Praktycznie już w początkach istnienia rasy ludzkiej homo sapiens zaczął organizować się w grupy. Życie w zbiorowości daje więcej korzyści niż w pojedynkę. W miarę rozwoju tego zjawiska w społeczeństwach zaczęły formować się hierarchie. Każdy człowiek zajmował odpowiedni status społeczny, lewicowcy nazwali to klasami. Z założenia człowiek im był bystrzejszy i bardziej pracowity tym stawał się coraz bogatszy i zajmował wyższą pozycję między swoimi. Po stuleciach takiego procesu „klasy” umocniły się, a granice między nimi wyostrzyły. Na czele wyodrębniła się arystokracja. Karol Marks opisywał w swoich dziełach walkę między klasą niższą, robotniczą a wyżej wspomnianą arystokracją. Ludzie niżej żywili z czasem bardzo dużą niechęć lub nawet nienawiść do osób nad sobą. To uczucie umiejętnie podsycone przez burżuazję doprowadziło w 1789 […]
Praktycznie już w początkach istnienia rasy ludzkiej homo sapiens zaczął organizować się w grupy. Życie w zbiorowości daje więcej korzyści niż w pojedynkę. W miarę rozwoju tego zjawiska w społeczeństwach zaczęły formować się hierarchie. Każdy człowiek zajmował odpowiedni status społeczny, lewicowcy nazwali to klasami. Z założenia człowiek im był bystrzejszy i bardziej pracowity tym stawał się coraz bogatszy i zajmował wyższą pozycję między swoimi. Po stuleciach takiego procesu „klasy” umocniły się, a granice między nimi wyostrzyły. Na czele wyodrębniła się arystokracja.
Karol Marks opisywał w swoich dziełach walkę między klasą niższą, robotniczą a wyżej wspomnianą arystokracją. Ludzie niżej żywili z czasem bardzo dużą niechęć lub nawet nienawiść do osób nad sobą. To uczucie umiejętnie podsycone przez burżuazję doprowadziło w 1789 roku do rozpoczęcia rewolucji we Francji. Skąd więc bierze się ten konflikt?
Ludzie z natury nie lubią być rządzeni, uznawać wyższość innego nad sobą. Bogaty arystokrata zazwyczaj posiadał ogromne majątki i fabryki, w których zatrudniał swoich bliźnich. Ludzie biedniejsi żywili zazdrość, że ktoś ma a oni nie, że ten ktoś sobie siedzi i bogaci się, a oni harują za marne napiwki. Nikt jednak się nie zastanowi dlaczego tak jest? Przecież te majątki nie pojawiły się z dnia na dzień. Jest to wynik ciężkiej , czasami wielopokoleniowej pracy i wyrzeczeń. To „siedzenie” też było zazwyczaj wymysłem, ponieważ produktów pracy właścicieli nie można było zobaczyć bezpośrednio.
Do wszystkiego należy dochodzić pracą, bo tylko tak człowiek docenia, dba, rozwija i wykorzystuje najlepiej to co ma. Żądza posiadania potrafi zawładnąć sumieniem. Trafność tego stwierdzenia mogą potwierdzić tzw. „awanse społeczne”, które nastąpiły po wojnie. Wtedy najbiedniejsi, niewykształceni kapusie otrzymywali wysokie stanowiska. Zaczęło się rozwijać kolesiostwo, kumoterstwo, wszystko popadało w ruinę z racji „dobrego” zarządzania. Nastąpił upadek nie tylko moralny. Każdy myślał o sobie, a nie o tym co reprezentuje i za co odpowiada. Czy to rozwiązanie było dobre i sprawiedliwe?
Definicja sprawiedliwości mówi: sprawiedliwość jest cnotą moralną, która polega na stałej i trwałej woli oddawania Bogu i bliźniemu tego, co im się należy. Kiedy niżsi zrozumieli, że nic tym nie osiągną, postanowili zaspokoić swoją żądzę czymś innym – ofiarą z pychy. To zjawisko doskonale można zaobserwować we współczesnym świecie. Pycha małych polega na ciągłym mówieniu o sobie samym, pycha wielkich na niemówieniu o sobie nigdy. Wieczni hedoniści, reprezentujący swoją osobą nic nadzwyczajnego, uważają siebie za równych komuś, kto całe życie poświęcił na samodoskonalenie się ciężką pracą. Jest to oczywiście skrajność, ale doskonale obrazująca zasadę. Nie mówię tutaj, że ludzie zdolniejsi nie powinni takiej ofiary składać. Ba! Uważam nawet, że często czynią to dobrowolnie. Jest to zjawisko powszechne i pozytywne. I tutaj tkwi sedno. Taka ofiara musi być dobrowolna! Obie strony muszą się wzajemnie szanować. Nikt na nikim nie może niczego wymusić. Dobre relacje obu stron będą bardzo owocne. Odrobina zaufania i zrozumienia da wytchnienie obojgu. Śp. François-Marie Arouet rzekł: „Wolę być rządzonym przez lwa z dobrego domu, który i tak urodził się silniejszym ode mnie, niż przez sto baranów tego samego gatunku co ja”. Myśl ta jest bardzo zrozumiała, chociaż może wyrażona w ostrych słowach, ale nazwisko autora wyjaśnia wszystko. Czasami wystarczy wejść na dobrą stopę z innymi, zastanowić się nad swoim położeniem i nad tym co zrobić, aby było ono jeszcze lepsze. W życiu nie można robić nic na skróty!
Pisząc ten tekst mam świadomość, że w świecie, w którym żyję obecnie nie ma już prawdziwych arystokracji. Mamy złą sytuację ekonomiczną i polityczną w Europie. Oczywiście także za rządów tej grupy ludzi nie zawsze było kolorowo, jednak w chwili obecnej nie ma osób przy władzy, które czułyby się odpowiedzialne za nas wszystkich i dążyły do postępu. Po dawnych arystokratach zostały piękne dzieła sztuki i budowle. Pytanie co obecne klasy polityczne zostawią dla potomnych? Niedokończone autostrady? Bajoński dług publiczny? A może budynki współfinansowane ze środków europejskich? Każdy medal ma dwie strony(oraz brzeg). Są więc także ludzie, którzy znoszą te wszystkie niedogodności i którzy płacą ciężkie pieniądze na bezsensowne idee. Historia zatacza koło, a my jesteśmy na ostatniej prostej do normalności. Wyciągnijmy wnioski z błędów i włączmy myślenie.
Więcej tekstów i komentarzy politycznych na www.junta.pl
Portal konserwatywno-liberalny junta.pl Piszę, mówię, komentuję, otwieram oczy tym, którzy nie chcą widzieć.