego rozmowa braci Kaczyńskich.
No i nie chce już nawet wspominać o meldunku złożonym panu Premierowi Putinowi przez pana Ministra Szojgu na oczach milionów widzów, że samolot był na ekranach radarów do 9.50, czyli przez dobre 10 minut po katastrofie, aż zniknął. Robić sobie jaja z Premiera Putina na oczach milionów ludzi i przeżyć, to nie byle co, wielki szacun, Panie Ministrze!Jest pan w bardzo ekskluzywnym klubie! No, ale co ma do tego rozmowa braci Kaczyńskich?
Nie wiem, czy jest dziwne, czy nie, że samolot traci skrzydło przy ścięciu brzózki, widocznie nie jest dziwne, skoro je stracił, nie wiem, jak jest możliwe, że jednocześnie brzoza ścięła skrzydło i skrzydło ścięło brzozę, co jest sprzeczne ze wszystkim, czego się uczyłem na lekcjach fizyki. Nie wiem, czy to możliwe, żeby ciała przy takiej prędkości i na takim grząskim terenie zostały tak zmasakrowane. Widocznie to możliwe, skoro tak się stało. Ale nie mogę pojąc, co ma do tego rozmowa braci Kaczyńskich.
Nie wiem, dlaczego łopatki wirnika są nieuszkodzone, co wskazuje, że nie obracały się w momencie upadku, bo inaczej rozsypałyby się pod wpływem gwałtownego wyhamowania, co mówią eksperci od kilku dziedzin, w tym mechaniki. Widocznie mogły się nie rozsypać, skoro są całe. Nie wiem. Ale nie mogę pojąć, co ma do tego rozmowa braci Kaczyńskich.
Nie wiem, jak jest możliwe, że kawałki samolotu, które upadły w niewłaściwym miejscu, najwyraźniej zawstydzone, w ciągu nocy przemieściły się samorzutnie i na następnych zdjęciach są już gdzie indziej. Może to naturalne zjawisko w okolicach Smoleńska. W takim razie Unesco powinno wciągnąć Smoleńsk na listę miejsc chronionych. Ale, choćby tak było, co ma do tego rozmowa braci Kaczyńskich?
http://niepoprawni.pl/blogs/seawolf/
http://niezalezna.pl/users/seawolf/
Dziennik Pokladowy Seawolfa, kapitana , oszoloma, jaskiniowgo antykomucha