Bez kategorii
Like

Odpowiadam Panu JKM. Z dywersji wycofa się Pan dopiero po śmierci!

14/10/2011
548 Wyświetlenia
0 Komentarze
18 minut czytania
no-cover

Pytanie. JKM działa dla siebie i tylko dla siebie, czy działa dla siebie i w imieniu? Mogę pomóc w pierwszej części pytania. Dla mnie jest oczywiste i nie podlegające dyskusji, że JKM działa dla siebie, bo z kolejnych partii JKM nikt i nic nie ma.

0


Użytkownicy Portalu Kontrowersje.net, który redaguję i administruję, przekazali mi informację, że Pan Janusz Korwin Mikke odniósł się na Portalu Wpolityce, do mojego tekstu opublikowanego na Portalu Nowy Ekran. Ten zabawny wstęp jest dość charakterystyczny dla działalności Pana JKM, sam zdecydowałem, że będę konsekwentny. Zamieszczam odpowiedź na Portalu Nowy Ekran, chociaż mógłbym to zrobić na Salonie24, żeby ciuciubabce stało się zadość. Ale do rzeczy, czyli do wypowiedzi Pana JKM zawartej w tekście: „UWAGA! Dywersja! "Melduje więc, że nie zamierzam ani umierać, ani wycofywać się z polityki…". 

1)Nie organizowałem zbiórki podpisów. W ogóle tym się nie zajmowałem – uważając, że jest to banalne zadanie. Apelowałem tylko na blogach – i na ostatnie trzy dni włączyłem się w zbiórkę podpisów w Warszawie. To pierwszy i ostatni raz kiedy posłuchałem ludzi twierdzących, że nie powinienem wszystkiego robić sam… 

Jeśli po tym zdaniu ktokolwiek ma wątpliwości, że w NP panuje absolutny chaos organizacyjny i pospolite ruszenie, to na pewno ja nie jestem kimkolwiek. Jak na Pana JKM, logicznego i słynącego z prostych recept na skomplikowane zagadnienia, kila niekonsekwencji w jednym działaniu, to dyskwalifikacja. „Nie organizowałem, w ogóle się nie zajmowałem, apelowałem na blogach”. Tłumacząc to na język logiki i faktów, zdanie musi brzmieć następująco: „Zajmowałem się zbiórką podpisów amatorsko, traktowałem to jako hobby, od czasu do czasu śląc apele na blogu. Gdy się okazało, że moje amatorskie działania i amatorstwo ludzi NP, przynoszą tragiczny efekt, osobiście zaangażowałem się w zbiórkę podpisów, czyniąc amatorce zadość.”. Brzmi to jak tłumaczenie gimnazjalisty przed kartkówką, który wspomina coś o migrenie i paluszku wsadzonym między drzwi, ale to jeszcze nie jest największy kwiatek. JKM uważa, że zbiórka podpisów jest banalna, przy takiej diagnozie zadanie można powierzyć banalnym ludziom, nie wiem: akwizytorom, dorabiającym na piwo studentom, ulicznym grajkom itp. Okazuje się, że to banalne zadanie przerosło członków partii, która ma ambicje posprzątać Polskę z absurdów. Wniosek? Sam JKM przebierze się ze smokingu w ubranie robocze i osobiście zajmie się banalnym zbieraniem podpisów. Jeśli szef NP zgromadził wokół siebie bardziej banalnych ludzi niż przeciętny akwizytor i dlatego sam musi się brać za banały, to ja się spytam wprost. Jak to świadczy o skuteczności NP i jakie to daje nadzieje, że ta partia podoła zadaniom niebanalnym, gdy jej szef będzie wylewał pot na banały? Dyskwalifikacja, gorzej niż socjalizm, bo żaden I sekretarz nie pozwoliłby sobie na taką jednoosobową centralizację komórki politycznej do zadań banalnych. 

2) P.Zietek ma opracowaną metodę, dokładnie opisaną, za której stosowanie miałby poważne nieprzyjemności, gdyby ktoś Go poważnie chciał potraktować.  

Tutaj nie ma z czym dyskutować, to już jest albo skrajne lenistwo i beztroska albo sympatia do socjalistów. Pan JKM zna metodę Ziętka, sam jej nie zastosował, w dodatku nie skorzystał z możliwości, aby Pan Ziętek za swoją, jak podejrzewam nieuczciwą metodę, poniósł konsekwencje. Coś się nie zgadza. Albo Pan Ziętek, prosty socjalista, uczciwie poradził sobie z banalną czynnością, w dodatku bez najmniejszego wysiłku i osobistego zaangażowania, albo poradził sobie nieuczciwie i jest doskonała okazja, by się pozbyć związkowego socjalizmu. Pan JKM nie korzysta z żadnej okazji, nie traktuje poważnie metody Ziętka, ani do zbierania podpisów dla NP, ani do wyrugowania PPP. Obie postawy są dyskwalifikujące. 

3) Nie prowadzę fanklubu – i z całą pewnością do działalności politycznej sporo dopłacam.

Trudno się odnosić do deklaracji, wyrażonej w formie opinii, ale nawet i to wydaje się być kompromitujące dla konserwatywnego liberała. Na opinię mogę odpowiedzieć opinią – owszem prowadzi Pan fanklub i to widać niemal w każdym miejscu Pana działalności. Umówmy się, że Pana zwolennicy są nieco starsi od fanów Pani Doroty Rabczewskiej, w czym nie ma nic złego. Pytanie tylko dlaczego w partii konserwatywnej, która z natury rzeczy powinna być skierowana do ludzi dojrzałych, wokół jednego prezesa kręci się może jeszcze ze trzech członków/zwolenników w wieku biblijnym, właściwie jedyny mi znany to Michalkiewicz, natomiast reszta to fani krzyczący: „JKM, JKM”, po każdym wybryku Pana JKM, a za ostatni uważam JPIII. Odpowiedź jest prosta, ponieważ wszystkie partie Pana JKM zawsze się opierały na JKM, a sam JKM miał ofertę "polityczną" na poziomie dorastającej, zbuntowanej młodzieży. 

JKM posługuje się językiem i przekazem tego przedziału wiekowego, dojrzali konserwatyści i liberałowie co najwyżej uśmiechną się z sentymentem, na widok idei, która przybrała infantylną postać, tak kompromitującą, że strach się za nią brać. Nie tylko fanklub, ale jakiś rodzaj pajdokracji uprawia Pan JKM, żaden dorosły i poważny konserwatysta i liberał nie będzie sobie brał na grzbiet kolejnych „wrzutek” Pana JKM: Hitlera, kalekę, babę pozbawioną nauk ścisłych i ostatnie porównanie Palikota do papieża. Proszę mi nie tłumaczyć, czy w tych stwierdzeniach jest prawda, czy fałsz, proszę mi wytłumaczyć dlaczego JKM posługuje się językiem dyskwalifikującym polityka, a zwłaszcza polityka konserwatywnego. Dlaczego JKM rzuca hasła do zachwyconej dzieciarni, bo to takie luzackie i wolnościowe „nawijki”: „ale im…prawda, tego, że aż kredki wypadły z tornistra”. JKM infantylizuje ideę, a oświadczeniem, że do polityki dopłaca po raz kolejny wykazuje swój brak skuteczności, w dodatku podszyty socjalizmem, bo czym innym jest dotowanie działalności, jak nie socjalizmem. 

4) to nie "zwolennicy JKM przeszli do JP III". Zwolennicy JKM – co wykazałem i napisałem – pozostali w domach, albo zagłosowali na PR. Do JP III przeszedł "elektorat protestu", o który zawzięcie walczyłem. 

Znów trzeba uporządkować tę chaotyczną diagnozę stanu rzeczy i ponownie wypowiedź JKM kompromituje samego JKM, jak i całą NP. Niczego Pan JKM nie wykazał, swoim zwyczajem rzucił parę luźnych uwag, bez przedstawienia wiarygodnych danych. Zwyczajnie wziął dane z PKW i zinterpretował tak jak jest mu wygodnie. Fakty są następujące. Około 150 tysięcy zagłosowało na JKM, dotąd JKM z poparciem nie schodził poniżej 250 (około). Co Pan JKM uczynił z tymi liczbami? Otóż zwyczajnie uznał, że 100 tysięcy zostało w domu, co najmniej 100 tysięcy. Na jakiej podstawie? 100 tysięcy to są promile głosów, a Pan JKM zestawiał jakieś procenty z PJN. Połowa ze 100 tysięcy, będzie połową promili, nie wiem może 0,3%, wiec rachunki Pana JKM można sobie między baśnie włożyć. Nie jest w stanie odwodnić, że 50 tys, czy może 20 tysięcy zwolenników NP nie poszło na wybory i nie oddało głosu na Palikota, bo to są operacje na dziesiętnych, a nie na procentach, które beztrosko poukładał analityk Korwin Mikke. Pan JKM ma 100 tysięcy usprawiedliwień: „byłem chory, zostałem w domu”? Pan Kowalski może sobie powiedzieć, że 100 tysięcy poszło na piwo, a Pan Nowak, że wyjechało do Izraela, będzie to równie precyzyjne „wykazanie”, jak „analiza” Pana JKM. Sam również nie posiadam koronnych dowodów, ale na podstawie wypowiedzi młodzieży JKM widać otwarte opinie, które świadczą fatalnie o inteligencji niektórych członków NP, jakoby Palikot był antysystemowym mesjaszem. Poza tym są również proste i oczywiste informacje: „głosowałem na JPIII, niech pogoni bandę czworga”. Kij się odwinął i zamachnął dziećmi rewolucji na wodza rewolucji.

Pan Janusz Korwin Mikke sam wykazuje, że jest politykiem wyjątkowo nieudolnym, na każdym froncie politycznej działalności. Polityk, który nie potrafi przejść przez formalne etapy politycznej działalności, chociaż diagnozuje je jako banalne, nie powinien się za politykę brać. Polityk, który przedstawia się jako radykalny liberał i beztrosko oświadcza, że do polityki dopłaca, w dodatku niemało, nie powinien się za politykę brać. Konserwatysta, który posługuje się młodzieżowym slangiem, kreuje się na kogoś w rodzaju hrabiego Dzieduszyckiego, który opowiada zabawne dykteryjki, jak to było przed wojną, a w wypadku JKM, za króla Ćwieczka, nie powinien się za politykę brać. Ten smutny schemat działalności nie jest incydentem, to jest permanentny stan rzecz utrzymujący się blisko przez dwie dekady. Przez prawie 20 lat nie udało się w Polsce zbudować poważnej formacji konserwatywno-liberalnej, która dotarłaby do poważniejszych ludzi, niż rozemocjonowana grupa młodzieży, krzycząca: „uwolnić maryhę”, „precz z kalekami w szkole”. Dla tej młodzieży labilnej emocjonalnie nie ma znaczenia, kto realizuje ich marzenia „liberalne”, czy robi to prawicowy ekscentryk, czy lewacki, sztuczny produkt salonów i esbecji. 

W konkluzji zawieram jedno stwierdzenie i jedno pytanie. Powyższy rozpaczliwie nieudolny obraz działalności politycznej JKM, w mojej ocenie nijak nie przystaje do intelektu JKM. Gdyby takimi fajerwerkami politycznej ignorancji i indolencji popisywał się byle wiejski Jasio, przyjąłbym zjawisko z naturalnym uśmiechem. JKM nie jest Jasiem, gdy się przyjrzeć temu co robi, jedno mu się udaje fantastycznie. Nie ma w Polsce bardziej znanego konserwatysty liberalnego niż JKM. Czy Szanowni Państwo już czują bluesa? JKM jest wybitnym menedżerem, on jest nieskuteczny w budowaniu politycznej formacji, ale własną pozycję wzniósł na wyżyny, w dodatku przy minimalnych środkach i hobbystycznym wkładzie własnym. Efekt jest taki, że JKM kojarzy się w Polsce jako jedyny, tudzież nieliczny, który może zbudować konserwatywno-liberalną partię i tę misję powierza się mu „enty” raz, zaś JKM robi wszystko i na poziomie politycznego wiejskiego Jasia, żeby do stworzenia takiej partii nigdy nie doszło. W tym roku posunął się nawet do blokady formalnej, wysyłanie pocztą podpisanych list, jest niczym innym jak sabotażem, bo jak ten idiotyzm wytłumaczyć? Dzięki temu wybiegowi formalnemu JKM ma potężne marketingowe narzędzie, może być medialnym języczkiem u wagi, człowiekiem, który jest władny odwołać wybory. Naturalnie przy tych wynikach nic takiego nie nastąpi. Jakby się stało przy wynikach odwrotnych już nigdy się nie dowiemy, ale narzędzie było doskonałe. 

Pytanie. JKM działa dla siebie i tylko dla siebie, czy działa dla siebie i w imieniu? Mogę pomóc w pierwszej części pytania. Dla mnie jest oczywiste i nie podlegające dyskusji, że JKM działa dla siebie, bo z kolejnych partii JKM nikt i nic nie ma. Oprócz maglowania nazwiska JKM, żadna formacja JKM nigdy i niczego do polskiej polityki nie wniosła. Spytać tak zwanego przeciętnego o trzy nazwiska członków NP, czy UPR, to usłyszymy klasyczne: „yyyyyy”. Mało tego, powiedzieć UPR lub NP, też niewiele więcej usłyszymy. Wolność i coś tam w dodatku jakiś Włocławek, czy Skierniewice, to już czysty kabaret. Dopiero przy magicznych słowach Janusz Korwin Mikke padnie konkretna odpowiedź: „A to ten oszołom od Hitlera. Wiem, to ten wariat co dziecko zaatakował na wózku inwalidzkim. Ach ten pajac, co Palikota do papieża porównał”. I z tym w Polsce od 20 lat kojarzy się konserwatyzm liberalny. Gorzej, konserwatywny liberalizm w ogóle się nie kojarzy. JKM zamordował swoją osobą konserwatywny liberalizm, On w najmniejszym stopniu nie wypromował tej idei, on doskonale wypromował siebie i sobą nakrył ideę, jednoznacznie deklaruje, że nadal będzie to robił. W tym kontekście i ocenie, freudowska tytułowa „dywersja” nabiera interesującego znaczenia. Działalność JKM zawiera wszystkie cechy dywersji, z ośmieszeniem i blokadą idei na czele. Czy to jest działanie indywidualne, czy zlecone powiedzieć nie potrafię. Wiem natomiast jedno, że intratne i popkulturowe. JKM, wbrew temu co twierdzi, nie ma żadnej blokady medialnej, co miesiąc można Go zobaczyć w TV lub usłyszeć komentarze na temat jego osoby, to jest postać medialna. Przy tak łatwym chlebie, z dywersji JKM wycofa się dopiero po śmierci, bo głupi nie jest, wręcz przeciwnie – swój rozum ma. 

Wybory na pewno były fałszowane, dysponuję KONKRETNYMI, weryfikowalnymi dowodami:

Wybory do parlamentu były fałszowane! A gdzie byli mężowie zaufania?

 

0

Matka Kurka

50 publikacje
0 komentarze
 

Dodaj komentarz

Authorization
*
*
Registration
*
*
*
Password generation
343758