Zwolnienia biją rekordy, praca staje się luksusem. Do końca roku pracę straci 250 tys. osób. Bezrobocie wzrośnie do 14 proc. – informuje „Rzeczpospolita”.
Nad polską gospodarkę nadciągają czarne chmury. Gospodarka hamuje, na rynku pracy, kluczowym dla poczucia bezpieczeństwa Polaków, dzieje się źle. Bezrobocie utrzymuje się na poziomie najwyższym od sześciu lat. Do tego w lipcu do urzędów pracy trafiła rekordowa liczba zgłoszeń o planowanych zwolnieniach grupowych – ustaliła „Rz". – Rynek pracy się załamał – mówią wręcz pracownicy pośredniaków. – Bezrobocie na koniec roku dojdzie do 14 proc. – dodają ekonomiści. Do grudnia pracę straci zatem jeszcze ok. 250 tys. osób.
Ze statystyk Ministerstwa Pracy, do których dotarliśmy, wynika, że w pierwszym miesiącu wakacji zwolnienia grupowe zapowiedziały 174 firmy. Mają objąć aż 9,2 tys. osób. To ponad dwa razy więcej niż przed rokiem. W lipcu 2011 r. zwolnienia miały dotknąć 3,8 tys. osób w 97 firmach. – Do tej pory regułą było, że bezrobocie rosło od października. W tym roku pójdzie w górę już w sierpniu. Zgłoszeń o zwolnieniach regularnie przybywa – mówi Zdzisław Szczepkowski, szef Wojewódzkiego Urzędu Pracy w Olsztynie. Rosnące bezrobocie to m.in. skutek hamowania gospodarki. Dodatkowo zakończyło się Euro i związane z nim inwestycje.
Największe cięcia dotkną branż: finansowej, budowlanej i handlowej. W lipcu redukcje zapowiedziano m.in. w PZU, Banku DnB Nord Polska, delikatesach Bomi czy sieci Orange. Bezrobotnych przybędzie też po aferze Amber Gold i upadku OLT Express. – Redukuje też sektor publiczny. Zwolnienia zgłosiły Agencja Rynku Rolnego i lokalne jednostki wojskowe – mówi Szczepkowski.
Więcej: http://www.rp.pl/artykul/17,929785-Masowa-redukcja-etatow.html