Jak można w prosty sposób zrobić z siebie głupka.
Ktoś z moich znajomych był w szpitalu. Czasami go odwiedzałem. Ale nie wchodziłem do tego szpitala normalnie, przez drzwi. Wchodziłem oknem.
Sprawy miały się tak: drzwi się otwierały bardzo ciężko, a okno było obok drzwi. Do tego było duże, wybite i na poziomie podłogi.
Wolałem więc wchodzić przez nie niż się szarpać z tymi drzwiami. Poza tym miałem wielką frajdę obserwując miny odwiedzających. Oni się siłowali żeby wejść, a ja jak gdyby nigdy nic wchodziłem do szpitala oknem obok, nie zatrzymując się nawet i bez wysiłku.
Do czasu. W końcu okno wstawiono. Było tak czyste, że praktycznie niewidoczne. A ja o tym fakcie nie wiedziałem.
Jak zwykle przed drzwiami wejściowymi do szpitala zebrał się tłumek. Nie mogli się dostać do środka. Byli nieco skonsternowani.
Tylko na to czekałem. Ze zblazowaną miną miałem zamiar przeniknąć przez szybę. Tą nieistniejącą. Ale ona, niestety, już istniała.
Przez prawdziwą mi się już nie udało. Z impetem na nią wpadłem i odbiłem się jak piłka. Co prawda jej nie rozbiłem, ale niebezpiecznie zafalowała. Była sprężysta. Odrzuciło mnie daleko.
Jakiś efekt uzyskałem. Co prawda nie taki jak zamierzałem, ale udało mi się skutecznie ściągnąć uwagę na swoją osobę.
No, więc patrzano na mnie jak na wariata który skoczył z dachu i jest zdziwiony, że nie lata. A zdziwienie było prawdziwe i naturalne.
Wszystko się kiedyś kończy. I równie często odkrywców mylą z wariami.