Niniejsza publikacja została oparta na dokumentach, z których zdjęto klauzulę tajności po zmianach w ustawie o ochronie informacji niejawnych (2010 r.). Pierwszym z nich jest „Raport z analizy materiałów dot. uprowadzenia Krzysztofa Olewnika”, wytworzony w Wydziale SMI Biura Wywiadu Kryminalnego KGP w lipcu 2006 r. Dokument, który dzięki zmianie przepisów w ustawie o ochronie informacji niejawnych, nie ma już żadnej klauzuli tajności, powstał w oparciu o: – bilingi zawierające 790 tysięcy połączeń telefonicznych, zgromadzone w aktach RO „Carlos”, – bilingi połączeń telefonicznych dla numerów: 501 001 344, 501 922 722, 502 124 624, 501 162 140 za okres trzech lat (01-06-2003; 06-01-2006), – bilingi z dnia 24.07.2003 r., w którym nastąpiło przekazanie okupu, – bilingi z BTS-ów zlokalizowanych w rejonie przekazania okupu. Drugim, nie mniej cennym dokumentem, jest […]
Niniejsza publikacja została oparta na dokumentach, z których zdjęto klauzulę tajności po zmianach w ustawie o ochronie informacji niejawnych (2010 r.).
Pierwszym z nich jest „Raport z analizy materiałów dot. uprowadzenia Krzysztofa Olewnika”, wytworzony w Wydziale SMI Biura Wywiadu Kryminalnego KGP w lipcu 2006 r. Dokument, który dzięki zmianie przepisów w ustawie o ochronie informacji niejawnych, nie ma już żadnej klauzuli tajności, powstał w oparciu o:
– bilingi zawierające 790 tysięcy połączeń telefonicznych, zgromadzone w aktach RO „Carlos”,
– bilingi połączeń telefonicznych dla numerów: 501 001 344, 501 922 722, 502 124 624, 501 162 140 za okres trzech lat (01-06-2003; 06-01-2006),
– bilingi z dnia 24.07.2003 r., w którym nastąpiło przekazanie okupu,
– bilingi z BTS-ów zlokalizowanych w rejonie przekazania okupu.
Drugim, nie mniej cennym dokumentem, jest „Analiza akt śledztwa V Ds. 12/09 w sprawie uprowadzenia dla okupu i zabójstwa Krzysztofa Olewnika”, dostępna na stronie internetowej organizacji Poland Leaks: http://polandleaks.org/. Opracowanie to zawiera analizę czynności operacyjnych i procesowych na podstawie zgromadzonego materiału informacyjnego i dowodowego na potrzeby śledztwa dotyczącego uprowadzenia Krzysztofa Olewnika (obejmuje okres od 27 października 2001 r. do 7 czerwca 2004 r). Analiza została przeprowadzona na okoliczność niedopełnienia obowiązków służbowych oraz zaniedbań i błędów popełnionych przez funkcjonariuszy Policji i Prokuratury w trakcie wykonywania czynności procesowych i operacyjnych.
Informacje uzpupełniające zawiera ’ Wykaz połączeń numerów używanych przez sprawców uprowadzenia Krzysztofa Olewnika z numerami obcymi z wyłączeniem numerów używanych przez rodzinę uprowadzonego (w kolejności aktywowania)’, dostępny na stronie internetowej organizacji Poland Leaks: http://polandleaks.org .
Dzięki „Raportowi z analizy materiałów dot. uprowadzenia Krzysztofa Olewnika” możemy prześledzić kolejność zdarzeń w dniu przekazania okupu (24 lipca 2003 r.), po których Krzysztof miał wrócić do domu. Natomiast wybrane fragmenty z „Analizy akt śledztwa V Ds. 12/09 …” ujawniają powiązania przedstawicieli polskiej policji z przestępcami. Dokumenty nie pozostawiają złudzeń co do roli policji w zdarzeniu z dnia 24 lipca 2003 r.
Publikacja ma charakter informacyjny.
Gangsterzy i policjanci
Na wstępie trzeba zaznaczyć, że Wydział SMI Biura Wywiadu Kryminalnego KGP nie pozyskał pełnej wiedzy z połączeń telefonicznych i bilingów stacji BTS zlokalizowanych w rejonach działalności porywaczy. Po trzech latach od śmierci Krzysztofa, a po pięciu od jego porwania, tylko operator sieci Idea udostępnił (w 2006 r.) bilingi stacji BTS, w zasięgu których znajdowało się miejsce zrzutu okupu w dniu 24.07.2003 r. Jednak to, co zostało udostępnione prowadzi do wniosku, że inicjatorami i współorganizatorami porwania K. Olewnika mogły być osoby związane z gangsterem Andrzejem Adamskim, który – jak oceniono w „Raporcie…” – aktywnie uczestniczył w akcji wymuszenia okupu. Znamienne jest, że numery telefonów osób współpracujących z Adamskim (501 001 344; 502 124 624; 501 577 555) nie zostały zidentyfikowane przez organy ścigania, chociaż były to numery służbowe, przypisane do konkretnych osób i instytucji.
Analiza bilingów BTS-ów pozwoliła wytypować kilka numerów telefonów, między którymi wystąpiły połączenia w czasie przekazywania okupu i które znajdowały się w zasięgu stacji BTS zlokalizowanych w pobliżu miejsc związanych z tym wydarzeniem. Były to numery: 501 001 344, 501 922 722, 502 124 624, 501 162 140.
Funkcjonariusz SMI Biura Wywiadu Kryminalnego KGP w Warszawie ustalił, że pierwszy z numerów (501 001 344) był numerem służbowym zarejestrowanym na firmę Idea. Policja nie zidentyfikowała abonenta, choć było to możliwe.
Drugi z puli numerów (501 922 722) był w krytycznym czasie zarejestrowany na Andrzeja Adamskiego, zam. Pruszków, ul. Działkowa 48.
Kolejny numer (502 124 624) został zarejestrowany na firmę Willson&Brown sp. z o.o., z siedzibą w Warszawie, ul. Krakowska 224. Policja nie zidentyfikowała abonenta, choć było to możliwe.
Ostatni z wymienionych numerów (501 162 140) należał do Ryszarda Jagielskiego z Miejskiego Przedsiębiorstwa Drogowego, Warszawa, ul. Marywilska 36. Numer ten był zapisany w notatniku zabezpieczonym podczas przeszukania mieszkania Wojciecha Franiewskiego. W dniu 24.07.2003 r. Ryszard Jagielski pozostawał w godz. 19:43 – 20:50 w okolicy przekazania okupu. Zdaniem Policji mógł on przygotować miejsce przejęcia okupu, tj. zainstalować na barierce wiaduktu lampki rowerowe oraz ustawić przy jezdni znicze znaczące miejsca zrzucenia pieniędzy. Jest to tym bardziej prawdopodobne, że ok. godz. 21:50 aparat z numerem 501 162 140 przemieścił się w zasięg stacji bazowej zlokalizowanej przy ul. Modlińskiej 4B w Warszawie, przy której mieszkał wówczas Wojciech Franiewski.
Biuro Wywiadu Kryminalnego KG Policji wytypowało powyższe numery, ponieważ wystąpiły pomiędzy nimi połączenia w czasie przekazywania okupu i znajdowały się w zasięgu stacji bazowych zlokalizowanych w pobliżu miejsc związanych z przekazaniem okupu. Dodajmy jeszcze, że przy numerze 501 577 555, który 12 lutego 2002 r. łączył się z Jackiem Krupińskim i dość intensywnie z Andrzejem Adamskim, autor „Raportu z analizy materiałów …”, postawił skrót: (BDB). Być może później podjęto próbę ustalenia użytkownika tego numeru, lecz nic na ten temat nie wiadomo; KG Policji nie odpowiedziała na kilkakrotnie wysyłane pytania dotyczące tzw. Raportu Malinowskiego.
Adamski, Krupiński i ferajna
Andrzej Adamski funkcjonował (funkcjonuje?) w ramach zorganizowanej grupy przestępczej z terenu Pruszkowa. W styczniu 2003 r. był notowany za dokonanie rozboju razem z członkami tej grupy.
Adamski łączył się 17 lutego 2002 r. z Jackiem Krupińskim, wspólnikiem i przyjacielem Krzysztofa Olewnika. Przypomnijmy, że 10 stycznia 2002 r. Krupiński przewoził okup na trasie Warszawa – Berlin. Warto pamiętać, że w trakcie całodziennej podróży telefon Krupińskiego nie zalogował się do żadnej! naziemnej stacji bazowej BTS, choć operator zarejestrował szereg połączeń wchodzących i wychodzących z numeru użytkowanego wówczas przez Krupińskiego. Przypomnijmy, że telefon, z którego Krupiński korzystał 10 stycznia 2002 r., miał sfałszowany numer IMEI (więcej na ten temat: „Olewnik musiał umrzeć”, Grażyna Niegowska).
Por. „Olewnik musiał umrzeć”, Grażyna Niegowska; https://3obieg.pl/wp-admin/post.php?post=78141&action=edit
Trudno zrozumieć, dlaczego telefon Krupińskiego był wyizolowany z zasięgu naziemnych stacji BTS. Wszak z materiałów RO „Krzysiek” wynika, że wyjazd Krupińskiego w dniu 10 stycznia 2001 r. „został zabezpieczony operacyjnie” przez Policję! (por. „Analiza akt śledztwa V Ds. 12/09…”). Przestępcy pogardzili jednak dostarczonym przez Krupińskiego okupem, ponieważ herszt Franiewski uzyskał informację, że gangster odpowiedzialny za przekazywanie sygnałów o okupie zadzwonił na jego telefon domowy (por. „Analiza akt śledztwa V Ds. 12/09 …). Bandyci nie bali się policji, rządzili niepodzielnie – nie chcieli jedynie pozostawić śladów u operatora sieci komórkowej.
Ze zgromadzonych przez Biuro Wywiadu Kryminalnego KG Policji bilingów wynika, że Adamski, uczestniczący w akcji wymuszenia okupu w dniu 24 lipca 2003 r., wykonywał również połączenia do firmy Kasix-Automix, której właścicielką była żona Wojciecha Franiewskiego (pochodząca z Pruszkowa) oraz do Rafała Kasprzaka, powiązanego z „grupą mokotowską” i karanego za wymuszenia rozbójnicze. Z akt sprawy wynika, że Kasprzak jeszcze przed porwaniem wielokrotnie wypytywał Izabelę Liszkę, koleżankę Krzysztofa Olewnika, o uprowadzonego.
Nie bez znaczenia dla wyjaśnienia sprawy pozostają kontakty Adamskiego z Maksymilianem Zubem (601 222 996), który łączył się telefonicznie z Krzysztofem Olewnikiem przed jego uprowadzeniem oraz z Jackiem Krupińskim – zaraz po uprowadzeniu Krzysztofa. Zub był wówczas „czynnym złodziejem samochodowym” specjalizującym się w kradzieży samochodów marki BMW.
W rejonie przekazania okupu w dniu 24 lipca 2003 r., tj. w pobliżu mostu Grota Roweckiego w Warszawie, numer Adamskiego zaczął się logować już od 28 czerwca 2002 r. Zdaniem śledczych z Wydziału SMI Biura Wywiadu Kryminalnego KG Policji, może to wskazywać na czynny udział Adamskiego w przygotowaniach akcji wymuszenia okupu w dniu 24 lipca 2003 r.
Przekazanie okupu w dniu 24 lipca 2003 r.
Kolejność zdarzeń w dniu przekazania okupu na dzień przed imieninami Krzysztofa była następująca: o godz. 11:42 i o godz. 11:57 przestępcy dwukrotnie łączyli się z rodziną, dzwoniąc z numeru 696 340 646 na numer 605 172 397, podrzucony przez sprawców do Drobina 25 czerwca 2003 r., jako numer do połączeń ze sprawcami w czasie przekazania okupu (por. „Analiza akt śledztwa V Ds. 12/09 …”). Odtwarzając nagranie z głosem Krzysztofa porywacze wydali polecenie, aby Danuta Olewnik i Klaudiusz Ciepliński udali się do Płońska i na rondzie obok hotelu oczekiwali na dalsze instrukcje. Danuta Olewnik miała trzymać okup na kolanach. Zostało to sprawdzone przez rowerzystę, który podjechał do samochodu kierowanego przez K. Cieplińskiego na tyle blisko, żeby widzieć paczkę leżącą na jej kolanach.
Dla zachowania pozorów rowerzysta zapytał łamaną angielszczyzną o drogę na Kaliningrad: cyt. „(…) podczas jednego z kolejnych przesłuchań w dniu 11 maja 2005 r. świadek Klaudiusz Ciepliński złożył dodatkowe zeznanie związane z okolicznościami przekazania okupu za uprowadzonego w dniu 24 lipca 2003 r. zeznając, że kiedy oczekiwał wraz z żoną na dalsze instrukcje od sprawców uprowadzenia, w samochodzie zaparkowanym przy rondzie w Płońsku podszedł do nich mężczyzna prowadzący rower, ubrany w kask i wyglądający jak „profesjonalny cyklista” pytając łamaną angielszczyzną o drogę na Kaliningrad. Mężczyzna ten podszedł na rondo drogą prowadzącą z Wyszogrodu, a po oddaleniu się zadzwonił przez posiadany telefon komórkowy. Należy nadmienić, że fakt ten nie został odnotowany w żadnym dokumencie noszącym datę 25 lipca 2003 r. i sporządzonym wg tej daty bezpośrednio po przekazaniu okupu” (por. „Analiza akt śledztwa V Ds. 12/09 …). Budzi to najwyższe zdumienie i rodzi podejrzenie o chęć ukrycia tego – z pozoru tylko nieistotnego wątku.
Danuta Olewnik niezwłocznie powiadomiła policję o wydaniu poleceń przez przestępców: Po pierwszym połączeniu (o godz. 11:42) z numeru 0 605 172 397 wybrany został numer komórkowy 0 606 965 977 należący do Remigiusza Mindy, zastępcy naczelnika oraz kierownika grupy operacyjno – dochodzeniowej KWP w Radomiu. Rodzina uprowadzonego poinformowała go w tym momencie, że sprawcy uprowadzenia polecili wyjazd z okupem (por. „Analiza akt śledztwa V Ds. 12/09 …”). Zatem akcja przekazania okupu powinna się odbywać w warunkach ścisłej współpracy policji z pokrzywdzonymi ze wszystkimi tego konsekwencjami wynikającymi z ustawy o Policji. Telefony D. Olewnik i K. Cieplińskiego powinny być skutecznie monitorowane, podobnie jak telefon komórkowy z numerem abonenckim 696 340 646.
W czasie, gdy Danuta Olewnik wraz z Klaudiuszem Cieplińskim wyjeżdżali z domu z przygotowanym okupem, właściciel służbowego numeru 501 001 344, znajdujący się w tym czasie w zasięgu stacji przy ul. Brukowej w Łomiankach, wysłał ok. godz. 19:08 wiadomość SMS Andrzejowi Adamskiemu. Telefon Adamskiego z kartą SIM o numerze 501 922 722 zalogował się do stacji BTS zlokalizowanej w Łebie (woj. pomorskie). Wydział SMI uznał, że nic nie stało na przeszkodzie, aby kierować lub nadzorować akcją przejęcia okupu z Łeby (str. 8/14 „Raportu z analizy materiałów….”).
Zarejestrowane na bilingach połączenia typu SMS pokazują trasę użytkownika służbowego numeru 501 001 344, który w godz. 19:52 – 22:31 przemieszczał się wzdłuż ulicy Pułkowej w Warszawie, informując Adamskiego o sytuacji.
O godz. 20:50 Danuta Olewnik i Klaudiusz Ciepliński otrzymali polecenie, aby przemieścić się do Łomianek i tam przy drogowskazie z napisem Warszawa oczekiwać na dalsze wskazówki. Częstotliwość przesyłania wiadomości między Adamskim i jego informatorem, dysponującym służbowym numerem zarejestrowanym w sieci IDEA, wzrosła od godz. 21:43, tj. od chwili przekroczenia przez D. Olewnik i K. Cieplińskiego drogowskazu oznaczającego wjazd do Warszawy. Biuro Wywiadu Kryminalnego KGP w Warszawie ustaliło, że informator Adamskiego mijał co najmniej raz samochód przewożący okup; zatem mógł ocenić, czy pojazd, w którym znajdują się pieniądze, jest zabezpieczany przez Policję. Ostatnią wiadomość informator Adamskiego wysłał tego dnia na numer 600 051 097, którego abonent również nie został przez Policję zidentyfikowany.
Gdy Danuta Olewnik i K. Ciepliński zbliżali się do mostu Grota – Roweckiego, łączność z Adamskim podjął użytkownik służbowego numeru 502 124 624, zarejestrowanego na firmę Willson&Brown sp. z o.o. Połączenia związane z tym numerem w dniu 24.07.2003 r. nie pozostawiają wątpliwości co do związku z wydarzeniem. Telefon z numerem należącym do Willson&Brown był o godz. 22:36 w zasięgu stacji BTS zlokalizowanej przy ul. Próchnika 6 w Warszawie. W zasięgu tej stacji znajdowało się również miejsce, w którym na polecenie sprawców zawracał samochód przewożący okup.
Kiedy samochód z okupem zawracał na wiadukcie mostu Grota Roweckiego (godz. 22:36), służbowy numer zarejestrowany na Willson&Brown znajdował się w zasięgu stacji BTS 0D67 zlokalizowanej przy ul. Próchnika 6 w Warszawie i nawiązał połączenie z numerem 607 290 661. Kiedy Danuta Olewnik otrzymała polecenie, aby jechać Mostem Grota w kierunku Warszawy (ok. godz. 23:00), użytkownik służbowego numeru zarejestrowanego na Willson&Brown (502 124 624) nawiązał łączność z numerem Andrzeja Adamskiego (501 922 722), a potem z numerem 692 476 754.
Zrzucenie okupu w kwocie 300.000 euro nastąpiło o godz. 23:10 pod wiaduktem Trasy Toruńskiej, w miejscu oznaczonym dwiema czerwonymi lampkami oraz zniczami nagrobkowymi (przy ul. Gwiaździstej w Warszawie, najbliższa okolica – ul. Pułkowa, trasa łącząca Łomianki z Warszawą). Jak wynika z akt głównych sprawy VI Ds. 22/06, w których znajduje się notatka urzędowa asp. Macieja Lubińskiego sporządzona pismem odręcznym z datą 25 lipca 2003 r., teren zrzutu okupu nie był objęty zasięgiem żadnych kamer monitorujących. Telefon sprawców logował się w godz. 23:02 – 23:10 do stacji bazowej przy ul. Potockiej 33 w Warszawie (operator sieci komórkowej, odpowiedzialny za sporządzenie wykazów połączeń, nie podał anten kierunkowych).
Krzysztof Olewnik miał powrócić do domu 25 lipca 2003 r. Ku zaskoczeniu rodziny uprowadzonego, „31 lipca 2003 r. sprawcy połączyli się z numeru 022 804 02 05 i odtworzyli nagranie z głosem Krzysztofa, że pieniądze otrzymali, ale teraz rodzina będzie musiała poczekać, dopóki nie wymienią euro na złotówki” (por. „Analiza akt śledztwa V Ds. 12/09 …).
Na początku września 2003 r. Krzysztof został zamordowany. Istnieje pogląd, że decyzja o zamordowaniu Krzysztofa zapadła na długo przed dniem, w którym sprawcy otrzymali okup, o czym miał zdecydować fakt współudziału Jacka Krupińskiego w porwaniu i przetrzymywaniu Krzysztofa. Niektórzy wyrażają jednak opinię, że Krzysztof został zamordowany dlatego, że w miejscu jego przetrzymywania zobaczył „wysokiego rangą policjanta”. Policjantem tym miał być ówczesny komendant płockiej policji Maciej Książkiewicz, który – wiele na to wskazuje – upozorował własną śmierć tuż przed terminem przesłuchania go w Prokuraturze.
Więcej na ten temat napisał Leszek Szymowski w artykule pt. „Fałszywy nieboszczyk”, Agora, nr.43, 21.08.2011 r. (http://www.obnie.pl/index.php?option=com_content&view=article&id=2311:ksiazkiewicz-smierc&catid=86:mafia-polityczna&Itemid=63).
Zachęcam do przeczytania tego artykułu. W związku z podanymi tam informacjami warto by bwyjaśnić, skąd CBA wzięła materiał porównawczy do identyfikacji odcisków palców policjanta Książkiewicza. Z jakiego powodu i gdzie przechowywano jego kartę daktyloskopijną.
Zeznania aspiranta Macieja Lubińskiego
W czasie przesłuchania w charakterze świadka w dniu 5 maja 2005 r. aspirant policji Maciej Lubiński zeznał, że „wyjazd z okupem był zabezpieczany operacyjnie”, nie podał jednak żadnych szczegółów. Jego zeznania są tak ogólne, jak notatka urzędowa sporządzona przez niego na tą okoliczność i włączona do akt głównych. M. Lubiński zeznał, że na miejsce, w które zrzucony został okup w dniu 24 lipca 2003 r., dojechał po ponad pięciu minutach po zdarzeniu, ponieważ tyle czasu zajęło mu zjechanie z mostu gen. Grota – Roweckiego. Do miejsca dojechał „parkingami i drogami osiedlowymi”, czyli jak ktoś, kto dobrze zna teren. Co nie mniej dziwne, asp. M. Lubiński przypomniał sobie o rowerzyście, który „w Płońsku podszedł do samochodu D. Olewnik i K. Cieplińskiego”. Mężczyzna ten wg. świadka „pytał o drogę”. Nie wiadomo, skąd „taka wiedza u świadka, bowiem jak wynika z materiału dowodowego samochód przewożący okup nie był w żaden sposób zabezpieczony technicznie” (czytaj: nie było zainstalowanych podsłuchów). Zatem M. Lubiński nie mógł znać przebiegu rozmowy pomiędzy rowerzystą a K. Cieplińskim lub D. Olewnik. Dalej świadek zeznał, że „czynności operacyjne wykluczyły, aby wzmiankowany rowerzysta miał związek z tym zdarzeniem” (przyp. chodzi o przekazanie okupu). Tymczasem w materiałach operacyjnych i aktach procesowych brak jest jakiegokolwiek śladu podjęcia takich czynności wobec rowerzysty opisanego przez K. Cieplińskiego. Jeszcze dziwaczniej brzmi fragment zeznania M. Lubińskiego, w którym oświadczył, że nie wiedział, czy „w tym dniu są przewożone pieniądze stanowiące okup” (por. „Analiza akt śledztwa V Ds. 12/09 …).
Telefon służbowy Remigiusza Mindy
Z wykazu połączeń, sporządzonych dla służbowego numeru 0 606 965 997 należącego do śledczego Remigiusza Mindy wynika, że 24 lipca 2003 r. po godzinie 18:00 wielokrotnie łączył się on z różnymi numerami telefonów należącymi do rodziny Olewników (w tym służbowymi) oraz z numerem komórkowym 0 605 344 055 należącym do asp. M. Lubińskiego (operator zarejestrował połączenia obustronne). Czterokrotnie łączył się z Wojewódzkim Stanowiskiem Kierowania KWP w Radomiu; pierwsze połączenie nastąpiło o godzinie 20:25, zaś ostatnie o 23:46. Z oficerem dyżurnym KSP w Warszawie R. Minda połączył się o godzinie 23:46, blisko trzy kwadranse po zrzuceniu okupu. Pozostałe połączenia były nawiązywane z numerami przypisanymi do KWP w Radomiu. Dwa z nich były z tzw. kartoteki, bez podanych nazwisk i jednostek organizacyjnych, do których przypisano numery służbowe. Operator zarejestrował jedno połączenie na numer stacjonarny 0 23 662 20 07, którego abonent nie został ustalony. Remigiusz Minda wykonał połączenie na numer 0 23…. (23 to numer kierunkowy na Ostrołękę) o godzinie 20:32, kiedy to D. Olewnik i K. Ciepliński dojeżdżali do granic Warszawy.
Powyższe należy odnieść do zeznań złożonych w dniu 6 grudnia 2007 r. przez Remigiusza Mindę w sprawie prowadzonej przez Prokuraturę Okręgową w Olsztynie pod sygn. akt VI Ds. 22/07. W kwestii przekazania okupu w dniu 24 lipca 2003 r. oświadczył on, że „zorganizował w związku z tym zdarzeniem grupę operacyjną, w której były dwa lub trzy samochody i kilku lub kilkunastu funkcjonariuszy, zapewnił wsparcie techniki operacyjnej, za których ilość i jakość odpowiedzialnym miał być naczelnik WTO”. W chwili przekazania okupu R. Minda przebywał w domu, ale „miał łączność telefoniczną, na miejscu akcją kierował M. Lubiński”. Protokół zeznań świadka nie posiada paginacji, opatrzony jest pieczęcią nagłówkową Prokuratury Okręgowej w Olsztynie. Należy zatem wnioskować, że rola śledczego R. Mindy, obejmująca kierowanie i koordynowanie działań dwóch wydziałów, ograniczyła się do wykonywania rozmów telefonicznych z prywatnego mieszkania, odległego o ponad sto kilometrów od miejsca zdarzenia” (por. „Analiza akt śledztwa V Ds. 12/09…).
Remigiusz Minda był szefem grupy śledczej mazowieckiej KWP od chwili uprowadzenia Krzysztofa Olewnika w październiku 2001 r., do sierpnia 2004 r. Podobnie, jak Maciej Lubiński i Henryk Struss, został zatrzymany na polecenie olsztyńskiej Prokuratury Okręgowej pod zarzutem zaniedbań w czynnościach i utrudniania śledztwa, co skutkować miało śmiercią Krzysztofa Olewnika (art. 231 k.k. w związku z art. 239 k.k. i art. 155 k.k.). Sądy – rejonowy i okręgowy – odmówiły aresztowania podejrzanych. Gdańska Prokuratura Apelacyjna, która przejęła sprawę, w sierpniu br. zmieniła ostatni zarzut z nieumyślnego spowodowania śmierci na narażenie na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia.
Uśpiona czujność śledczego Mindy
Z dostępnych śledczym wykazów połączeń wynika, że telefon sprawców o numerze 0 696 340 646 był aktywny w dniu przekazania okupu od godziny 11:42 do godziny 23:13. Czas połączeń z tego numeru z korespondującym z nim numerem 0 605 172 397 (D. Olewnik) wynosił od półtorej do trzech minut.
Czy telefon sprawców można było namierzyć? Jeżeli kolejne połączenia były realizowane z jednej lokalizacji, to można było spróbować. W przypadku, gdy telefon się przemieszczał, długość rozmowy nie miała znaczenia przy ustaleniu lokalizacji – oczywiście przy założeniu, że telefony wykorzystywane do kontaktów z rodziną uprowadzonego były wlączane jedynie na czas realizacji połączenia.
Ostatnia rozmowa z przestępcami odbyła się w godzinach 23:02 – 23:10. Rozmowę tę poprzedziła wiadomość tekstowa SMS wysłana o godzinie 23:02 z niezidentyfikowanego numeru 0 602 005 070 na numer użytkowany przez sprawców. Bezpośrednio po otrzymaniu tego SMS-a sprawcy połączyli się z D. Olewnik, przekazując jej informację co do toku postępowania. Pozwala to przypuszczać, że „osoba użytkująca numer 0 602 005 070 współdziałała ze sprawcami”. Lecz do końca śledztwa prowadzonego przez grupę operacyjno – dochodzeniową kierowaną przez śledczego R. Mindę numer ten nie został ustalony ani procesowo, ani operacyjnie.
Jak już nadmieniłam, telefon sprawców zalogował się w tym czasie (23:02 – 23:10) do stacji bazowej przy ul. Potockiej 33. Operator nie podał anten kierunkowych, w związku z czym nie wiadomo, z jakiego sektora wokół stacji BTS dobiegał sygnał wysyłany z aparatu sprawców. W większości instalacji typu BTS stosuje się anteny kierunkowe. Odpowiednio umieszczony zestaw trzech anten daje pokrycie całego terenu wokół stacji bazowej. Informacja o tym, w zasięgu której anteny kierunkowej stacji przy ul. Potockiej 33 znajdowali się sprawcy, byłaby cenna dla toczącego się jeszcze śledztwa.
W oparciu o dostępne dane analitycy z Wydziału SMI Biura Wywiadu Kryminalnego KGP przypuszczają, że sprawcy nie przemieszali się albo w ogóle, albo tylko na niewielkie odległości, co przy prawidłowym zabezpieczeniu akcji przekazania okupu środkami technicznymi oraz przy prawidłowo prowadzonej obserwacji dawało, ich zdaniem, realną szansę obserwacji osób podejmujących okup. To z kolei mogło doprowadzić do miejsca, w którym był przetrzymywany Krzysztof Olewnik. Należy pamiętać, że „w dniu 24 lipca 2003 r. funkcjonariusze realizujący czynności w sprawie dysponowali już wiedzą na temat związków pomiędzy Sławomirem Kościukiem, a Wojciechem Franiewskim, których adresy były ustalone” (por. „Analiza akt śledztwa V Ds. 12/09 …”).
’Fałszywy telefon’
Przypomnijmy, że karta SIM z numerem 0 696 340 646, który w dniu 24 lipca 2003 r. użytkowali sprawcy, pracowała przez cały czas w aparacie o indywidualnym numerze IMEI 22056787656789.
Kluczową sprawą, na którą ani Policja, ani Prokuratura nie zwróciła dotychczas uwagi, jest fałszywy IMEI tego terminalu. Jak wykazałam w mojej publikacji „Olewnik musiał umrzeć” [https://3obieg.pl/wp-admin/post.php?post=78141&action=edit], IMEI o sekwencji cyfr 22056787656789 nie jest właściwy dla żadnego terminalu komórkowego na świecie. Instytucja certyfikująca British Approvals Board of Telecommunications (BABT) udostępniła mi informację, że telefonu z takim IMEI nie wyprodukowała żadna fabryka na świecie.
Według stanu podanego w dokumencie pt. „IMEI Allocation and Approval Guidelines” (Wytyczne dotyczące przydziału i akceptowania numerów IMEI) z czerwca 1999 r. z późn. zm. z 27 lipca 2011 r., prefix „22” nie należał w krytycznym czasie do puli numeracji stosowanej przy ustalaniu numeru IMEI i nie mógł być w owym czasie przydzielony żadnej instytucji certyfikującej.
Warto dodać, że telefon z fałszywym IMEI był aktywny w sieci także w dniu 1 listopada 2003 r., kiedy na numer 696 340 646 zainstalowany w aparacie o IMEI 22056787656789 zadzwonił Krzysztof Wójcik, Wysokie Mazowieckie, Os. 25-lecia 30, pozostawiając dwie wiadomości głosowe. Śledczy zbagatelizowali to wydarzenie, co moim zdaniem jest poważnym błędem.
Z punktu widzenia fachowości polskiej policji i prokuratury na szczególną uwagę zasługują późniejsze cyt. „próby ustalenia miejsca zakupu aparatu”, którym posługiwali się sprawcy, „wg numeru IMEI”. Zostały one podjęte „po przejęciu śledztwa przez CBŚ KGP i Wydział VI prokuratury Okręgowej w Warszawie w maju 2005 r”. (por. „Analiza …”).
Kto jak kto, ale policjanci z CBŚ KGP powinni w krytycznym czasie dysponować wiedzą na temat tworzenia i struktury numerów IMEI, gdyż dokument „IMEI Allocation and Approval Guidelines” został wydany już w 1999 r. Swoją drogą, ciekawi mnie, do jakich wniosków doprowadziły śledczych owe próby ustalenia miejsca zakupu aparatu telefonu o IMEI 22056787656789 …
Potrzeba jedynie pięć minut, aby uzyskać dane, jak niżej:
Example: 350077-52-323751-3
Note: Please check the IMEI number. The entered IMEI number contains an incorrect amount of digits.
Niepowtarzalny numer IMEI – lekcja dla CBŚ KG Policji
W krytycznym czasie (2001 – 2003 r.) numer IMEI składał się z 4 części odpowiednio podzielonych na NNXXXX-YY-ZZZZZZ-CD. Pierwszy ciąg 6 znaków tworzył kod homologacji TAC (Type Allocation Code, w 2003 określany też jako Type Approval Code). Pierwsze dwie cyfry TAC identyfikowały kod kraju, gdzie dokonano homologacji. Kolejny ciąg YY oznaczał kod montażu FAC (Final Assembly Code). Trzeci zestaw 6 znaków ZZZZZZ określał numer seryjny SNR (Serial Number). Ostatnia cyfra CD (Check Digit) była sumą kontrolną. Mając ciąg 14 cyfr, można było samodzielnie obliczyć cyfrę kontrolną; według podanego przez producentów algorytmu i tym samym sprawdzić poprawność numeru IMEI (por. „Olewnik musiał umrzeć”, Grażyna Niegowska).
Zgodnie z „Wytycznymi dotyczącymi przydziału i akceptowania numerów IMEI”, cyfra kontrolna powinna być obliczona zgodnie ze wzorem Luhn’a ISO/IEC 7812 (Zob. GSM 02.16/3GPP 22.016). Cyfra kontrolna stanowi funkcję wszystkich pozostałych cyfr składających się na numer IMEI. Nie jest ona transmitowana w przestrzeni radiowej oraz nie pojawia się w żadnym momencie w bazie EIR. Zatem wszystkie informacje odnoszące się do trzech lub sześciu ostatnich cyfr numeru IMEI odnoszą się do aktualnego numeru IMEI, do którego nie należy cyfra kontrolna.
Cyfrę kontrolną zatwierdza się /i jednocześnie nadaje się jej moc prawną/ na trzy sposoby:
1. zaczynając od prawej strony, licząc podwójnie każdą co drugą cyfrę (np. cyfrę 1 liczymy jako 2),
2. dodając cyfry z zestawu liczonego podwójnie (np. w liczbie 14 sumujemy cyfry 1 i 4 → 1+4),
3. sprawdzając, czy suma jest podzielna przez liczbę 10;
IMEI 4 9 0 1 5 4 2 0 3 2 3 7 5 1 ?
Licz podwójnie co drugą 4 18 0 2 5 8 2 0 3 4 3 14 5 2 ?
Zsumuj cyfry 4+ (1+8)+0+2+5+8+2+0+3+4+3+(1+4)+5+2+?=52+?
Można też policzyć numer IMEI poprzez wybranie numeru kontrolnego, który daje sumę podzielną przez 10.
Na przykład, aby dla IMEI 49015420323751(X) policzyć cyfrę kontrolną X i sumę uczynić podzielną przez 10, należy ustalić X = 8. Zatem prawidłowy numer IMEI jest sekwencją cyfr: 490154- 20 -323751- 8.
W świetle tej wiedzy niewprawny nawet rzut oka na sekwencję cyfr 220567 -87-656789 prowadzi do wniosku, że były one wpisywane klawiaturą bez zachowania reguł tworzenia numeru IMEI. Powyższe przekonuje, że IMEI terminalu, w którym w dniu 24 lipca 2003 r. była zainstalowana karta SIM o numerze 696 340 646, był całkowicie zmieniony. Jeśli prawdą jest, że terminal ze sfałszowanym IMEI zalogował się do rzeczywistej stacji bazowej przy ul. Potockiej 33 w Warszawie, to operator sieci komórkowej powinien się z tego wytłumaczyć.
Opisane realia prowadzą do następujących wniosków:
1. Istnieje wysokie prawdopodobieństwo, że osoby posługujące się numerami telefonii komórkowej: 501 001 344, 501 922 722, 502 124 624, 600 051 097, 692 476 754, 603 269 786, 607 290 661 oraz Andrzej Adamski mogły brać udział w wymuszeniu i przekazaniu okupu.
2. Remigiusz Minda nie podjął skutecznych i zgodnych z ustawą o policji działań zabezpieczających przekazanie okupu.
3. Dając przestępcom pełną swobodę działania, Policja nie zabezpieczyła bezpośredniej łączności pomiędzy osobami wiozącymi okup a funkcjonariuszami z grupy realizacyjnej.
4. Policja nie monitorowała numeru podrzuconego przez sprawców do Drobina w dniu 25 czerwca 2003 r., a użytego do połączeń z nimi w czasie przekazania okupu w dniu 24 lipca 2003 r.
5. Policja nie monitorowała ani numeru 696 340 646, ani aparatu o IMEI 22056787656789, użytych przez sprawców w dniu 24 lipca 2003 r., zezwalając przestępcom na swobodę posługiwania się tym zestawem po przejęciu okupu.
6. Organy ścigania nie zabezpieczyły wszystkich możliwych wykazów połączeń ze stacji bazowych obejmujących swoim zasięgiem obszar, na którym miały miejsce zdarzenia w dniu 24 lipca 2004 r.
7. Organy ścigania nie zabezpieczyły wykazów połączeń wraz z wykazami przekaźników BTS, które je realizowały dla innych numerów użytych przez D. Olewnik – Cieplińską i K. Cieplińskiego.
8. Organy ścigania nie poczyniły żadnych ustaleń, ani nie zabezpieczyły wykazów połączeń dla numeru 0 602 005 070, kontaktującego się ze sprawcami w dniu 24 lipca 2003 r. za pomocą SMS – ów.
9. Organy ścigania wykluczyły ze sprawy wszystko to, co mogło stanowić materiał dowodowy obciążający sprawców (po ich ustaleniu). Odtworzenie wykazów połączeń, numerów IMEI aparatów i ustalenia z tym związane nie były możliwe do wykonania po upływie trzech lat od krytycznej daty (wówczas obowiązywało bodaj takie ograniczenie czasu przechowywania danych przez operatorów telekomunikacyjnych).
10. Policja, w tym CBŚ KG Policji, nie miała w krytycznym czasie wiedzy dotyczącej tworzenia numerów IMEI w terminalach komórkowych. To w dużej mierze sprawiło, że Krzysztof Olewnik był tak długo przetrzymywany i że z taką łatwością można było przejąć za niego okup.
POWYŻSZY TEKST ZOSTAŁ ZRECENZOWANY PRZEZ DOŚWIADCZONEGO W PRACY OPERACYJNEJ POLICJANTA.
OTO JEGO UWAGI
Uwagi natury ogólnej
Wymieszała Pani w podsumowaniu „zasługi” grupy kierowanej przez Mindę z późniejszymi
ustaleniami poczynionymi przez CBŚ / raport Malinowskiego był robiony na zlecenie CBŚ o czym
świadczy początek sygnatury – Mz/. Tak nie można. Przeciętny czytelnik będzie to odbierał, że
„policja wiedziała”. Tak jak powiedziałem to nie społeczność mrówek.
W czasie gdy zdarzenia związane z uprowadzeniem Olewnika miały największą intensywność nie było
w policji komórek analitycznych. Na przykład w Łodzi Zespół Analizy Kryminalnej został powołany
dopiero w 2003 roku. Dopiero w kolejnych latach przeszkolono odpowiednią liczbę osób i
wyposażono je w odpowiednie narzędzia analityczne. Wcześniej pracowano „na piechotę” kilka stron
wydruków, kolorowy flamaster i dobra pamięć. Nawet gdy znalazł się jakiś sprytek który potrafił
posługiwać się arkuszem Excel`a to można było zapisać jedynie 65536 wierszy/rekordów. Przy tak
skomplikowanej sprawie jak uprowadzenie to zdecydowanie za mało. Wiem bo analizowałem prawie
milion rekordów do sprawy zabójstw kantorowców na terenie Polski południowej. Żeby to zrobić
musiałem nauczyć się obsługi baz danych w Accesie. Zaręczam, że nikt mi nie pomagał.
2006 rok to szmat czasu. Powstały wyspecjalizowane struktury analityczne, ludzie się podszkolili, a i
technika poszła mocno do przodu /moc obliczeniowa komputerów/. Pamiętam, że początkowo
sprzęt był na tyle słaby, że dane wprowadzone do specjalistycznego programu były „mielone”
kilkanaście godzin. Tu liczył się czas.
Nie chcę żeby ktoś odebrał to jako obronę, ale jeszcze jedna kwestia. Ludziom się wydaje, że jak jest
powołana grupa to zajmuje się tylko tym do czego ją powołano. Nie wiem ale tak mogło być jedynie
w sprawie zabójstwa Papały. Z członków grupy nikt nie zdejmuje innych obowiązków służbowych. Po
jakimś czasie ludzie się rozpraszają. Dyżury, udział w realizacjach innych spraw / bo ludzi wiecznie brakuje/.
W krótkim czasie z grupy zostaje kadłubek – prowadzący sprawę operacyjną, niekiedy jego
kolega z pokoju, dochodzeniowiec i kierujący grupą, któremu co jakiś czas relacjonuje się co zrobiono
w sprawie. Kierujący „nie żyje” tą jedną konkretną sprawą bo zwykle jest kierownikiem kilku grup. Co
chwila trzeba mu przypominać szczegóły bo mu się wszystko miesza. Tak to wygląda w realu i nic na
to się nie poradzi.
Mimo wielokrotnych deklaracji / w tym Rapackiego/, że uprowadzeniami będzie zajmował się CBŚ lub
specjalistyczne komórki do dzisiaj nic się nie zmieniło. Takie sprawy są im wciskane „na siłę”. To nie
pasuje do ich koncepcji pracy. Pomoc ze strony KGP jest żadna. Są tylko kolejnym „wrzodem na
tyłku”, któremu trzeba raportować postępy w sprawie i to nie po to by coś pomogli, a jedynie po to,
że jakby KTOŚ zapytał o sprawę to muszą coś powiedzieć.
Dwa słowa o Raporcie:
Bardzo ładna praca analityczna. Kawałek dobrej roboty. Ale tylko kawałek! Nie wierzę, że mając takie
materiały nie pociągnięto tematu. A ponieważ nikt z tego tytułu nie usłyszał zarzutów zakładam, że
poza wnioskami z analizy nie uzyskano innego materiału, a to za mało. Na samych bilingach sprawy
się nie zrobi. Moim zdaniem Adamski i jego wspólnicy skorzystali z okazji i „łyknęli” kasę. Może to nie
najlepsze porównanie, ale podobnie działały niektóre grupy, które brały okup za skradziony
samochód, a „autka” na oczy nie widzieli. Uwaga była skupiona na Franiewskim i innych, a kasa
poszła gdzie indziej i dlatego jej nie znaleziono.
Jeszcze jedna refleksja mnie naszła;
Cała historia ciągnęła się przez 20 miesięcy. Ci ludzie przez ten czas nie żyli tylko nadzieją na jakieś
pieniądze nie wiadomo kiedy. Oni „pracowali”. Dlatego nie można każdego kontaktu z ludźmi „z
branży” interpretować jako udział w sprawie Olewnika.