Dzisiejsza młodzież, czy pokolenie ich rodziców, których kolejne zawirowania historii pozbawiły kręgosłupa moralnego oraz autorytetów, postawiły na fasadowy patriotyzm i zachowania stadne, gdzie zachwiany został naturalny podział ról. Człowieczeństwo, pomoc wzajemna czy zachowanie trzeźwości umysłu państwowca – równa się dziś najgorszej obeldze. Ilu Polaków, tyle wizji na ojczyznę, dzięki czemu Polski już nie ma – rozmyła się w oparach absurdu. Polski już nie ma, bo my sami ją zdradziliśmy, rozmieniliśmy na drobne a w końcu oddaliśmy w ręce złotoustych drani i zwyczajnych bezwzględnych karków, jakich w każdym mieście jest na pęczki. Upadek, zniszczenie dobra wspólnego a wreszcie kaganiec z lichwy. Pomieszanie z poplątaniem. Ksiądz, jak gdyby nigdy nic, jest amatorem uciech i życia w luksusie, zaś często skruszeni mordercy – gangsterzy […]
Dzisiejsza młodzież, czy pokolenie ich rodziców, których kolejne zawirowania historii pozbawiły kręgosłupa moralnego oraz autorytetów, postawiły na fasadowy patriotyzm i zachowania stadne, gdzie zachwiany został naturalny podział ról. Człowieczeństwo, pomoc wzajemna czy zachowanie trzeźwości umysłu państwowca – równa się dziś najgorszej obeldze. Ilu Polaków, tyle wizji na ojczyznę, dzięki czemu Polski już nie ma – rozmyła się w oparach absurdu. Polski już nie ma, bo my sami ją zdradziliśmy, rozmieniliśmy na drobne a w końcu oddaliśmy w ręce złotoustych drani i zwyczajnych bezwzględnych karków, jakich w każdym mieście jest na pęczki.
Upadek, zniszczenie dobra wspólnego a wreszcie kaganiec z lichwy. Pomieszanie z poplątaniem. Ksiądz, jak gdyby nigdy nic, jest amatorem uciech i życia w luksusie, zaś często skruszeni mordercy – gangsterzy mają więcej sumienia niż niejeden prokurator czy polityk na świeczniku. Do ściany w tej degrengoladzie doszliśmy już dawno. Teraz obładowani długami jak topielec, obciążony kamieniami, czekamy tylko na większą falę, która nas-tubylców nakryje na wieczność. Moi kochani, nie ma co się martwić. Zrobią nam Majdan, czy inną zawieruchę i już gęb do wykarmienia ubędzie. Z radością skoczymy sobie do gardeł – to nam wychodzi wybornie i w tym możemy zrobić narodowy doktorat. Albo i habilitację… Zalejemy kraj krwią pod maryjnymi choćby sztandarami i w imię Ojczyzny. Mogą być i partyjne, do wyboru…
Oczywiście – historia nie znosi ponurych scenariuszy. Mamy piękną i zasobną ziemię, cudne dziewicze zakątki, pola nadal są spichlerzem Europy a rzeki i dostęp do morza – oknem na świat. I tak ten cud ciągnie się po horyzont. My, zaczadzeni tubylcy, niczego nie rozumiemy i świadomości nie mamy, jakie bogactwo jest nam dane. Siedzimy na złocie w brudnych łachach przegrani, bez grosza przy duszy, bez perspektyw i ciągle narzekamy. Nas już nie ma. Nie ma po co i kogo ratować. Po nas przyjdą inni, lepsi i zasobniejsi i im dane będzie zawiadywać tym cudem, patrząc na piękne polskie niebo. Echa ostatniej wojny dały kilku milionom słowiańskich podludzi szansę niewolniczej służby dla III Rzeszy. Dziś nasi przyjaciele, ciągnący Polaków do wojny, nie oferują nam żadnej szalupy ratunkowej. My mamy być wszak wysuniętą redutą ich interesów, którą nakryje w odwecie nuklearny grzyb. Mamy być żywą przynętą i historyczną zabawką, jaka tak po prostu zniknie! Zegar tyka, a my jak ślepi i głusi wciąż wybieramy chodzenie na skróty, zajmując się wirtualnym odrealnieniem a nie przyziemną hekatombą przyszłości. Taki trend otacza nas na wszystkich poziomach życia – od młodości po dorastanie i wiek produkcyjny.
Nowy kloaczny ład dla bezrozumnych, zrealizowany i stworzony przez o niebo cwańszych i bardziej błyskotliwych od potomków pańszczyźnianych chłopów, ubryzganych w odchodach. A my, Polacy, żyjemy wciąż mitem. Mitem chwały i snem wariata o potędze, której nigdy nie było. Dziś mit upada z łoskotem o ziemię. A co zostaje? Bardzo ponury obraz rzeczywistości, ciemnej i siermiężnej. Niby „europejskiej”, ale zakotwiczonej gdzieś w szaro-burych czasach, gdzie litr wódki przegryzało się stęchłą słoniną. Wygrywają tylko ci na świeczniku. Mimo, że to mizeria, to cwaniactwa im nie brakuje. Są bezkompromisowi, nie uznający zasad, do wszystkiego pchający się łokciami, bez kolejki. Patrząc zapuchniętymi oczami w słońce – widzą tylko jasny punkt, nie widzą boskości ożywczego światła, po którym wszystko się rodzi. To nie są herosi intelektu i daleko im do bycia „królem lwem” stada, dzięki swojej tężyźnie. Bliżej im do żuka gnojarza, pchającego zapas parującego łajna do swej obskurnej nory. Mizeria z genetycznie przenoszoną z ojca na syna podłością, zatruwa jak dżuma to, co znamy i do czego przywykliśmy, słuchając opowieści starszych.
Persony upadłe zawsze otaczają się tłem, potrzebują poklasku, dzięki czemu – choć są ulepione z marnego, cuchnącego materiału – przy innych błyszczą niczym brylant. Cały kraj jest zatruty chamstwem, intrygami, plotkami, donosami z rynsztoka. Córy Koryntu tylko dlatego, że były raz w konfesjonale, czują się moralnie zbawione. Dżuma, trąd, wszelkie plagi egipskie, rozniosło to upadłe plemię pod strzechy, podtrzymując tlący się ogień zepsucia. Czerwone pająki, nie uznające żadnej idei. Ich matecznikiem jest możliwość bycia lepszym i danie szansy psychicznego łamania innych.
Wszędobylscy i groźni, bo służą tylko plugawemu i silnemu panu. Pan musi być srogi, bo gdy wybatoży czy na pal nabije, prymitywna tłuszcza po kolana w błocie od razu zna swoje miejsce w szyku.
Duchowość polskich świadomych podludzi jest również bardzo powierzchowna i na pokaz. Głębia wiary czy jakichkolwiek uczuć jest im obca – traktują tę sferę z pogardą i jako słabość. Paciorki i gusła zastąpiły żar wiary. Wstyd zastąpił wiarę w lepsze jutro. W dyskusji lotni – pozjadali rozumy, zachowane w czeluściach plastikowych smartfonów.
Reszta narodu o czystych sercach outsiderów, swą przyzwoitość trzyma w konspiracji; pochowani po kątach swój ostatek przyzwoitości zostawiają na ostatnią godzinę – godzinę wolności. Ci, co dziś zarażają pasją tych ostatnich opornych wojnie, dają świadectwo fałszu i zatracenia. Chcą zguby dla wszystkich, szczególnie dla ogłupiałego motłochu. Młodzi nieświadomi niczego, zaczadzeni zostali polityką historyczną, eksplorująca krzywdy i traumy. Obiecuje im się zapisanie złotymi zgłoskami i pomszczenie poległych dla chwały polskiego oręża. To chwyta. Jest jak co dzień, tak samo szaro i brak perspektyw od lat, ale dziś obok swojskiego disco polo w tle słychać werble, maszerują rezerwiści obrony terytorialnej z dumą gotowi ginąć za gwiaździsty sztandar i interesy globalnej finansjery. Z nimi najłatwiej. Dziś my – ostatni, którzy pamiętają naszą tragiczną historię – musimy krzyczeć. Stop wojnie!
ZaKODowani sami pchają się dziś pod banderowski topór, jękliwie przepraszając, iż chyba za mało krwi położyliśmy na ołtarzu w kształcie tryzuba.
Również namaszczeni przez Naród PiS-owcy obce scenariusze piszą polską krwią. Dziś z pełną świadomością w kuźniach wykuwają topory i miecze. Mówią o pokoju – ale namówiono ich do… wojny.
Zorganizowali NATO-wski festiwal zagrożenia. Sankcje wobec Rosji nie wystarczyły. Europejskie kraje: Niemcy, Francja, Ukraina, Polska straciły miliardy na ograniczeniu handlu z Moskwą. To wciąż nie wystarczy globalnemu złu. Ono chce krwi milionów. Więc dzieje się, co postanowiono. Znów naszą ziemię plugawić będą obce wojska, tyle, że dziś poeci czy wieszcze nie napiszą, iż to ku zgubie…
Kto nie z nimi – ten najgorszy wróg!
Pamiętacie przestrogi G. Orwella, A. Huxley’a, Ph. K. Dicka?
Inwigilują nas dla naszego dobra, podsłuchując nas, obserwując przez miliony kamer… W każdej chwili naszego życia chronią nas przed pokusami…
Telewizja Narodowa, narodowe powinności, narodowe cele, narodowa strategia… Wódz, Prezes i droga ku wielkości w marzeniach oskubanego do cna żebraka. Prawo i Sprawiedliwość to ostatnia reduta politycznej magii. Jak zaklinać dziurawy kapelusz, znaleziony na śmietniku, by wyszedł z niego tłusty królik?
Nigdy niczego nie osiągniemy dzięki wojnie i po wojnie. Wojna to zguba i zagłada. Jeśli dzięki Prawu i Sprawiedliwości ziści się piekielny scenariusz, ta formacja i jej fanatycy będą zań odpowiadać przed kolejnymi pokoleniami!
Roman Boryczko,
lipiec 2016
Za: http://www.siemysli.info.ke/
Jeden komentarz