Osobowość ankietera
28/09/2011
439 Wyświetlenia
0 Komentarze
9 minut czytania
Jak się nami manipuluje? Niby trochę wiadomo, ale może warto pewne mechanizmy przypomnieć i pogłębić. Dziś pierwszy przykład, jutro drugi.
Im bliżej wyborów, tym więcej manipulacji. Niewiele osób zdaje sobie sprawę z tego, jak dalece i że coraz silniej prawie wszyscy podlegamy różnym ich formom. Nie mając tej świadomości, nie potrafimy się przed nimi bronić, ba, często nawet nie odczuwamy takiej potrzeby. Jesteśmy skłonni uwierzyć, że wszystkich ocen i wyborów dokonujemy sami, ponieważ jesteśmy wolni. W rezultacie padamy ofiarą np. takich sytuacji, jaką lapidarnie skomentował kiedyś znany satyryk słowami: Wybierali tak jak chcieli, a wybrali kogo trzeba. Dlatego sądzę, że warto jest poznawać podstawowe mechanizmy socjotechniki i kulisy manipulacji, którymi jesteśmy omotani. Ot, choćby ankiety.
Badania opinii publicznej przy pomocy ankiet i wywiadów przeprowadzają przeszkoleni ankieterzy. Według założenia powinni oni być neutralnym narzędziem badawczym, ale oczywiście tak nigdy nie jest, bo ludzie neutralni nie istnieją. W rzeczywistości w czasie wywiadu mamy zawsze do czynienia z interakcją dwóch osób, których wzajemny stosunek rzutuje na treść uzyskiwanych informacji.
Ciekawe doświadczenie na ten temat przeprowadzili w USA badacze Robinson i Rhode, którzy badali wpływ przynależności narodowo-etnicznej na treść i jakość uzyskiwanych odpowiedzi. Utworzyli oni cztery zespoły ankieterów ulicznych, których wygląd zewnętrzny, a w dwu grupach także nazwiska, kwalifikowały albo jako ‘typowych Żydów’, albo jako ‘typowych nie-Żydów’. Następnie zespoły te przeprowadzały badania uliczne przy pomocy ankiet na dużej populacji respondentów. Wszyscy zadawali swoim respondentom m.in. pytanie: „Czy sądzisz, że Żydzi w USA mają zbyt wielkie wpływy i znaczenie?”. Okazało się, że ankieterom „typowym nie-Żydom” (z wyglądu i nazwiska) na to pytanie twierdząco odpowiedziało 24,3% badanych, a ankieterom „typowym Żydom” (według wyglądu i nazwiska) – tylko 5,8%. Ta ogromna różnica świadczy zapewne o tym, że poglądy uznawane za antysemickie są publicznie wstydliwe, oraz że w USA występuje silny ‘syndrom strachu przed Żydami’, o którym tak znakomicie pisał prof. Ratibor Ray Jurjević. Jednakże w podobnych badaniach na mniejszą skalę, gdzie ankieterzy byli albo murzynami albo białymi, a pytania dotyczyły praw dla czarnych, również zauważono różnice (chociaż znacznie mniejsze) w odpowiedziach udzielanych obu grupom ankieterów, wynikające z niechęci do narażania się murzynom tam, gdzie ankieterem był murzyn. Wniosek z tego jest taki, ze badania takie powinien przeprowadzać ankieter, nie kojarzący się z interesem którejkolwiek wypowiedzi.
Wpływ przynależności społecznej ankietera na treść i jakość uzyskiwanych odpowiedzi badał w USA socjotechnik żydowski Daniel Katz. Stwierdził on, że na pytania dotyczące pracy i zarobków inaczej odpowiadano ankieterom pochodzącym z warstwy średniej, inaczej zaś ankieterom z warstwy robotniczej, co w obu wypadkach sugerował ich starannie podkreślony wygląd zewnętrzny i maniery. Okazało się, że za ustawą zakazującą strajków okupacyjnych wypowiedziało się tylko 44% respondentów, z którymi prowadzili wywiady ‘robotnicy’, i aż 59% tych, z którymi prowadzili wywiady ankieterzy ‘z warstwy średniej’.
Z kolei wpływ płci ankietera na treść i jakość pozyskiwanych wypowiedzi badał w USA socjolog H.H.Hyman. Respondenci mieli ustosunkowac się do stwierdzenia „Więzienie jest zbyt łagodną karą dla osób dopuszczających się wykroczeń przeciwko moralności; osoby te powinny być poddawane publicznej chłoście.” Wyniki znacznie różniły się w zależności od tego czy byli to mężczyźni ankietowani przez kobiety (39% tak, 58% nie), czy kobiety ankietowane przez mężczyzn (61% tak, 28% nie). Były natomiast zbliżone w przypadku mężczyzn ankietowanych przez mężczyzn (44% tak, 48% nie) jak i kobiet ankietowanych przez kobiety (49% tak, 47% nie).
Badania te, przeprowadzone z górą pół wieku temu, a dziś należące do kanonu podstawowej wiedzy socjotechnicznej dowodzą, że zewnętrzne cechy społeczne ankietera sprawiają, iż respondent kwalifikuje go do określonej grupy społecznej, po czym uprzytamnia sobie wartości i wzory zachowań obowiązujące w tej grupie i normy społeczne rządzące jego własnym zachowaniem względem tej grupy. Dostosowuje się do nich zupełnie nieświadomie. Apele o uczciwość odpowiedzi na nic się tu nie zdadzą. Zarówno pytania jak i cała sytuacja pozyskiwania informacji, w tym osobowość ankietera, zawsze w jakimś stopniu wpływają na jej treść.
Również i sam ankieter nie wziął się przecież znikąd. On również postrzega swego respondenta jako członka określonej grupy społecznej (wg. wieku, płci, zawodu, wyglądu zewnętrznego, oznak zamożności itp.) i może w związku z tym oczekiwać od niego określonych postaw i zachowań. Skutek jest taki, ze może on wybiórczo rozumieć i interpretować jego odpowiedzi. Znając lepiej cel ankiety, może też doszukiwać się zgodności w odpowiedziach nie całkiem jednoznacznych, podczas gdy jej tam nie ma. Jeśli sprawa jest „gorąca emocjonalnie” i angażująca prawie wszystkich, ankieter o silnych przekonaniach i osobowości będzie nieświadomie naginał odpowiedzi tak, aby były najbliższe jego postawie i poglądom. Postawy ankietera i jego oczekiwania mogą być dostrzeżone przez respondenta, a wtedy będzie on korygował swoje odpowiedzi, zależnie od tego czy spodziewa się aprobaty czy dezaprobaty pytającego. Wypaczanie wyników takich testów, lub nawet świadome nimi manipulowanie, są tym częstsze im więcej stosuje się pytań otwartych. M.in. stąd bierze się tendencja do stosowania testów maksymalnie neutralnych, standaryzowanych i złożonych z prostych pytan zamkniętych. Pytania zamknięte to takie, na które odpowiada się ‘tak’ lub ‘nie’, a pytania otwarte to takie, które wymagają bardziej opisowej odpowiedzi.
Bogusław Jeznach