Do Watykanu dotarła druga, uzupełniona odpowiedź Bractwa Św. Piusa X na preambułę doktrynalną, wystosowaną przez Watykan.
Do Watykanu dotarła druga, uzupełniona odpowiedź Bractwa Św. Piusa X na preambułę doktrynalną, wystosowaną przez Watykan. Została ona poddana szczegółowej analizie przez komisję Ecclesia Dei. Nie znamy treści odpowiedzi, jednak z informacji o szczegółowej analizie można wydedukować, iż odpowiedź nie jest jednoznacznie pozytywna, czy negatywna. Najprawdopodobniej część postulatów została zaakceptowana a część wymaga dalszej dyskusji. Watykan zastrzegł po wydaniu preambuły, że przewiduje wprawdzie możliwość jej zmiany, jednak nie co do istoty najważniejszych punktów. Znalezienie kompromisu nie będzie więc proste ani szybkie. Bp Fellay dostrzega jednak promyk nadziei, twierdząc, iż preambuła stanowi "wielki krok na drodze do jedności".
Z zadowoleniem muszę przyznać, że od 2000 roku można zaobserwować stopniowe zbliżanie się Watykanu i Bractwa. Przełomem był oczywiście wspomniany rok 2000, kiedy to Watykan przyznał, iż uczestnictwo w mszach sprawowanych przez Bractwo w pełni zaspokaja obowiązek niedzielnego uczestnictwa w mszy. Kolejnym krokiem było motu proprio Summorum Pontificum Benedykta XVI. Spowodowało ono renesans "mszy trydenckiej" w Kościele Powszechnym. Nie można nie zauważyć oczywiście licznych kłód rzucanych pod nogi przy realizacji założeń S.P. Powodowane wściekłością za zdjęcie ekskomuniki z biskupów Bractwa, modernistyczne grupy w Watykanie i poszczególnych episkopatach są wciąż silne i z całych sił blokują powrót tradycyjnego rytu rzymskiego "na salony". Wydaje mi się, iż to jest jednak kwestia czasu, kiedy ten opór zostanie nie tyle zdławiony, co umrze śmiercią naturalną. Przyszli księża w seminariach są ponownie uczeni tridentiny. Siłą rzeczy musi to zaowocować powstawaniem coraz liczniejszej grupy kleru, która będzie optować za powrotem dawnej mszy. Biskupi moderniści, którzy rządzą aktualnie w wielu diecezjach kiedyś odejdą na sąd do Pana a część ich miejsc zajmą tradycjonaliści.
To co cieszy najbardziej, to postawa obecnego Papieża, który w odróżnieniu od poprzedniego popiera frakcję tradycjonalistyczną w Kościele. Cieszy to tym bardziej, że jak wiadomo w latach młodości Ratzinger był raczej liberałem. Jeszcze w czasie SVII był on zagorzałym zwolennikiem Karla Rahnera i pomykał w garniturze zamiast sutannie.
Benedykt XVI zauważa również wzrastającą siłę Bractwa w silnie zlaicyzowanej zachodniej Europie. We Francji, o której można już w zasadzie powiedzieć, iż stała się powtórnie pogańska, wiara katolicka jest podtrzymywana przez nikogo innego jak Bractwo. Tak słynne ostatnio protesty katolików w Paryżu to była "robota" Bractwa. Papież zdaje sobie więc sprawę, iż pojednanie jest nieuchronne, gdyż na dłuższą metę Watykan może więcej stracić niż zyskać.
Oby do pojednania doszło jak najszybciej. Nie ważne czy Bractwo zachowa pewną odrębność w Kościele na zasadach specjalnej prałatury lub czegoś podobnego, czy zostanie całkowicie wchłonięte i włączone w obecne struktury hierarchi. Ważne jest przełamanie szatańskich owoców SVII, które dzielą i rozbijają Kościoł.