Pismo jakie napisałem do Sądu.
„Odpowiadając na pismo Sądu z dnia 16.05.2012r.
Nie widzę potrzeby posiadania pełnomocnika z urzędu czy z wyboru. Moja sprawa trwa już wystarczająco długo by wyjaśnić wszelkie wątpliwości. Dowody mówią same za siebie. Dwa badania genetyczne DNA, zrobione przeze mnie i prokuratora, wyraźnie zaprzeczają mojemu ojcostwu. Chyba Sąd nie ma w tym względzie żadnych wątpliwości?
Jaki więc cel mają kolejne przesłuchania? Oprócz przedłużania sprawy? Bo trudno nie oprzeć się takiemu wrażeniu.
Sąd powołuje się na przepisy prawa, a zapomina, że gdyby ich przestrzegał nie doszło by do tego absurdalnego wyroku. Sąd Okręgowy w swoim postanowieniu z dnia 5.01.2011r. stwierdza: „SR pominął wówczas istotne sprzeczności znajdujące się w materiale dowodowym jak np. to, że w sprawie znalazł się wówczas dowód przeczący twierdzeniom powódki(…). Należy wskazać, że w zasadzie nic nie wniosły do postępowania zeznania powołanych wówczas świadków(…) Zeznania te raczej potwierdzały zeznania powoda(…) …nie można nie zgodzić się ze skarżącym, że postępowanie to było dotknięte określonymi błędami proceduralnymi(…). Przede wszystkim materiał dowodowy nie dostarczył jednoznacznych podstaw do przyjęci ojcostwa pozwanego.”
Jakimi więc przesłankami kierował się Sąd wydając ten wyrok? Dziwna to „sprawiedliwość” w której to brak jakichkolwiek dowodów wystarcza do wydania prawomocnego wyroku, a niezbite dowody są niewystarczające do zmiany tak wydanego wyroku.
Poza tym Sąd dopuścił dowód z badań genetycznych DNA Akademii Medycznej we Wrocławiu. Taki dowód w ogóle nie istnieje. Prywatnie robiłem te badania w Krakowie, a oficjalnie w Gdańsku. Wierzę, że to tylko niewielka pomyłka, lecz obawiam się, że jej sprostowanie może zająć Sądowi lata.
Mając na uwadze powyższe nie zgadzam się na ustanowienie jakiegokolwiek pełnomocnika oraz proszę Sąd do wznowienia sprawy bez zbędnej zwłoki. Uważam też za zbędne i nie wnoszące nic do sprawy wszelkie przesłuchania.”
Przypominam dlaczego bronię się rękoma i nogami przed przyznaniem mi pełnomocnika. Ano dlatego, że trudno podejrzewać kogoś o dobre intencje gdy ich do tej pory nie było. Poza tym wiele się słyszy, że gdy sądy mają już kogoś dość to dają mu pełnomocnika. Taki koń trojański.
„Nierzadko słyszy się, że pełnomocnik zawalił sprawę i nie można już z tym nic zrobić. Ludzie wykonujący zawód prawnika, podobnie zresztą jak lekarza, są bardzo oporni przed przyznawaniem się do winy. Wiem coś o tym bo sam jestem prawnikiem.”