Nieco kronikarskich wspomnień na temat dokonań towarzysza Andrzeja W., który dzisiaj otrzyma z rąk prezydenta Bronisława Komorowskiego Order Orła Białego. Nie jest to pierwsze odznaczenie, które otrzymał Andrzej W. W listopadzie 1975 roku, z rąk I sekretarza KC PZPR Edwarda Gierka, na 30–lecie kinematografii polskiej, otrzymał on Order Sztandaru Pracy II klasy. Z ASP w Krakowie do PWST w Łodzi Podanie z 20.08.1949: Do Dyrekcji Państwowej Wyższej Szkoły Filmowej w Łodzi Proszę o przyjęcie mnię na studia w Wyższej Szkole Filmowej na Wydział Reżyserii. Ukończyłem trzeci rok na Akademii Sztuk Pięknych w Krakowie. Decyzję studiowania w PWSF motywuję wg. formularza załączonego do podania. Jestem członkiem podstawowej organizacji PZPR przy ZPAP w Krakowie. W ZAMP na ASP jestem kierownikiem wydziału […]
Nieco kronikarskich wspomnień na temat dokonań towarzysza Andrzeja W., który dzisiaj otrzyma z rąk prezydenta Bronisława Komorowskiego Order Orła Białego. Nie jest to pierwsze odznaczenie, które otrzymał Andrzej W. W listopadzie 1975 roku, z rąk I sekretarza KC PZPR Edwarda Gierka, na 30–lecie kinematografii polskiej, otrzymał on Order Sztandaru Pracy II klasy.
Z ASP w Krakowie do PWST w Łodzi
Podanie z 20.08.1949:
Do Dyrekcji Państwowej Wyższej Szkoły Filmowej w Łodzi
Proszę o przyjęcie mnię na studia w Wyższej Szkole Filmowej na Wydział Reżyserii.
Ukończyłem trzeci rok na Akademii Sztuk Pięknych w Krakowie. Decyzję studiowania w PWSF motywuję wg. formularza załączonego do podania.
Jestem członkiem podstawowej organizacji PZPR przy ZPAP w Krakowie. W ZAMP na ASP jestem kierownikiem wydziału kadr ZU. Resztę danych w załącznikach, które nadeślę do dn.24 bm.
Wajda Andrzej
Niektóre odpowiedzi na pytania kwestionariusza osobowego (wyżej w podaniu: „wg formularza”, wytłuszczenia moje):
1. Decydując się na studia w Wyższej Szkole Filmowej, po ukończeniu trzech lat Akademii Sztuk Pięknych w Krakowie, a więc po okresie doświadczeń, tak co do zainteresowań jak i co do moich zapatrywań społ.–politycznych, robię to z przekonaniem że dadzą mi one rodzaj sztuki najbardziej bliski współczesnemu człowiekowi. Sztukę która jest najważniejsza, przy przekształcaniu człowieka na drodze do nowego ustroju.
/…/
Zrezygnowałem ze studiowania na ASP po długiej dyskusji jaka rozpoczął na naszym terenie szkolnym artykuł napisany wspólnie z kol. Nałęckim Konradem a ogłoszony w tygodniku „Wieś”. Dyskusja skończyła się stworzeniem zespołu samokształceniowego przy Z.U. ZAMP na naszej uczelni, który przez pracę zespołową, kolektywną i stosowanie oceny przydatności politycznej obrazu ma realizować realizm socjalistyczny w plastyce. Jakkolwiek byłem jednym z pierwszych członków zespołu, stałem na stanowisku że film jest najbardziej bezpośrednią drogą do człowieka, po prostu dlatego ze film jest „aparatem do notowania życia.
/…/
5. Realizatora filmowego poza talentem i poczuciem rzeczywistości musi cechować marksistowska postawa wobec życia i sztuki. /…/
6. Zgłoszony przeze mnie film dotyczył by zagadnienia które obecnie staje się dramatycznym konfliktem. Artyści którzy w kieszeni noszą legitymację partyjną tworzą sztukę niezgodną z ideologią Marksizmu – Leninizmu. Gorzej ich wiedza i ocena zjawisk w sztuce jest sprzeczna z tą ideologią. Należałoby przedstawić zasadnicze ugrupowania art. pokazując je w stypizowanych jednostkach. Film ten jednak nie dał by odpowiedzi na dręczące zagadnienie realizmu socjalistycznego. Nie był by też obroną artystów. Powinien być zdemaskowaniem kultury burżuazyjnej którą ci artyści reprezentują. Powinien być ostrzeżeniem dla klasy robotniczej przed zmniejszeniem nacisku w stosunku do ludzi pracujących w sztuce.
Temat ten uważam za niemal tak ważny jak zdemaskowanie za pomocą kina reakcyjnej części kleru i średniowiecznych praktyk z cudami.
Notatka kadrowa bez daty:
Wajda Andrzej syn Jakóba, urodzony 6.III.1926 w Suwałkach. Soc–pochodzenie inteligenckie. Absolwent A.S.P. w Krakowie. Aktywny członek ZAMP od X.48. poprzednio ZNMS. W ZAMP pełnił funkcję Kier. Wydz. Kadr Zarządu Uczelnianego ZAMP przy A.S.P. W pracy organizacyjnej nie wykazywał samodzielności. Posiada duże wyrobienie ideologiczne oraz wykazuje zdecydowaną postawę. Pod względem politycznym pewny. Członek PZPR. Dobry naukowiec. Zasługuje na zaufanie. Nie ma w stosunku do niego żadnych zastrzeżeń natury politycznej czy też moralnej.
Kier.Wydz.Kadr
Szydłowski Zygmunt
„Niezależne i niezawisłe” poglądy Andrzeja W.
(fragment wystąpienia podczas jednaj z narad produkcyjnych)
Koleżanki i koledzy, pamiętacie jak przed laty powoływałem się na Włodzimierza Ilicza Lenina, którego definicje stanu rewolucyjnego przytoczyłem na jednej z narad. Powiem skromnie, ze moje przepowiednie okazały się prorocze. Tym razem powołam się na Karola Marksa (…) Polskie filmy stały się dzisiaj pierwszym, a może jedynym sojusznikiem nowego kina radzieckiego, i to właśnie napawa mnie głębokim optymizmem (…) Koleżanki i koledzy, pamiętacie, ze naszym sojusznikiem jest dziś nie byle kto, tylko kino radzieckie (…) Przyjaźń polsko-radziecka, która wysoko cenimy, nie będzie się mogła dalej rozwijać tak efektownie, jeśli będzie realizowana tylko na oficjalnej płaszczyźnie.
Z Komisji Ocen Scenariuszy
30.04.1963 – podczas posiedzenia Komisji Ocen Scenariuszy – omówienie scenariusza pt.: „Człowiek z marmuru”
Mówi Andrzej Wajda:
/…/ Pan Minister zna moje perypetie z filmem polsko–radzieckim, sprowadziłem do Polski ludzi, którzy są przez Chruszczowa stawiani na świeczniku, a potem dowiaduję się, że nie może być robiony film o partyzantce polskiej i radzieckiej. (chodzi o scenariusz wg powieści Przeździeckiego „Schronisko na Lisiej Górze”)
/…/ Rok temu wyprawiłem się na rozmowę z tow. Kraśko i zwierzyłem się z tego, że Amerykanie zrobili piękny film „12 gniewnych ludzi”, powiedziałem, że w Polsce można zrobić identyczny temat, ale to nie może być sąd, ponieważ nie odgrywa on takiej roli jak w Ameryce, ale to może być zebranie partyjne. Prosiłem tow. Kraśko, żeby umożliwił mi dotarcie do materiałów Biura Kontroli Partii, żeby przedstawiono mi kilka materiałów zamkniętych, odfajkowanych, a ja jeden z nich sfilmuję i jestem przekonany, że film byłby interesujący i nasz – polski.
Wajda z Lechem Wałęsą podczas kręcenia „Człowieka z żelaza”
FOT. (C) BOGDAN BORKOWSKI/FORUM
Ziemia obiecana Edwarda Gierka
Fragment książki „Między współpracą a oporem. Twórcy kultury wobec systemu politycznego PRL 1975–1980”, którą opublikuje Wydawnictwo Trio.
Fragment tekstu autorstwa Andrzej KrajewskiegoPOCHODZI STĄD
Łagodny kurs ekipy gierkowskiej wobec reżysera zdawał się przynosić zakładane skutki. W lutym 1975 na ekrany kin trafiła „Ziemia obiecana”. W Wydziale Kultury KC ekranizację powieści Władysława Reymonta przyjęto z entuzjazmem. „Należy wykorzystać „Ziemię obiecaną” propagandowo w dwu wymiarach. Po pierwsze, nieczęsto zdarza się w naszej kinematografii film, który łączy próbę wykładu fragmentów materializmu historycznego z wysokim poziomem artystycznym – odnotowywała analiza tam sporządzona. – Zarówno dla widza krajowego, jak i zagranicznego, dla którego nazwisko Wajdy jest znaczącą rekomendacją, film jest dobrą lekcją o naszych racjach. Po drugie, trzeba ostrożnie podkreślać, że Wajda opowiedział się klasowo. Taki tryb patrzenia na sprawę, wzmacniając wymowę faktów dokonanych, może oddalić Wajdę od środowisk nieżyczliwych sztuce zaangażowanej, zbliżyć do naszego zaplecza artystyczno–propagandowego” – pisano z nadzieją. Żeby jednak nie kompromitować twórcy w oczach widzów, postulowano: „Nie wolno kreować Wajdy na barda marksizmu, ale należy podkreślać obiektywną wychowawczo–ideową wartość „Ziemi obiecanej”.
Edward Gierek podczas posiedzenia Biura Politycznego oświadczył, że natychmiast pogratulowałby Wajdzie nakręcenia „Ziemi obiecanej”, gdyby ten wyciął z filmu dwie erotyczne sceny. Odpowiedzialny za nadzór nad środowiskami twórczymi Wincenty Kraśko otrzymał polecenie przeprowadzenia rozmowy z reżyserem w tej sprawie. Scen erotycznych Wajda nie usunął, a jego film i tak był rozpowszechniany, stając się kolejnym sukcesem.
– Starałem się zrealizować film, który po marksistowsku ukazywałby powstanie i główne treści kapitalizmu w Łodzi – miał powiedzieć reżyser (według doniesień pracownika Wydziału KC PZPR, który sprawozdawał przebieg festiwalu na potrzeby KC) podczas konferencji prasowej na IX Międzynarodowym Festiwalu w Moskwie, gdzie film zdobył nagrodę. Niespodziewanie jednak jurorzy z Zachodu (USA, Francji i dwaj z Włoch) zgłosili votum separatum, gdyż uznali „Ziemię obiecaną” za film… antysemicki. Tak też odebrały go środowiska żydowskie.
Reakcje te zdumiały twórcę, choć były i tak mniej absurdalne w porównaniu z histerią, która ogarnęła grupę filmowców, skupioną wokół Bohdana Poręby i Ryszarda Filipskiego. Ten ostatni rozesłał do prasy, kolegów z branży i władz list otwarty, w którym oskarżył Wajdę o fałszowanie historii i napisał, że reżyser „idzie na pasku Blumsztajnów i Michników”. W sukurs Wajdzie przyszły władze, zakazując zamieszczania w mediach jakichkolwiek krytycznych uwag o „Ziemi obiecanej”, o czym zawiadomił go osobiście Jan Szydlak.
Mord w Katyniu
Andrzej Wajda zawsze mówił o tym, że chce zrobić film o Katyniu, a kierują nim dwa powody:
„/…/ jeden osobisty, a drugi całkiem obiektywny. To ostatnia chwila, aby móc realizować film z udziałem świadków tych wydarzeń, którzy mają dziś około osiemdziesiątki. /…/ Powodem osobistym jest fakt, że mój ojciec zginął w Katyniu i figuruje na liście ofiar. /…/”
[przedruk artykułu z „Journal de Geneve” z 16.12.1989]
Znane dość powszechnie są działania Andrzeja Wajdy, który blokował wszelkie inne próby realizowania filmu o zbrodni katyńskiej. Na dokładkę nie wiadomo dokładnie, z jakiego powodu.
Wprowadzał opinię publiczną w błąd twierdząc, że jego ojciec zginął w Katyniu. Osoba, która rzeczywiście zginęła w Katyniu, a na którą powoływał się Wajda, nawet nie należała do jego rodziny, o czym Wajda doskonale wiedział od lat.
Potwierdzeniem „pomyłki” Wajdy była publikacja w Wojskowym Przeglądzie Historycznym (cykl drukowany w latach 1989–1994) gdzie wzmiankowany w 1943 „kapitan Karol Wajda” okazał się „Karolem Konradem Erazmem Wajdą, kapitanem, synem Stanisława i Marii z Konigow”. Ojciec Andrzeja Wajdy był porucznikiem i na imię miał Jakub.
Ostatecznie okazało się, że Jakub Wajda zginął zabity na posterunku milicji w Charkowie, ale Andrzejowi Wajdzie nie przeszkadzało to w zrealizowaniu autobiograficznego filmu, gdzie z dumą prezentował symboliczny grób ojca z wymalowanym napisem, że zginął on w Katyniu.
Czy nadal ufacie Andrzejowi Wajdzie?
W komitywie z Urbanem
Fragmenty wywiadu pt.: „Misja” – z Andrzejem Wajdą rozmawia Jerzy Urban [22.11.1975, „Polityka” s.1 i 5]
Andrzej Wajda: W końcu 1970 wystąpiły w Polsce napięcia, wyrzucam sobie, że tego z góry nie przewidziałem, ma to odzwierciedlić nastroje i dążenia społeczne oraz kształtować je. Czuję się nieszczęśliwy i winny, że tak wielkie wydarzenie nie zostało poprzedzone moim filmem. Filmem – sygnałem, że może ono nastąpić. /…/
Sztuka ma moc rozładowywania napięcia społecznego, działa trochę jak psychoanaliza. Rzeczy ukazane ludziom przestają być magiczne, budzić lęk. Sztuka do pewnego stopnia zastępuje rzeczywistość, po obejrzeniu na przykład na ekranie w porę czegoś, co dopiero w świadomości ludzkiej narasta – już jest spełnieniem. Najgorsze, co można czynić to jest wmawianie ludziom, że czegoś, co istnieje po prostu nie ma. Takie udawanie prowadzi do napięć. Artyści byliby bardziej pożyteczni gdyby odbierali fale polityczne i gdyby przetwarzali je na mądre dzieła sztuki. Ich pojawianie się na czas oznaczałoby już spełnienie się, ujawnienie się, rozładowanie tego, co właśnie w społeczeństwie narasta. /…/
Jerzy Urban: Chodziło o rozwój kraju, o gospodarkę, o materialny poziom życia, czy Pana zdaniem te oczekiwania ludzi zostały w ostatnim pięcioleciu spełnione?
A.W.: Oczywiście, że tak. Z pewnością tak. Inwestycje muszą dać rezultaty, nie mam żadnych wątpliwości, że znajdziemy się w gospodarczej czołówce, tylko czy to jest naprawdę wystarczający klucz do szczęścia? Gdybym miał przekonanie, że działalność gospodarcza rozwiąże bez reszty problemy społeczne i sama przez się da ogółowi szczęście, wycofałbym się z radością ze swojej pracy. Ostatecznie jest tyle dziedzin, w których mógłbym być pożyteczny… Ale, sztuka jest naszemu społeczeństwu koniecznie potrzebna.
Tak, ale prawdą jest, że nie okazujemy dostatecznej zdolności tworzenia całkowicie oryginalnych przedmiotów użytku mogących zaspokoić takie ludzkie potrzeby, które przedtem gdzie indziej były nieznane. Przydałoby się nam również coś materialnego będącego manifestacją naszego ustroju. Skok materialnego poziomu życia jest w ostatnich latach wielki, ale sądzę, że społeczne odczucie zadowolenia nie jest na takąż miarę jak rzeczywiste dokonania. Może istnieje jakiś ideał, którego nie znamy a do którego społeczeństwo się przymierza i dlatego nie docenia bieżących pożytków?
/…/
Miałem ostatnio możliwość rozmawiania z Edwardem Gierkiem. Powtarzał z zapamiętaniem „trzeba ludzi wdrożyć do dobrej pracy, trzeba to zrobić, to się da zrobić”. Obecne kierownictwo jest zacięte w poczuciu swojej misji i ma emanujące poczucie służebności. Ja reprezentuję te same cechy, to jest mi bliskie. /…/
I sekretarz KC PZPR Edward Gierek odznacza Orderem Sztandaru Pracy II klasy Andrzeja Wajdę podczas obchodów 30-lecia kinematografii polskiej, listopad 1975 (C) ADM/CAF – CEZARY LANDGA
Są środowiska, grupki, które w ogóle myślą „na nie”. Ich krytycyzm jest nieprzekonywujący przez to, że ogarnia wszystkich i wszystko, że negacja jest celem, a dobór obiektów krytyki środkiem tylko. Poza tym gdyby z tej postawy „na nie” wyciągnąć wnioski, co wobec tego czynić „na tak” byłby to program prowadzący do kataklizmu, byłoby to pchanie do niefrasobliwemu zburzeniu naszego życia. /…/
Śledzę życie gospodarcze i dobrze rozumiem ludzi, którzy je tworzą, szczególnie poczucie koleżeństwa żywię wobec kierowników przemysłu. /…/
Staram się robić widowiska dla wszystkich, nie zakładam elitarnego odbioru moich filmów.
Bez sukcesu nie umiałbym pracować /…/
Tymczasem zbyt wielu naszych artystów filmu nie ma pojęcia, że państwo robi im łaskę dając pieniądze na film. Tylko przekonanie, że oni czynią łaskę cokolwiek robiąc /…/
Myślę, że wielu ludzi zajętych tym, co najważniejsze dla życia kraju – jego ekonomią – nie dostrzega dostatecznie możliwości udziału sztuki w tym właśnie procesie. Nie tylko w takim sensie, że artyści utrwalą w swoich pracach obecne bezsporne osiągnięcia, ale że sami będąc bliscy duchowo tym, którzy stwarzają ruch w życiu gospodarczym wzmagając jego puls, mogą intensywnością swoich dzieł, energią własnej pracy, która oddają przecież społeczeństwu, przyczynić się być może nie mniej do stanu większego podniecenie, silniejszego zaangażowania.
KONIEC