…czyli były przywódca i legenda Solidarności, laureat Pokojowej Nagrody Nobla, były prezydent Rzeczypospolitej Polskiej – pan Lech Wałęsa.
…„Gdybym był na miejscu premiera Tuska, dałbym polecenie, by spałować działaczy "Solidarności", z przewodniczącym na czele” – powiedział we środę ( 16 maja 2012 ) w Radiu Zet, Lech Wałęsa krytykując piątkową demonstrację i blokadę Sejmu przez związkowców „Solidarności”. „Jestem zażenowany. Wstydzę się tego pokolenia, choć czuję się ojcem tych niesfornych dzieci. Takie zachowanie w czasach wolności i demokracji nie pasuje do epoki” – dodał, nazywając jeszcze demonstrujących związkowców „cywilbandą”, co wywołało u wielu ludzi, co najmniej niesmak, jeśli nie oburzenie…
…tak się składa, że w moim życiorysie mam obecność w Gdańsku, w pamiętnym dniu 31 sierpnia 1980 roku, w chwili kiedy Lech Wałęsa podpisywał porozumienie z ministrem Mieczysławem Jagielskim i od tamtego pamiętnego dnia wnikliwie i z życzliwością obserwuję karierę polityczną Lecha Wałęsy. Jego Nobla, jego walkę o wolność dla społeczeństwa, wolność związkową, prawdziwą, nie fasadową demokrację, Jego prezydenturę, a później żywot ex-prezydenta…
…tak się też składa, że równie wnikliwie obserwowałem to wszystko, co działo się w piątek 11 maja 2012 roku w Sejmie i przed Sejmem, w związku z uchwalaniem ustawy emerytalnej, ewidentnie niekorzystnej dla ogółu społeczeństwa. Konfrontując wydarzenia i wypowiedzi posłów, na sali sejmowej, z demonstracją – zresztą niezbyt liczną – związkowców z „Solidarności” przed gmachem Sejmu, uważam, że gorzej, mniej kulturalnie, ale bardziej nieprzystojnie było właśnie na sali sejmowej…
…owszem, związkowcy z „Solidarności” w proteście otoczyli – przecież nie czołgami, ani samochodami pancernymi – budynek Sejmu, trochę pokrzykiwali, pospinali nowymi ( co trzeba podkreślić ) łańcuchami ażurowe barierki ustawione przed Sejmem i na koniec, w ramach protestu, chyba przez godzinę nie wypuszczali „za karę” „wybrańców narodu”, czyli własnych reprezentantów, z sejmowego gmachu, po zakończonych głosowaniach…
…no, i co się stało? Nic! Folklor polityczny, z którego posłowie i tak zwani politycy, gdyby mieli po pierwsze trochę rozumu, po drugie – trochę poczucia humoru i po trzecie – więcej poczucia odpowiedzialności za elektorat, a wśród wspomnianych związkowców byli też ich wyborcy, to owi posłowie-politycy, powinni całe zajście potraktować z humorem, wyjść do związkowców i powiedzieć im, że od uchwalenia ustawy emerytalnej do jej zastosowania w praktyce droga jeszcze bardzo daleka. A na koniec prezydent może tej ustawy wcale nie podpisać….
…zamiast tego „polska klasa polityczna” z nieznaczącego wydarzenia, związkowego de facto happeningu, zrobiła polityczno-kryminalną aferę. Jak doniosły media, prokuratura ma podobno prowadzić śledztwo w sprawie ograniczenia przez związkowców „Solidarności” wolności obywateli posłów, nie wypuszczając ich przez krotki zresztą czas z Sejmu. Jedna posłanka, która przez to spóźniła się na samolot ( darmowy przelot na koszt podatników, także tych demonstrujących ) i musiała nocować w Warszawie, w wynajętym jej przez Sejm mieszkaniu, chce domagać się od związkowców finansowego odszkodowania. Totalna paranoja…
…i w to wszystko, w to całe polskie wariatkowo, nieopatrznie włącza się pan były prezydent RP – Lech Wałęsa i przyjmuje postawę jakiegoś policmajstra mówiąc „Pałować!”, „Pałować tę cywilbandę!” I jakby usprawiedliwiając własne zdanie dodaje , że związkowcy „Solidarności” swoją demonstracją „wystraszyli ludzi, którzy chcą przyjechać na Euro, i w ogóle szkodzą Polsce”. Pan Lech Wałęsa, z najwyższym szacunkiem, nie rozumie, że jeżeli ktokolwiek wystraszył wybierających się do Polski na Euro2012 zagranicznych kibiców i jeżeli ktokolwiek zaszkodził wizerunkowi Polski, to zrobili to przede wszystkim polscy politycy, parlamentarzyści, którzy ustawę emerytalną mogli uchwalać bez żadnej szkody dla zdrowia własnego, państwa, Unii Europejskiej i świata, na początku października. A nie właśnie teraz, i teraz też denerwować ludzi, którzy i tak są wystarczająco zdenerwowani warunkami życia w Polsce…
…chciałoby się powiedzieć, że „wraca nowe”: pałować, sadzać przed prokuratorami, może i wsadzać za kraty, może wrócić do radomskich tradycji „ścieżek zdrowia”. Demokracja, Wolność, Równość, Solidarność! Czy o taką Polskę walczył Lech Wałęsa, czy o Polskę „pałowania”? Czy dla takiej pięknej, dobrej, przyjaznej, wolnej Polski miliony ludzi radośnie żegnały MO i ZOMO, żeby teraz ich dawny przywódca, idol, ikona „Solidarności” doradzał premierowi niezbyt lubianego rządu pałowanie związkowców, za to, że w gruncie rzeczy trochę się powygłupiali i o godzinie 18.00 odjechali spod Sejmu, do mamuś, żon i narzeczonych. Przecież nikomu nie dali po mordzie, nikomu nie spalili samochodu, nie zbili ani jednej szyby w Sejmie, więc o co chodzi, o co jest ta cała polityczna hucpa?…
… bardzo wstydzę się za słowa pana Lecha Wałęsy. Mam też nadzieję, że żadna władza w moim państwie, we własnym dobrze pojętym interesie, nigdy w Polsce nie pozwoli sobie nawet na myśl o „pałowaniu” polskich obywateli…
…w tym kontekście dobrze na koniec jest też przypomnieć, a‘propos, że Polska liczy około 38 milionów obywateli, a tak zwanych polityków jest znacznie, znacznie mniej, może około tysiąca ( z emerytami ) to , pytam się, kto i kogo ma obowiązek tutaj, nad Wisłą, Odrą, Wartą, Nysą, Bugiem słuchać się?…
…no, kto?…
(16 maja 2012)