Bez kategorii
Like

Oddział otwarty

06/12/2011
412 Wyświetlenia
0 Komentarze
6 minut czytania
no-cover

Nie da się trzasnąć drzwiami z tektury. Nie da się również przyciąć nimi komuś palca.

0


 

 

 Co pewien czas ktoś mnie informuje, że wchodzi do NE albo wychodzi. Niektórzy nie mogą się zdecydować.

 „Wchodzisz czy wychodzisz , bo gaz ucieka?”- mówi facet w komorze gazowej do niezdecydowanego.

Inni koniecznie chcą wyjść z potężnym trzaśnięciem drzwiami. Drodzy Państwo, przyjmijcie do wiadomości, że nie da się trzasnąć drzwiami z tektury. Nie da się również przyciąć nimi komuś palca. To demokracja- tak to działa.

 

W rezultacie spotykamy na NE dziesiątki szkół intelektualnych, światopoglądowych, filozoficznych czy wręcz teologicznych. Osobiście bardzo brakuje mi zwolenników tezy, że Ziemia jest płaskim krążkiem, niesionym na grzbiecie przez cztery słonie, ale nie mam wątpliwości, że prędzej czy później oni też się ujawnią.

 

Polemizowałabym natomiast z zarzutem, że liberalny stosunek Redakcji do najbardziej oryginalnych wykwitów ludzkiego intelektu jest przejawem nieznośnej homogenizacji kultury. Z homogenizacją mamy do czynienia w mediach głównego nurtu gdzie młynki politycznej poprawności przemielają wszystko na strawną tylko dla intelektualnych niemowląt papkę. Jeżeli posługiwać się metaforą kulinarną- czytając NE czuję się raczej jak w chińskiej restauracji w Wersalu, gdzie przegryzając na pół twardy kąsek w nieokreślonej dla mnie strukturalnie potrawie, zastanawiałam się czy to orzeszek ziemny czy może jakiś żuk.

 

Poważniejszy zarzut dotyczy właściwie nas wszystkich- użytkowników internetu.

Jest to podejrzenie, że z różnych przyczyn wybraliśmy życie przez szybkę.

 

Pewien mój znajomy mawia, że kocha zwierzątka w ZOO, góry na obrazku i dzieci gdy śpią.

To synteza zjawiska, które nazywam życiem przez szybkę. Na czym polega taka postawa zrozumiałam kiedyś w Hamburgu. Siadywałam sobie w porcie, karmiłam mewy  (skubane jadły nawet słone orzeszki) i rozkoszowałam się syrenami portowymi oraz manewrami statków. Jakiś mały holowniczek kręci się jak muszka wokół leniwego kolosa. Nie umiem wyjaśnić dlaczego jest to dla mnie tak fascynujący spektakl.

 

Wyjaśnienie znalazł mój kolega z Niemiec, który przywiózł mnie do Hamburga.

„Siedzisz tu sobie i marzysz o podróżach jak stary dziad, który ogląda pornograficzne zdjęcia. Płyń w jakiś rejs, moknij, marznij, nie dosypiaj –wtedy dowiesz się co naprawdę lubisz”- powiedział.

Ponieważ mocno się broniłam przed takimi podejrzeniami, zawiózł mnie do słynnej dzielnicy St.Pauli. Było koło południa,  piękny słoneczny dzień. Młodzi ludzie, wcale nie garbaci ani zezowaci, przestępowali z nogi na nogę wpatrując się kurczowo w dostępne wprost z ulicy okulary pornograficznych fotoplastikonów. A po ulicy chodziły piękne dziewczyny machając torebkami. Wystarczyło odwrócić się i zagadać.

 

Musiałam przyznać mu rację. To tak jak symulator zjazdu narciarskiego – dostarcza emocji bez żadnego niebezpieczeństwa, bez niewygody, bez odmrażania rąk i uszu. To ersatz-sztuczny miód, bardziej słodki od naturalnego, ale jest po nim mdło.

 

Jak wiadomo w internecie łatwo stworzyć sobie awatara. Właściwie ich liczba jest nieograniczona. Niejeden internetowy bon viveur opisuje swe egzotyczne podróże konsumując pod pulpitem bułkę z serdelkiem. Niejeden kreuje się na  opozycjonistę, intelektualistę czy moralistę. Chyba to miał na myśli jeden z komentatorów dedykując mi następującą anegdotę.

 

Do dyrektora cyrku przychodzi pewna dama z propozycją autorskiego programu:

 „Nad areną umieścimy baloniki z fekaliami. Konne łuczniczki będą strzelać do tych baloników. Wszystko zostanie ochlapane zawartością baloników, łącznie z widzami.”

„No i co potem?”- dopytuje się dyrektor. ‘

 „Potem wkraczam ja, w śnieżno białej sukni”- odpowiada dama.

 

 Zrewanżuję się własną transpozycją tego dowcipu.

Do dyrektora opery przychodzi pewien pan z propozycją nowatorskiej scenografii do przedstawień:

 „Nad sceną wieszamy ogromny balon z fekaliami”. – powiada. Podczas gdy śpiewaczka w śnieżno białej sukni wykonuje swoją partię ( na przykład  arię „Allmachtige Jungfrau” z Tannchausera) wkraczam ja”.

 „No i co pan zaśpiewa?”- pyta dyrektor.

 „Przecież nie umiem śpiewać. Ja tylko strzelę do tego balonu”- odpowiada pan.

 

 

Wracając do NE. Wszystkie wspólnoty religijne, wszelkie społeczności internetowe przyciągają różnych oryginałów. Ktoś inny powiedziałby – wariatów. ( proszę się nie obrażać – piszę o sobie)

Jednak jeżeli traktować NE jako oddział psychiatryczny, na pewno jest to oddział otwarty.

 

0

Iza

181 publikacje
0 komentarze
 

Dodaj komentarz

Authorization
*
*
Registration
*
*
*
Password generation
343758