Pani Monika znowu dała popis (jak to napisano) "kierowania się zasadami obiektywizmu, uczciwości, szacunku do rozmówców oraz profesjonalizmu". Obiektywizm, uczciwość, szacunek, profesjonalizm. Pięknie to brzmi… Szczególnie w pyskach tych, którzy to "piękne brzmienie" notorycznie łamią. Ale ja nie o tym. Sam fakt kolejnego popisu pani Olejnik jest zrozumiały. Jest ona bowiem typową przedstawicielką szerokiego grona tzw. dziennikarzy (nazywających siebie nawzajem "obiektywnymi, uczciwymi…" itd itp….), a których ja nazywam wprost – wyznawcy idei fałszyzmu. Cechą tego grona jest to, że ci ludzie rzeczywiście mają taki sposób myślenia, jaki prezentują na antenach czy w tekstach. Ten sposób myślenia, dla którego są gotowi dopuścić się kłamstwa, manipulacji czy chamstwa wobec rozmówców, którym z fałszystowskimi ideami jest po prostu nie po drodze. Fałszyzm ma […]
Pani Monika znowu dała popis (jak to napisano) "kierowania się zasadami obiektywizmu, uczciwości, szacunku do rozmówców oraz profesjonalizmu".
Obiektywizm, uczciwość, szacunek, profesjonalizm. Pięknie to brzmi… Szczególnie w pyskach tych, którzy to "piękne brzmienie" notorycznie łamią. Ale ja nie o tym.
Sam fakt kolejnego popisu pani Olejnik jest zrozumiały. Jest ona bowiem typową przedstawicielką szerokiego grona tzw. dziennikarzy (nazywających siebie nawzajem "obiektywnymi, uczciwymi…" itd itp….), a których ja nazywam wprost – wyznawcy idei fałszyzmu. Cechą tego grona jest to, że ci ludzie rzeczywiście mają taki sposób myślenia, jaki prezentują na antenach czy w tekstach. Ten sposób myślenia, dla którego są gotowi dopuścić się kłamstwa, manipulacji czy chamstwa wobec rozmówców, którym z fałszystowskimi ideami jest po prostu nie po drodze.
Fałszyzm ma swoje głebokie korzenie, siegające najczarniejszych czasów totalitaryzmów – nazizmu i komunizmu. Nieszczęściem jest to, że korzenie te, zamiast zostać wycięte w czasie tzw. odsuwania komuny od władzy w Polsce, zostały pieczołowicie "zadbane", w czym niezwykle ważną rolę odegrał niejaki Adam Michnik. Ten sam, który, przy tzw. Okrągłym Stole, załatwił sobie prywatny interes – gazetę. Ci, którzy ośmielą się zaprzeczyć tej
tezie, niech pamiętają jak o "prywatnej gazecie" mówił konserwator fałszyzmu – przy okazji odbierania jej znaczka "Solidarności".
Do dziś zachodzę głowę – dlaczego środowisko dziennikarskie nigdy nie poddało się lustracji czy samolustracji? Odpowiedź może być tylko jedna – TW Maleszka jest, moim zdaniem, jedynie wierzchołkiem góry lodowej. Góry, która dziś nie tylko dlej, w najlepsze, krzewi idee fałszyzmu ale (co najgroźniejsze), "ucząc" młodych ludzi sztuki dziennikarstwa de facto przekazuje im patologiczne wzory "informowania", których nie powstydziłby się
Volkischer Beobachter, Prawda czy Trybuna Ludu – z idolem Michnika i Olejnik, Urbanem, na czele.
Podobno wielki bojownik o podobno wolną Polskę, tzw. wybitny opozycjonista, którego komuna torturowała nakazem pisania książek w czasie gdy innych mordowała, katowała, łamała życie, wczoraj broni Jaruzelskiego, dziś z Urbanem jest za pan brat. A Monika Olejnik robi za damę do towarzystwa. Wybitna przecież jest. Dama.
Córka swojego ojca. Nieodrodna.
Dziwi mnie kolejna sprawa – mamy przecież wielu dziennikarzy, którzy widzą kłamstwa, manipulacje czy "szacunek do rozmówców" – w wykonaniu Michników, Olejników, Wołków, Paradowskich, Mikołajewskich, Żakowskich, Stasińskich czy innych "wybitnych dziennikarzy" i (poza nielicznymi wyjątkami) po prostu MILCZĄ. Dają tym samym pozwolenie na szerzenie się patologii fałszyzmu. Nie są w stanie wydać z siebie ANI SŁOWA protestu, oceny czy choćby polemiki z jawnymi naruszeniami najzwyklej rozumianej uczciwości dziennikarskiej. Nie tak dawno przecież mieliśmy kłamstwo pani Kolędy-Zalewskiej, które wywołało pisofobiczną burzę i tylko jeden – Karnowski, zdobył się na przeprosiny za swoje teksty w kwestii fałszu o
"prawdziwyh Polakach". Ale nawet on nie zdobył się (nie zanotowałem takiego faktu) na choćby słowo krytyki warsztatu dziennikarskiego pani K-Z. Czyżby zadziałał fałszyzm tzw. solidarności dziennikarskiej, który nakazuje zaprzaństwo nawet własnemu sumieniu?
Zresztą – TW Maleszka nie jest sam. W ITI mamy TW Subotica. Podobno odsuniętego. Fałszywy nius pani K-Z jest dowodem. Ale to akurat mnie nie dziwi. ITI to czasy komuny. Fałszyzmu. Wczorajsi "wrogowie" pani Olejnik i pana Michnika są dziś ich przyjaciółmi. Mają zresztą możnych protektorów w obecnie rządzącej
koalicji. Zaproszenie człowieka z krwią na rękach do pałacu prezydenckiego jest nie tylko tego dowodem. Jest również, a może raczej przede wszystkim, dowodem na to, że fałszyzm kwitnie jak pączek w maśle, plując w twarz tym wszystki, którzy nie wahali się poświęcić siebie w walce ze znienawidzonym totalitaryzmem.
Pięciu wiceministrów rządu obecnej koalicji musiało podać się do dymisji z powodu (jak to delikatnie Gowin nazwał) kłopotów lustracyjnych. Jednego TW mamy w rządzie. To Znak. Czasu normalności i moralności oraz wysokich standardów.
Pamiętam jak w połowie roku 2007, przy okazji faktu, że dwóch sędziów TK ma (delikatnie mówiąc) kłopoty teczkowe, miały miejsce dwa fakty:
– po pierwsze okazało się, że posłowie PO i PiS pracowali nad projektem ustawy o otwarciu archiwów IPN,
– po drugie – pan Michnik wzywał do ujawnienia tychże archiwów.
Co się stało po wygranych przez PO wyborach? Ano to, że poseł Chlebowski (ten od wysokich standardów z cmentarza i cepeenu), pytany o otwarcie archiwów IPN odparł – "są ważniejsze sprawy". Zapewne miał na myśli Rycha, jednorękich bandytów i wyciąg. O Pędzącym Króliku nie wspomnę. Pan Michnik również "zapomniał" o swoim wezwaniu do ujawnienia teczek. No i mamy – zadziałał fałszyzm w pełnej krasie.
Takich przykładów fałszyzmu są tysiące. Świadczą o patologicznym wręcz zaprzaństwie środowiska tzw. wybitnych dziennikarzy, którzy – de facto – są żywymi dowodami na zakłamanie przede wszystkim własnych sumień, w imię obrony patologii, którą sami są. Przy tym wszystkim są niemal całkowicie bezkarni bo wiedzą, że mają za sobą całą rzeszę patologii, która patologię obroni. Kłamstwo zostanie nazwane "świetnym tekstem" czy "super materiałem". Potem się przeprosi – ale już tylko w prywatnym liście do pomówionego czy fałszywie oskarżonego. A tzw. Rada Etyki Mediów sprawę dyskretnie przemilczy.
Kiedyś widziałem rysunkową ewolucję honoru w czasach fałszyzmu. Na początku honor był czystą, białą kartką. Był czysty. Potem pojawiły się na nim małe czarne plamki. Potem większe. I jeszcze większe. Zaczęły zajmować coraz więcej i więcej. A potem kartka była już całkiem czarna. Komentarz pod już całkiem czarną kartką brzmiał mniej-więcej tak "Honor jest całkiem czarny. A więc znowu czysty. Plam przecież nie ma".
I to polecam fałszystom.
Wzywam środowisko dziennikarzy do opamiętania się. Nie sądzę jednak by do tego doszło. Na czarnej kartce nie ma przecież plam choć jej czerń świadczy o braku honoru i zaprzaństwie, które przede wszystkim są wynikiem bezkarności wynikającej z fałszyzmu idei tzw. solidarności zawodowej, która kłamstwo i manipulację stawia
wyżej niż dziennikarski obiektywizm, uczciwość, szacunek i profesjonalizm.