kolejna niezłomna legenda Solidarności
Kontynuując refleksje z ostatniego mojego postu na temat ludzi i wartości, które mamy obowiazek przywoływać i upowszechniać w przestrzeni publicznej, chcę tutaj przywołać postać Andrzeja Gelberga.
Ku pokrzepieniu serc.
Miałam ostatnio wielkie szczęście nawiązać powtórny kontakt, z dzisiaj już legendarnym,
Andrzejem Gelbergiem.
Drogi nasze rozeszły się tuż po stanie wojennym. Wcześniej Andrzej Gelberg był w naszym "konspiracyjnym kółku" – każdy szanujący się opozycjonista wtedy konspirował – wszystkowiedzącym guru. Był wszędzie tam, gdzie działy się rzeczy i sprawy ważne dla Polski. Uwielbialiśmy spotkania z nim w fantastycznej atmosferze przy świecach z muzyką Krzysztofa Kelusa.
Później jego drogi z łatwoscią można było śledzić w prasie, radiu, telewizji, gdyż cały czas był człowiekiem z pierwszych stron gazet.
Cały czas wierny ideałom Solidarności – sentymentalnej Pannie S.
Nie chcę tu przytaczać całej jego aktywności: redakcyjnej, publicystycznej, politycznej, brydżowej – wszystko to znajdziecie Państwo w Wikipedii lub na jego stronie internetowej.
Tak, jak wspomniałam wyżej, Andrzej Gelberg jest cały czas wierny ideałom Solidarności; nie tylko w działalności publicznej, ale w zwyczajnej, w prywatnej, w codziennym życiu. Nie będę przytaczała przykładów, bo nie chcę naruszac jego prywatności, ale uwierzcie mi na słowo. To po prostu jest niesamowite, ażeby ludzie na codzień żyli tym, co głoszą. Andrzej Gelberg tak ma.
Do napisania tego postu skłoniła mnie pewna rozmowa z młodymi ludźmi, którzy ku mojemu zdumieniu nie znali Andrzeja Gelberga.
Wydało mi się to niepojęte i dlatego pomyślałam sobie, że nie można dopuścić do tego, aby tak wartościowi ludzie nie byli powszechnie znani młodzieży, która przecież też potrzebuje wzorców. I naszym obowiązkiem jest te wzorce im podsuwać, co niniejszym czynię.