Czy takowa w ogóle istnieje?
Dziś, po raz kolejny, sąd prawomocnie stwierdził, że nie było politycznych nacisków w sprawie Blidy. Który to już wyrok stwierdzający, że żadnych nacisków czy nieprawidłowości nie było? Straciłem rachubę.
A jednak dalej działa tzw. raport Kalisza, który dziś zyskał wsparcie Schetyny. Pisałem o tym wcześniej => http://okowita.nowyekran.pl/post/37817,rece-opadaja Czy PO i SLD nie widzą całej serii wyroków, orzeczeń czy umorzeń, które najzwyczajniej niszczą tezy o „zbrodniach PiS”?
Jeśli dojdzie do absurdu – wniosku stawiania Kaczyńskiego czy Ziobry przed TS, to dojdzie do sytuacji, w której prawomocne wyroki czy orzeczenia sądów zostaną uznane za…no właśnie – za jakie? Niebyłe?
Z prawomocnymi wyrokami czy orzeczeniami się nie dyskutuje. Można się z nimi nie zgadzać ale to całkiem inna kwestia.
Dla mnie istotnym jest czy ci, którzy nie chcą pamiętać o wyrokach sądów i z uporem maniaka trwają w wersji istnienia „zbrodni PiS” i chcą stawiać polityków tej partii przed TS, nie łamią prawa.
Bo przecież (ewentualnie – bo wniosku nie ma) TS nie będzie mógł przejść do porządku dziennego nad cała serią prawomocnych zdarzeń prawnych, które stwierdzają, że teza o „zbrodniach PiS” po prostu legła w gruzach.
Większość sejmowa może przegłosować wszystko. Każdy z głosujących za ewentualnym wnioskiem o postawienie polityków PiS przed TS, może wykluczyć ze swojego sumienia prawomocne wyroki. Pytaniem zasadniczym jest czy (ewentualnie) głosujący za postawieniem może być postawiony przed sądem za takie głosowanie? Czy głosujący za takim wnioskiem stawia się ponad prawem wręcz je łamiąc? Czy większość sejmowa ewentualnie glosująca „za” może zostać, in gremio, postawiona przed sądem za, moim zdaniem, ewidentne łamanie prawa?
Nie znam odpowiedzi na postawione wyżej pytania, choć w mojej ocenie każdy, kto, w imię np. dyscypliny klubowej (czy aby ona również nie łamie Konstytucji?), zagłosuje za postawieniem polityków PiS przed TS, wbrew seryjnym prawomocnym wyrokom, orzeczeniom, umorzeniom, będzie za łamaniem prawa. Będzie za stwierdzeniem, że prawo „mamy gdzieś” bo ważniejsza jest polityka. Jeśli ma być ważniejsza od prawa, to mnie w takim państwie nie ma. I każdy, kto ewentualnie zagłosuje za postawieniem Kaczyńskiego czy Ziobry przed TS niech nie liczy na to, że ochroni go nietykalność poselska. Państwo, które ma działać na zasadzie „ważniejsza polityka niż prawo”, nie zasługuje na nic innego niż potraktowanie go z buta. Prosto w czoło.