Przestańcie nas pouczać, jak mamy się zachowywać w obliczu smoleńskiej tragedii. Weźcie w ręce czerwone znicze i zapalcie je na grobach czerwonoarmistów – wyzwolicieli. Waszych, nie naszych.
Odczepcie się wreszcie od nas!
Nie będzie żadnego pojednania na waszych warunkach. Nie wmówicie nam, że mówienie o śmierci naszych Przyjaciół jest niemoralne, okrutne i złe. Jest inaczej i doskonale o tym wiecie. Dlatego to napawa was takim przerażeniem, że jesteście w stanie zrobić wszystko, by prawda nie wyszła na jaw. Teraz, po ponad dwóch latach smoleńskiej tragedii już wiadomo, że wam to się nie uda.
Przez 13 lat, do afery Rywina to lewacki front prasowy wyznaczał, co jest słuszne, a co nie. Na „krótkich smyczach” prorządowi dziennikarze wiedzieli, kto jest panem i władcą. Jak Janina Paradowska, która kornie, na prośbę Adama Michnika, już po autoryzacji wycofała ze swojego wywiadu z premierem Leszkiem Millerem fragment dotyczący korupcyjnej propozycji Lwa Rywina. Paradowska została doceniona – do dziś ma swój program w radiu Tok FM. Na przeciwległym biegunie był – i jest do tej pory – tygodnik „Gazeta Polska”, który przez cały okres istnienia walczył o byt, ponieważ „Wyborcza” piętnowała każdego, kto odważył się dać ogłoszenia do „GP”.
Zajmijcie się sobą
Po aferze Rywina wiele się zmieniło. Rozwinął się internet i przekonaliśmy się, że w sieci nie ma monopolu towarzyszy z Czerskiej. Upadł też mit potęgi „Gazety Wyborczej” na rynku prasowym, o czym świadczą spadające zyski Agory i sprzedaż „GW”. Nie powiodło się mamienie młodych ludzi „Metrem” – bezpłatną mutacją treści z „GW”. Wystarczy porównać dwa marsze z ostatniego 11 listopada – to wy ściągaliście z zagranicy faszystowskie, niemieckie bojówki, a i to nic nie pomogło. Wyrosło pokolenie wolne od wpływów Adama Michnika. To są właśnie ci młodzi ludzie, którzy przyszli w ostatnią sobotę września na marsz w obronie TV Trwam i wolnych mediów.
Śledzicie ciągle nasze poczynania, wiem, to strach, bo wiecie dobrze, że jesteście na przegranej pozycji. Kłamstwo może trwać latami, ale w końcu jednak upada i pogrąża tych, którzy je propagowali. Wiecie, że waszym losem może być niesława Tumanowiczów, Falskich, Woźniaków. Ale odczepcie się od nas – zajmijcie się sobą, możecie mieć mnóstwo tematów do rozmów. Lubicie sięgać do przeszłości, o czym można było się przekonać na procesie Jarosława Marka Rymkiewicza. Zagłębcie się więc w szczegóły osobistej rozmowy Janusza Andermana z gen. Czesławem Kiszczakiem. To nic, że miała ona miejsce w maju 1983 r. – na pewno jej uczestnicy nie zapomnieli najważniejszych wątków. Wszak pan pisarz wyszedł dopiero co z internowania i zaraz po tej rozmowie dostał paszport. Sprawdźcie, kto usunął dokumenty z teczki Adama Michnika, który badał esbeckie archiwa jako poseł. Porozmawiajcie o KPP, która jest wam tak bliska, że odwołujecie się do luksemburgizmu i podobnych szaleńczych założeń.
Natarczywość w loży
Zawsze możecie też sięgnąć do historii kariery Daniela Passenta, o którym śpiewał Jacek Kaczmarski w swoim „Marszu intelektualistów”. Dzielny wyznawca reżimu Jaruzelskiego, który figuruje w dokumentach IPN jako TW „John” lub TW „Daniel” może wam opowie o okolicznościach, w jakich miał przyjmować pieniądze za informacje, które przekazywał służbom komunistycznym. Bryluje on dziś w różnych komentatorskich „lożach” i tylko dziw bierze, że kilku przyzwoitych ludzi wciąż zgadza się z nim w tych programach występować. Zamiast, najprościej na świecie, odmawiać tego właśnie z powodu niegodnej w czasie PRL postawy Passenta. Ale wśród tematów nie powinno wam zabraknąć historii Janiny Paradowskiej. Jej kariery w „Kurierze Polskim” i kulis weryfikacji, którą pozytywnie przeszła w stanie wojennym, podczas gdy inni tracili pracę w mediach, ale zachowywali twarz. Można by was traktować z przymrużeniem oka, gdyby nie wasza natarczywość. Tak, jesteście natrętni. Dzieje się to przede wszystkim dlatego, że kontrolujecie – często wraz z mocodawcami rodem ze służb PRL-u – większość mediów. Wciskacie się więc dzięki nim do naszych domów ze swoim wypaczonym spojrzeniem na życie, przekonując nas do parad równości i podobnych im dziwactw. To wszystko – mimo całej obrzydliwości – może i byłoby do zniesienia. Co najwyżej kwitowalibyśmy milczeniem knajackie popisy Niesiołowskiego czy Lisa, które niczym nie różnią się od popisów Jerzego Urbana.
Kłamstwa smoleńskie
Ale największym waszym grzechem jest to, że staliście się autorami kłamstwa smoleńskiego. Kłamaliście od pierwszych chwil i kłamiecie nadal. O alkoholu we krwi gen. Andrzeja Błasika, o obecności prezydenta RP prof. Lecha Kaczyńskiego w kokpicie Tu-154. Stosujecie technikę małych kroczków i kłamstw, używając np. pojęcia „prezydencki tupolew”, chociaż w rzeczywistości był to samolot rządowy. Waszym głównym celem stał się Jarosław Kaczyński. Nic dla was nie znaczy, że w katastrofie stracił brata, bratową, najbliższych przyjaciół. Wszystko potraficie zohydzić, odwrócić, wszystkiemu staracie się odebrać właściwie znaczenie. Nawet zabójstwu w łódzkim biurze PiS. Teraz znów mamy wysyp twórczości harcowników, którzy przekonują nas o niemożności prawidłowej identyfikacji ciał ofiar katastrofy, ponieważ mogło dojść do „przemieszania materiału genetycznego”. Pełne hipokryzji tłumaczenia samowolki ministrów rządu Tuska, który chciał jak najszybciej zakończyć okres żałoby narodowej. By w symbolicznym i w realnym wymiarze mieć to „z głowy”. Stąd te pospieszne pogrzeby, zakaz otwierania trumien, sprowadzenie blisko 200 kg niezidentyfikowanych szczątków, by jak najszybciej je skremować.
Nikt nie poda ręki
Gdy ekspertyza nagrania czarnych skrzynek samolotu Tu-154 obaliła jeden z elementów smoleńskiego kłamstwa, czyli to, że z rzekomych rozmów pilotów w kokpicie miało wynikać, że ktoś na nich naciska, sięgacie po kolejne insynuacje. Macie też dyrygenta. Premier polskiego rządu podczas swojego pokrętnego wystąpienia mówił przecież: „Nie zadajemy pytań, kto był organizatorem tego lotu, kto kogo zapraszał do samolotu, kto nalegał na pośpiech w sprawie sprowadzenia zwłok do kraju”. Uskuteczniacie więc upiorny taniec na grobach – to wy walicie trumnami, gdzie popadnie. Wpuszczacie zniedołężniałych starców na wasze łamy i do waszych stacji, by pluli na waszą modłę. Waszym celem jest szerzenie kłamstwa smoleńskiego, ale wasza propaganda odnosi coraz mniejszy skutek.
Może opanowaliście sztukę fałszu, ale na szczęście nie macie rządu dusz. Dlatego z taką furią atakujecie nasz patriotyzm, Kościół, nasze dążenie do prawdy o Smoleńsku. Możecie sobie do woli pisać i publikować obrazoburcze teksty i zdjęcia – wasze pisma skończą niszową sprzedażą, jaką ma teraz „Nie” Urbana.
Nie interesują nas wasze pobudki, bo i tak wszystkie sprowadzają się do pekuniarnego podejścia do rzeczywistości. Wasza postawa w obliczu katastrofy smoleńskiej przekreśliła jakąkolwiek możliwość porozumienia. Po tym, co zrobiliście, nikt z nas nie poda wam ręki.
http://niezalezna.pl/33559-odczepcie-sie-wreszcie-od-nas
No cóż wypada się tylko przyłączyć do tego apelu: Odpie****cie się od nas, żyjcie swoim życiem, jeśli to można życiem nazwać.
"My musimy komunizm wyniszczyć, wyplenić, wystrzelać! Żadnych względów, żadnego kompromisu! Nie możemy im dawać forów, nie możemy stwarzać takich warunków walki, które z góry przesądzają na naszą niekorzyść. Musimy zastosować ten sam żelazno-konsekwentny system. A tym bardziej posiadamy ku temu prawo, ponieważ jesteśmy nie stroną zaczepną, a obronną!". /Józef Mackiewicz dla mieniących się antykomunistami/