To nie sztuka zabić kruka, tylko gołą d*** jeża.
W mojej ocenie, to co się dzieje wokół utworzenia nowej partii, (a czemu nie Frontu Jedności?), to efekt kuli ze śniegu, jaka "prawica" takie efekty, ktoś na salonie wypuścił bąka i faktycznie, że tu i tam czytam w Internecie, że zakładają nową partię. Nie klikam, bo mnie takie wrzutki zwyczajnie nie interere. Zapewne owa owiana już legendą, nim ją poczęli, nowa partia, powstać ma w zbożnym celu, ale partie zakłada sie wyłącznie po to żeby dorwać sie do władzy!. Czy się to komuś podoba, czy nie. Jedni do władzy się dorywają (PO, Samoobrona), inni znowuż dochodzą do władzy, ale zanim do niej doszli, to wykonali kawał roboty, głównie propagandowej.
Komuchy w 2001 roku zdobyły 41% głosów i 47% mandatów w Sejmie.
PO zajęła drugie miejsce, za czerwonymi pająkami, z 12,7%, na trzecim była Samoobrona, a PiS zajął czwarte miejsce z wynikiem 9,5%.
PO miała 56 posłów, PiS 45, eZeLDe dorwała się do 148 stołków w Sejmie.
I to wtedy, ten Piękny Maryjan, kandydat na Prezydenta III RP, ten który poprzednie wybory do Sejmu wygrał w cuglach, co samo w sobie było cudem, bo rzecz się miała na tzw. „prawicy”, to właśnie wtedy jego AWS w sojuszu z PPCh i ROP dostała 5,6%, a że była koalicją, więc wypadła z gry. Kara. Czerwona kartka, paszoł won z boiska, jak UW. Przeżyli to bardzo ciężko, trauma była wielka, tego nie przewidzieli, era Buzka się skończyła, a zaczęła era Millera, zakończona najbardziej widowiskową klapą III RP czyli aferą Rywina. To wtedy odbyły się igrzyska dla mas pn. Komisja śledcza, to był hicior, paliwo, to był dopiero serial. Co chwila iskrzyło, pamiętamy chyba jeszcze "pan jest zerem"?. To wtedy PO i PiS urosło, to wtedy usłyszeliśmy o Zbyszku Ziobro, to wtedy znany z tego, że gdzie wszedł, tam partia traciła, ale w komisji miał swoje pięć minut – Jan Maria "Niemcy mnie biją!” Rokita, to wtedy eZeLDe zaczęła jechać w dół, a wybory przegrały komuchy („jak mi się zechce, to na wierzbie wyrosną gruszki”, jak partia mówi, że da, to znaczy, że da).
Minęły cztery lata i przyszły kolejne wybory, PO i PiS markę już sobie wyrobiły, na brzydzeniu się korupcją, obowiązkowej lustracji i naprawy Państwa, jedni szczerze, inni pod publiczkę.
Aż nadeszły te pamiętne dni wyborów 2005.
Najpierw, w wyborach do Sejmu, 25 września PiS zajęło pierwsze miejsce, szok, niedowierzanie, miało być inaczej, wszystkie sondażownie były za nami, a tu kur de Ballans Kaczor, ale nie Donald!!!
PiS dostało 3 185 714, drugie PO 2 849 259, trzecia była Samoobrona 1 347 355, czwarta eZeLD 1 335 257, i nielojalny Romek wraz z LPR 940 762.
No i jak przystało na prawdziwy finał doszło do jeszcze bardziej rozpalającego Polaków pojedynku, Prawda przeciw kłamstwu, dwa dni 9 i 23 października 2005 roku, to był mecz, my i oni, niedawni sojusznicy, miesiąc po wygranej do Sejmu, z jednej matki (ale ojcowie inni).
W pierwszej turze Donald Franciszek Tusk wyskoczył na prowadzenie z 5 429 666 głosów (36,33%), ale na plecach siedział mu Lech Aleksander Kaczyński z 4 947 927 (33,10%).
Pamiętam jak pewniak Donek, już jako Prezydent i "Człowiek z Zasadami", krygował się na skromnisia w zaprzyjaźnionych mediach. Już witał się z żyrandolami. No, jak ten Kurski tak mógł?! Tak mówić o dziadku, który w 1410 roku pod Grunwaldem siedział w taborach??
Niestety ten jeden, jedyny raz, Naród kitu nie kupił, przynajmniej większa Jego część i Lech Aleksander Kaczyński wygrał wybory prezydenckie w 2005 roku! 8 257 468, 54,04%!. Mój Prezydent, moja nadzieja na Normalność w Polsce.
Jeszcze ludzie nie ochłonęli po wyborach, a Donek (7 022 319, 45,96%) już zaczął judzić, ale to chyba już wszyscy pamiętacie.
Dla mnie liczy się tylko PiS, a właściwie to Jarosław Kaczyński. Mały Wielki Człowiek. Wiem, że to patetycznie brzmi, mi to nie przeszkadza, a Wam?