Oryginalna notka.
05/08/2012
458 Wyświetlenia
0 Komentarze
9 minut czytania
Oryginalny artykuł na mój temat.
Poniżej zamieszczam oryginalny tekst z gazety jaki ukazał się na mój temat. O swoich zastrzeżeniach napisałem już we wcześniejszych notkach. Dodam tylko, że o sprawie z Sądem Najwyższym słyszę pierwszy raz. Poza tym cieszę się, że moją sprawą zajmuje się osobiście prokurator. Szkoda tylko, że informacje dostarczone przez prokuratora w 100% mijają się z prawdą i w takim brzmieniu bardziej mi szkodzą niż pomagają.
"60- letni Marian S., dziś mieszkaniec Zielonej Góry, w latach 90. pracował w Bytomiu Odrzańskim. Tam zapoznał panią Elżbietę. Kobieta zaszła w ciążę, jako ojca dziecka wskazała Mariana S., który przez 13 lat próbuje dowieść, że ojcem dziecka nie jest.
Pan Marian w latach 1994 – 1996 mieszkał w Bytomiu Odrzańskim z tej racji, że akurat tam przez dłuższy czas pracował. Nudziło się samotnemu mężczyźnie w obcym mieście. Poznał panią Elżbietę, która miała co prawda jeszcze męża, ale jej małżeństwo było na ostatniej prostej, byli ci państwo bowiem w separacji. Efekt znajomości pana Mariana i pani Eli był taki, że kobieta zaszła w ciążę. W grudniu 1996 urodziło się z tego związku dziecko, pani Ela nie poinformowała o tym fakcie pana Mariana, który wtedy już z Bytomia wyjechał i pracował w wielu miastach w Polsce. Próbowała go potem znaleźć, powiedzieć o dziecku, ale nie wiedziała, gdzie pisać.
Pochopny wyrok
Kobieta w czasie znajomości z Marianem spotykała się też z innym mężczyzną, a nawet więcej niż jedynie spotykała. Dopuszczała myśl, że niekoniecznie to Marian jest ojcem jej dziecka, ale tej wersji postanowiła się trzymać. Poszła do sądu, założyła Marianowi sprawę o ustalenie ojcostwa. W lipcu 1999 roku sąd ustalił, że ojcem dziecka pani Elżbiety jest pan Marian.
Sąd jednak postąpił zbyt pochopnie. – Tylko raz przesłuchał domniemanego ojca dziecka, który zresztą do ojcostwa się nie przyznał. Mężczyzna zażądał badania krwi, wtedy testy DNA nie były jeszcze tak dostępne. Mężczyzna jednak za chlebem jeździł po Polsce, pisma, które otrzymywał na adres zameldowania nie trafiały w jego ręce. Sąd uznał, że skoro nie odbiera korespondencji to tak, jakby się do ojcostwa przyznał – mówi prokurator Piotr Haładuda z Prokuratury Rejonowej w Nowej Soli.
Odsiadka
Mężczyzna z czasem zaczął mieć problemy ze zdrowiem, mniej pracował. Dowiedział się, że ma zasądzone alimenty. Próbował jeszcze walczyć, składał do rozmaitych instytucji pisma, wnioski.
– On, niewykształcony facet, zmieniający często miejsce zamieszkania z powodu jeżdżenia za pracą, w zderzeniu z instytucjami nie miał szans. Jeden wyrok za alimenty, drugi wyrok za alimenty. Nic nie mógł wskórać. Założona została przeciwko niemu sprawa karna, że jest ojcem a nie płaci na dziecko. Bach, 10 miesięcy pozbawienia wolności i mężczyzna poszedł siedzieć – mówi. P. Haładuda.
Jednak ojcem nie jest
Mężczyzna jeszcze raz spróbował powalczyć. Znalazł jakieś pieniądze, opłacił biegłych, pobrano od niego materiał do badań DNA i od syna pani Elżbiety. – Co się okazało? Że na 100% mężczyzna nie jest ojcem tego dziecka – puentuje prokurator Haładuda.
Mężczyzna zwrócił się z pytaniem do nowosolskiej prokuratury, co on ma teraz zrobić. – Nikt nie prowadził nigdy takiej sprawy karnej przeciwko tej kobiecie, to jest tzw. oszustwo procesowe. Jeden casus znalazłem, choć nasze prawo nie jest takie, że opiera się na precedensach. Ten casus jest z 1933 roku, była wtedy taka sprawa przed Sądem Najwyższym i wtedy sąd uznał, że można popełnić oszustwo procesowe. Wszczęliśmy postępowanie karne, kobiecie postawiliśmy zarzut, że podczas trwania rozprawy o ustalenie ojcostwa zeznawała nieprawdę. W postępowaniu o ustalenie ojcostwa z zamiarem skłonienia sądu do rozporządzenia mieniem Mariana S. doprowadziła do niekorzystnego rozporządzenia mieniem. Sąd w oparciu o wywołany przez nią fałszywymi dowodami błędny obraz rzeczywistości ustalił, że Marian S. jest ojcem jej dziecka i zobowiązał go do łożenia na dziecko, choć jego ojcem w rzeczywistości nie był. Uzyskałem naszą, niepodważalną opinię badania DNA, że on nie jest ojcem dziecka – wyjaśnia P. Haładuda.
Ostatnia deska ratunku
Wszystko wydawać może się proste, okazało się, że mężczyzna nie jest ojcem dziecka, więc płacić nie musi a dodatkowo powinien domagać się zadośćuczynienia za więzienie i zwrot tych pieniędzy, które matce zapłacił na utrzymanie dziecka. Można skorzystać z takich wyjść jak unieważnienie uznania ojcostwa czy zaprzeczenie ojcostwa. Mimo to kobieta nadal żądała od mężczyzny pieniędzy.
– Napisałem mu, że ewidentnie nie jest ojcem dziecka pani Elżbiety. Jednak wystąpienie z pozwem prokuratora o zaprzeczenie ojcostwa nie jest możliwe, albowiem zaprzeczenie ojcostwa przewidziane jest tylko wtedy, jeśli jest mowa o dzieciach pochodzących z małżeństwa. A oni małżeństwem nie byli. Ponadto ten mężczyzna ojcostwa nie uznał, ojcostwo zostało ustalone sądownie wyrokiem. Nie można mówić zatem o unieważnieniu uznania ojcostwa, skoro mężczyzna nie uznał tego ojcostwa ani o zaprzeczeniu uznania – wyjaśnia prokurator Haładuda. Istnieje jeszcze jedna możliwość, zaskarżyć wyrok. – Można zgłosić skargę, że wyrok zapadł prawdopodobnie w wyniku przestępstwa, jednak po upływie pięciu lat od uprawomocnienia się wyroku nie można żądać wznowienia postępowania – rozkłada ręce P. Haładuda.
Prokurator Haładuda tę sprawę potraktował bardzo ambicjonalnie. – Przeczytałem wszystkie przepisy wraz z komentarzami, byłem u sędziów, każdy z nich mówił, że nie ma szans, by jakoś to odkręcić. Ale pan Marian cały czas gdzieś pisał, prosił tylko, żeby go popierać, więc go wspierałem w jego prośbach, pismach, chociaż chwilami wyśmiewano mnie. Namówiłem go, żeby napisał do Sądu Najwyższego, poparłem jego wniosek swoim pismem. I Sąd Najwyższy kazał wszcząć postępowanie o wznowienie. I bardzo dobrze, bo to prawo powinno być dla ludzi, a nie na odwrót. I teraz pan Marian walczy o unieważnienie tamtego wyroku o ojcostwo. Wydał na nieswoje dziecko ok. 20 tys. zł i jeszcze siedział 10 miesięcy, mimo że nie był ojcem tego dziecka – wyjaśnia prokurator Piotr Haładuda.
Pozostaje mieć nadzieję, że tym razem w obliczu zgromadzonego materiału sąd uzna, że pan Marian nie jest jednak ojcem dziecka pani Elżbiety i po 13 latach od błędnego wyroku mężczyzna w końcu zamknie ten fatalny w jego życiu rozdział."