Media Watch i recenzje
Like

„Odkrycie Ameryki” z wyciekiem miliardów

09/07/2015
652 Wyświetlenia
1 Komentarze
9 minut czytania
„Odkrycie Ameryki” z wyciekiem miliardów

Rząd się obudził i stwierdził że z Polski uciekają pieniądze. Wniosek jest prosty: -albo „rząd” to jest banda idiotów która niczego nie widzi i na niczym się nie zna, albo raczej rząd udaje że dopiero dostrzegł istnienie procederu który w „III Rzeczpospolitej” uprawiany jest bezkarnie od przeszło ćwierćwiecza, a właściwie od czasów kiedy w PRL powstały firmy „polonijne” i „spółki nomenklaturowe”. Pisałem o tym wielokrotnie, ale jak w niejednej sprawie – bez echa.

0


 

Zaczyna się zazwyczaj od włożonego zagranicznego kapitału w stosunku do którego można dokonać transferu w wysokości 9 % rocznie. Nie jest to ani zbyt dużo, ani za mało, chociaż na podstawie światowego poziomu uzyskiwanego zwrotu kapitału mieści się raczej w wyższym przedziale charakterystycznym dla inwestycji o podwyższonym ryzyku.

Polska znajduje się obecnie w grupie krajów o dość niskim ryzyku i nawet 7 % można uznać za wystarczające. Jednakże dla stworzenia zachęty i wysokiego zapotrzebowania na inwestowanie można taki odsetek tolerować.

Problem polega na składnikach tego kapitału:

-przelew gotówki nie powinien budzić wątpliwości nawet gdy dotyczy kapitału pochodzącego z „trzeciego świata” jak to kiedyś mawiano, ostatecznie można tu zastosować dużą dozę tolerancji jak nam zależy na kapitale.

Wprawdzie Polskę obowiązują w tej materii międzynarodowe konwencje, ale ostatecznie można dopuścić powołanie się na los na loterii, jak panu Piskorskiemu bodajże itp.

-Gorzej jest z inwestycjami rzeczowymi, które realizowane są z zasady po zawyżonych cenach. Na to jest sposób zarówno w postaci obciążeń celnych, szczególnie w przypadkach artykułów dostępnych w Polsce i nieodzownej oceny rzeczoznawców, którzy muszą podlegać rygorom zmuszającym do rzetelnej oceny.

-Najgorzej jest z know how, kosztami doradztwa, zakupu licencji itp., najlepiej byłoby nie wliczać tych elementów do wartości włożonego kapitału, a rozliczać w systemie bieżącego rachunku przychodu i rozchodu, lub zaliczyć na poczet zysku.

W każdym przypadku ten składnik powinien podlegać szczególnej kontroli gdyż jest to najłatwiejsza droga do nadużyć.

 

Odwiecznie jest stosowana praktyka oszukańczych transakcji w postaci zawyżenia kosztów zagranicznych zakupów przy zaniżeniu cen sprzedaży swoich produktów.

Za te praktyki przed wojną niejaki Boussac z Żyrardowa został zamknięty w kryminale, a należące do francuskich kapitalistów zakłady żyrardowskie zostały objęte zarządem przymusowym. Odbyło się to mimo gwałtownych protestów francuskiego rządu ówczesnego naszego sojusznika, ale nic to nie pomogło, tylko że było to w przedwojennych warunkach dla Polski znacznie trudniejszych niż obecne.

Współcześnie takie praktyki stosowane są nagminnie i to całkowicie bezkarnie.

Opowiadano mi nawet o wypadku zwolnienia z pracy w aparacie skarbowym pracownika który domagał się przeprowadzenia kontroli w zagranicznym przedsiębiorstwie najwyraźniej stosującym takie praktyki.

 

Odrębną sprawą są sztuczne zawyżania kosztów stosowane również przez przedsiębiorstwa krajowe. Zachętą do tego są wysokie obciążenia podatkowe zysku wykazywanego przez przedsiębiorstwa. Stąd też biorą się tendencje do przerzucania zysków na płace i inne świadczenia. Typowym przykładem był podany w swoim czasie w mediach fakt że na posiedzenie rady nadzorczej przyjechało do Warszawy trzech panów z których każdy za parogodzinny pobyt zainkasował po 400 tys. zł i to w przedsiębiorstwie o obrotach zaledwie około 30 mln. zł. nie mówiąc już o wyśrubowanych pensjach członków zarządu.

W Polsce przedwojennej istniało ustawowe ograniczenie płac do wysokości około 2.100 zł. Wprawdzie pan Wierzbicki prezes „Lewiatana” zarabiał nawet 30 tys. miesięcznie, ale nie była to pensja lecz dywidenda płacona przez wspólników z zysku po opłaceniu podatków.

Również wynagrodzenia członków rad nadzorczych powinny podlegać ograniczeniom, natomiast nic nie stoi na przeszkodzie ażeby za uchwałą zgromadzenia wspólników wypłacano pracownikom stosowne dywidendy z uzyskanego i opodatkowanego zysku.

 

Cały system rozliczenia przedsiębiorstwa powinien zmierzać do zainteresowania wypracowaniem jak najwyższego zysku przy zachowaniu rzetelności rozliczeń.

Wysokość podatku obciążającego zysk nie może go zjadać i działać bodźcowo dla zabiegów o jego ukrywanie.

Że tak się w Polsce dzieje wystarczy spojrzeć na dane statystyczne, wysokość wykazanego zysku globalnego przedsiębiorstw w Polsce wskazuje na jego bardzo niski poziom w zestawieniu z kosztami. I tak np. wg. danych GUS koszt uzyskania przychodów przedsiębiorstw w roku 2013 wyniósł 2.285 mld. zł a wynik finansowy netto 92 mld. zł czyli około 4 %, oznacza to albo złą kondycję przedsiębiorstw, albo ich pracę nie dla zysku, gdyż lepszy wynik można uzyskać ze zwykłej lokaty bankowej nie kiwając palcem w bucie i nie ponosząc ryzyka.

Jest tylko jeszcze jedno wytłumaczenie: – po prostu zysk prawdziwy jest ukrywany ażeby nie płacić wysokiego podatku.

Tylko że w Polsce nikt tym zjawiskiem istniejącym od samego początku „transformacji” nikt się nie interesuje. Zapewne w myśl owego anegdotycznego oświadczenia Stalina w rozmowie z Rooseveltem o dbałości o swoich obywateli. Roosevelt poinformował że przeciętne dochody Amerykanina wynoszą 400 dolarów miesięcznie i z tego żywność kosztuje 100 dolarów, dobra trwałe 100 dolarów, używki i rozrywki 100 dolarów. Na to Stalin: a co z pozostałymi 100 dolarami? Roosevelt odpowiada że: -nas to nie interesuje.

Z kolei Stalin informuje że dochody obywatela sowieckiego wynoszą 400 rubli z czego na żywność wydaje 400 rubli, na dobra trwałe 400 rubli… no chwileczkę, cały dochód został wyczerpany na żywność, skąd zatem owe 400 rubli na dobra trwałe?

A na to Stalin: – a to nas absolutnie nie interesuje.

 

Fiskus wszędzie kieruje się wespazjańską zasadą „pecunia non olet”

Ale od tego jest ekonomiczna władza rządu żeby stworzyć warunki dla złotego środka między zachętą dla przedsiębiorcy do wypracowania i wykazania jak najwyższego zysku, a interesem państwa ażeby uzyskać jak najlepsze warunki dla dochodów skarbu państwa.

Za PRL panowała zasada że rząd zmierza do oszukania obywateli, a obywatele do oszukania rządu. Coś z tego zostało chyba jako najcenniejszy spadek po PRL przeniesiony na jej spadkobierczynię czyli „III Rzeczpospolitą”.

 

W tym systemie żyjemy już dostatecznie długo ażeby wreszcie z nim skończyć.

Tylko musimy mieć na uwadze że właśnie ten system jest źródłem obecnej władzy w Polsce która za uzyskane prawo bezkarnej korupcji pozwala na łupienie nas jako państwa.

Czym się to kończy? – Wystarczy sięgnąć do doświadczeń z XVIII wieku, problem zatem polega nie na usuwaniu skutków, ale przyczyn.

A główną przyczyną jest fakt że tak samo jak za PRL tak i obecnie nie jesteśmy gospodarzami we własnym kraju, przy czym można się spierać o to czy margines krajowy był większy wtedy czy obecnie.

Ma to zresztą drugorzędne znaczenie wobec faktu że beneficjentami obydwu układów są związki mafijne służące obcym.

Bez likwidacji tych związków nie da się zmienić niczego w Polsce, a na to trzeba czegoś znacznie większego niż tylko wymiana rządzącej formalnie ekipy.

 

0

Andrzej Owsinski

794 publikacje
0 komentarze
 

Jeden komentarz

Dodaj komentarz

Authorization
*
*
Registration
*
*
*
Password generation
343758