Bedac juz kapralem, a zostalem nim tylko dlatego, ze na Szkole Podoficerskiej Wojsk Inzynieryjnych, zdalem egzaminy w pierwszej 10-tce elewow, ktorzy poprzednim Rozkazem, mieli byc promowani do stopnia kaprala. Zanim to sie stalo, za niewykonanie (glupiego) rozkazu mialem juz na koncie kilka dni aresztu w twierdzy Modlin. Tam kiedys byl wieziony Feliks Dzierzynski, a teraz byl areszt garnizonowy Wojsk Lotniczych. Zolnierze tych wojsk byli b. wrogo nastawieni do wladzy ludowej. To oni spiewali Miedzynarodowke, zamiast wykonywac rozkaz zbiorki. To tam szczury czasami wyskakiwaly na nas, po otworzeniu szaf z aluminiowymi miskami. Jechalem kiedys pociagiem noca i wszedlem do przedzialu z 4-ma mlodymi mezczyznami popijajacymi sobie wodke. Ich ozywiona rozmowa… ucichla. Po chwili zaczeli mnie wstydzic, ze jestem zdrajca, bo kapralem. […]
Bedac juz kapralem, a zostalem nim tylko dlatego, ze na Szkole Podoficerskiej Wojsk Inzynieryjnych, zdalem egzaminy w pierwszej 10-tce elewow, ktorzy poprzednim Rozkazem, mieli byc promowani do stopnia kaprala. Zanim to sie stalo, za niewykonanie (glupiego) rozkazu mialem juz na koncie kilka dni aresztu w twierdzy Modlin. Tam kiedys byl wieziony Feliks Dzierzynski, a teraz byl areszt garnizonowy Wojsk Lotniczych. Zolnierze tych wojsk byli b. wrogo nastawieni do wladzy ludowej. To oni spiewali Miedzynarodowke, zamiast wykonywac rozkaz zbiorki. To tam szczury czasami wyskakiwaly na nas, po otworzeniu szaf z aluminiowymi miskami.
Jechalem kiedys pociagiem noca i wszedlem do przedzialu z 4-ma mlodymi mezczyznami popijajacymi sobie wodke. Ich ozywiona rozmowa… ucichla. Po chwili zaczeli mnie wstydzic, ze jestem zdrajca, bo kapralem. Oni wracali z wiezienia, po odsiedzeniu swoich wyrokow ze sluzby w LWP. Jeden z nich opowiadal, ze uderzyl oficera w pysk, inni za oporna postawe, itd. Moje tlumaczenia, ze ja tez niedawno siedzialem w areszcie za niewykonanie rozkazu, ze czuje tak jak Oni, nie pomagaly. Zaczeli sie unosic gniewnie i gdybym nie opuscil ich przedzialu, chyba by mnie pobili. Po wyjsciu na korytarz mialem lzy w oczach. Czulem sie b. upokorzony. W duchu przyznawalem im racje, ale nie mialem wyboru… i odwagi postepowac zgodnie z sumieniem. To bylo straszne!
Jesienia 1959 r. pojechalem na pogrzeb mego kuzyna, wywiezionego z Litwy do Igarki na Syberii w 1948r. Zmarl on w wieku ok. 50-ciu lat, kilkanascie miesiecy po przyjeździe do PRL. Byl on silnie zbudowanym rolnikiem, ale glod i praca w mrozach wykonczyly go. Jego syn, moj rowiesnik, zostal powolany do wojska. Syberia tez zrujnowala mu zdrowie. Jeszcze w okresie przed “przysiega” (dla armii radzieckiej) rozchorowal sie b. powaznie, spedzil kilka miesiecy w szpitalu i dostal zwolnienie ze sluzby, na zawsze. Na pogrzebie bylo duzo Sybirakow, ktorzy z nieufnoscia i moze pogarda spogladali na mnie, jako kaprala LWP. A to nie byla moja wina…
Doswiadczony dlugim zyciem na Zachodzie, widze zza Atlantyku sprawy w Polsce i na swiecie czesto inaczej niz wielu rodaków.