Analizując, dość oględnie, przedstawiany przez polskie i światowe media, przekaz informacyjny, można odnieść wrażenie, że obecnie dwoma głównymi wrogami cywilizowanego świata, są – Korea Północna i Rosja.
Trudno przy tym stwierdzić, które z tych państw, jest niebezpieczniejsze, bo to w zasadzie zależy od okoliczności dnia. To samo, tyczy się także przywódców obydwu krajów, wymieniających się pozycją lidera w medialnym peletonie złoczyńców. Świat zastawia się, któremu z nich odbije jako pierwszemu „kolba do głowy”, co skończy się niebezpiecznym konfliktem. Tyle, dowiadujemy się w informacyjnym chaosie i zgiełku, współczesnego świata. Tymczasem, prezentując wobec powyższego, trzeźwe i chłodne podejście, to czy oby naprawdę, to Korea Północna i Rosja, stanowią tak poważne niebezpieczeństwo, dla światowego ładu. Kiedy, popatrzymy bliżej na Koreę Północną, dojdziemy spokojnie do wniosku, że jej bliskie partnerstwo z Chinami i z Rosją, a także niewątpliwa potęga militarna (Asymetryczna odpowiedź i zastraszenie. Militarne filary reżimu Korei Północnej), pozwalają wysnuwać wnioski o wojnie, tylko w przypadku otwartego światowego konfliktu. Natomiast, nieprzewidywalne konsekwencje takiego scenariusza, nie tylko dla całej ludzkości, ale przede wszystkim dla zainteresowanych utrzymaniem swych przodujących ról i majątków, „klas posiadających”, drastycznie zmniejsza, to ryzyko. Podobnie, rzecz ma się z Rosją, która wciąż dysponuje olbrzymią potęgą militarną. Stąd, głównie nacisk ekonomiczny USA, na imperium rosyjskie, przypominający swą skalą, ten z czasów prezydentury Reagana, obliczony jest tym razem przeciwko Chinom i porozumieniom chińsko – rosyjskim, a także niemieckim, niezwykle niebezpiecznym, szczególnie dla utrzymania dominacji gospodarczej i finansowo – walutowej, Stanów Zjednoczonych. Dlatego, jeśli Rosja postanowi zadać cios, musi być przygotowana na generalną rozprawę albo swój nokaut. Zresztą, powiązania gospodarcze elity rosyjskiej, z Europą są tak wielkie, że otwarty konflikt, to dla nich niepowetowane straty. A przecież, rosyjskim milionerom czy agentom służb, żyje się naprawdę wygodnie w europejskich czy światowych kurortach, za pieniądze wygarnięte rosyjskiemu społeczeństwu. Wracając do meritum sprawy, to w tak zarysowanej rzeczywistości medialnej, nie dostrzegamy prawdziwych zagrożeń.
Tymczasem, niemalże niezauważalne są sprawy istotnej wagi. Jak na przykład, odwrócony apartheid w Republice Południowej Afryki. Z „przeklętego”, systemu segregacji rasowej białych Afrykanerów, rewolucja czarnej części społeczeństwa, doprowadziła do zamiany ról, degrengolady gospodarczej, powszechnego społecznego, ekonomicznego i politycznego upośledzenia białych, a także nawet ich eksterminacji, w liczbie już ponad 70 tysięcy osób (Dyskryminacja białych w RPA ; Wojna przeciw białym ; Niezatapialny prezydent Jacob Zuma). „Nie można też się zgodzić z tezą, że upadek apartheidu przyniósł ogromną ulgę i podniósł standard życia czarnych. Aż do końca apartheidu mieszkańcy wielu wolnych krajów afrykańskich marzyli, by jak najprędzej uciec do RPA, gdzie panował przecież tak ogromny ucisk czarnych obywateli! Po prostu rządy afrykanerskie stwarzały – również czarnym – nieosiągalny gdzie indziej standard życia. Nie można zapominać, że podłoże buntu, przemocy i agresji wobec Burów miało wyraźny charakter komunistyczny – czarna mutacja rewolucji miała znieść ucisk i podziały. Jak to w takich przypadkach bywa, przyniosła ból, cierpienie, rozczarowanie i brak pomysłu na urządzenie państwa, przy całkowitej obojętności polityki międzynarodowej (kto dziś wstawia się za prześladowanymi Burami?). Na jak długo starczy w RPA wybudowanych przez białych szpitali, dróg, linii kolejowych, fabryk, centrów handlowych?”. To ważne kwestie i pytania, szczególnie zważywszy, że niebezpieczne mutacje, tej kulturowej rewolucji, występują w wielu państwach, zachodniej Europy, ale i w USA (dyktatura poprawności politycznej i wielka nagonka medialna po wyborze Trumpa na urząd prezydenta Stanów Zjednoczonych). Jeszcze kilkanaście lat temu, w Zachodniej Europie, ogarniętej władzą socjaldemokratów i neomarksistów (68′), niewielki procent społeczeństwa podejrzewał, że skutki polityki migracyjnej i konsekwencji kolonializmu, wymkną się spod kontroli aż tak bardzo. Wraz, ze wzrostem społecznej siły „znaturalizowanych” przybyszy, pojawia się jednak coraz bardziej zorganizowany i systematyczny bunt, wzrost przestępczości i agresji, ale przede wszystkim odwrócenie ról ekonomicznych i stratyfikacyjno – hierarchicznych. Z pewnością, mogli tego doświadczyć także Polacy, którzy w ostatnich latach, licznie wyemigrowali za chlebem. Dodatkowo, i tak już niezbyt obiecującą sytuację, potęgują ostatnie fale imigracji (głównie z Czarnego Lądu), które stawiają poważny znak zapytania, nad przyszłością Europy, a już na pewno przybliżają europejską wersję apartheidu w odwróconej, zmutowanej, agresywnej i bardzo nieprzychylnej „europejskim tubylcom”, wersji, rodem również z Południowej Afryki.
Whites/Rich Blacks
apartheid
Perspective Advert – South Africa, Soweto