w sprawie udziału obywateli Niemiec w warszawskich zamieszkach z dnia 11.11.2011.
Na skierowane do Ambasadora Niemiec w Polsce, Jego Ekscelencji Rüdigera Freiherr von Fritsch, pismo w sprawie udziału obywateli tego kraju w aktywnym "świętowaniu" Dnia Niepodległości w Warszawie, Unia Polityki Realnej otrzymała odpowiedź, w której Attaché Prasowy Ambasady, Pan Konrad Lax, wyraża ubolewanie w związku z zachowaniem obywateli swojego kraju oraz zapewnia o tym, że Ambasada współpracuje aktywnie z polskimi władzami w sprawie wyjaśnienia owych zajść.Szkoda jednak, że w odpowiedzi nie odniesiono się do bardzo konkretnego pytania zawartego w naszym piśmie, ale sztuka dyplomacji od zawsze ceniła umiejętność unikania jednoznacznych odpowiedzi, a więc można uznać to za działanie zgodne z tą sztuką. Zdecydowanie ciekawsza, albowiem mocno zniekształcająca rzeczywistość z jednej strony oraz wystawiająca dość marną opinię naszym organom ścigania lub wymiarowi sprawiedliwości (w zależności od tego, kto jest odpowiedzialny za wypuszczenie na wolność "bandytów z Nowego Światu") jest dalsza treść odpowiedzi.
Dalej w piśmie czytamy bowiem:
"Według posiadanej przez Ambasadę wiedzy wielu Niemców znajdowało się w momencie ich zatrzymania w południe dnia 11.11. w kawiarni na Nowym Świecie, a więc nie brali oni udziału w późniejszych brutalnych zamieszkach w centrum Warszawy. Żadnemu z zatrzymanych Niemców nie przedstawiono zarzutów, które uzasadniałyby zastosowanie aresztu tymczasowego lub uniemożliwiałyby wyjazd do Niemiec."
A więc wnoszę, że Pan Attaché nie uznaje ulicy Nowy Świat za centrum naszej stolicy, co jest może ciekawe, ale mniej istotne, oraz nie ma pojęcia, że najbardziej wulgarną burdą tego dnia był chamski atak jego rodaków na polskich patriotów, grupy rekonstrukcyjne oraz, w konsekwencji, Policję, która dokonała się właśnie na tej ulicy. Że dzięki temu w suwerennym (podobno) kraju musiano zmienić trasę przemarszu oficjalnej defilady, odbywającej się z okazji jednego z naszych największych świąt narodowych (tu oczywiście warto zwrócić uwagę jak fatalne i bezbronne jest nasze państwo wobec bandytyzmu: straż miejska Pani Hanny Gronkiewicz-Waltz umie świetnie zbierać świeże tulipany, gasić dopiero co zapalone znicze albo bić bezbronnych ludzi, czczących pamięć ważnego dla nich Prezydenta, ale nie umie ochronić – tym razem wraz z fatalnie kierowaną Policją – oficjalnej uroczystości, w wyniku czego grupka chuliganów zmusza Polaków do zmiany przebiegu uroczystości w ich własnym kraju; no ale to byli chuligani z Niemiec i do tego lewicowi – to musiało nasze władze sparaliżować oraz pozycjonować w tradycyjnej postawie, czyli na kolanach). Panu Attaché jakoś umknęło także to, iż w lokalu, w którym znajdowali się obywatele Niemiec, bynajmniej nie w charakterze degustatorów kawy, ale zabarykadowanych bandziorów, znaleziono cały arsenał kastetów, pałek itp., do których nie przyznają się właściciele lokalu. I co szczególnie znamienne, pięknie próbuje się w tej odpowiedzi złapać, niczym tonący koła ratunkowego, narracji podsuniętej przez TVN i kręgi rządowo-prezydenckie, a mianowicie, że burdy uliczne robili polscy patrioci uczestniczący w Marszu Niepodległości w innej części Warszawy. Co za gest pomocy wykonany dla bratniego państwa, aby nie musiało się zbytnio tłumaczyć za swoich obywateli i ich haniebne czyny.
I na koniec druga sprawa, która wypływa z przytoczonego fragmentu. Ambasada nie widzi wielkiego problemu, gdyż Niemcom nie postawiono zarzutów, które by skutkowały koniecznością zastosowania aresztu, a następnie wypuszczono ich na wolność. Jak widzę strach i wasalizacja ogarnęła już także służby odpowiedzialne za ściganie i karanie zwykłych bandytów. A może nieprzypadkowo wykonano ten gest? Polaków polskie sądy na 100% by pozamykały i poskazywały, ale obywateli Niemiec? Strach się bać, co by poczuł Pan Premier.
To wszystko jednoznacznie świadczy o tym, kim jako kraj jesteśmy dla silnych państw Europy i do jakiego poziomu sprowadziły nas rządy PO oraz "dyplomacja na kolanach" uprawiana przez Radosława Sikorskiego.
Mimo wszystko bardzo serdecznie dziękuję w imieniu Unii Polityki Realnej Ambasadzie Niemiec za udzieloną odpowiedź. Z ministerstw rządu Donalda Tuska zapewne żadnej odpowiedzi byśmy nie dostali.
Dla pełnego obrazu dołączam do niniejszej wypowiedzi oba pisma (nasz list oraz odpowiedź Ambasady Niemiec).
dr Bartosz Józwiak
prezes Unii Polityki Realnej
źródło: www.upr.org.pl
Dr Bartosz Józwiak Prezes Unii Polityki Realnej - partii konserwatywno-liberalnej. Doktor archeologii.