Ile jeszcze będzie podobnych katastrof?
Do wszystkich, dla których życie ludzkie jawi się wartością większą, niż liczba w statystyce!
Uprasza się wszystkie właściwe polskie instytucje o kontrolę wiaduktów, tuneli, wjazdów oraz drzew (także latarń, znaków drogowych, kolumn z banerami) stojących zbyt blisko jezdni, w szczególności na zakrętach (od strony zewnętrznej) oraz na odcinkach o nierównych nawierzchniach w aspekcie opisanych poniżej tragicznych katastrof, które mogą się wydarzyć również w Polsce i które z pewnością się kiedyś wydarzą.
[Wysłano m.in. do NIK]
31 sierpnia 2012 minie 15. rocznica tragicznego wypadku samochodowego, w którym zginęła księżna Diana. Powstało wiele filmów opartych na wydarzeniach i na spekulacjach. 7 czerwca 2003 zginęło 6 osób w wypadku niemieckiego autokaru, który uderzył w prawą ścianę tunelu na północy Italii. Ludzie ginęli podczas stumetrowego szorowania pojazdu po ścianie wzdłuż tunelu. Tego samego dnia rozbił się turecki autobus, który wpadł prostopadle na prawą wjazdową ścianę tunelu; nie szorował, zatem wypadek był groźniejszy, ponieważ pojazd nie miał drogi hamowania – zginęło 27 osób.
Czy można byłoby zmniejszyć liczbę tragicznych wypadków autobusowych? Przed wjazdem do tunelu powinna stać na prawym poboczu jezdni solidna odbojnica, która byłaby zbieżna ku jezdni i jej drugi koniec byłby zamontowany na początku ściany tunelu. Jeśli przed tunelem jest betonowy albo ziemny nasyp, to wówczas wystarczyłoby zamontować jedynie krótką (wlotową) odbojnicę na pograniczu wjazdu w otchłań przekopu.
Samochód z księżną Dianą jednak nie rozbił się na prawej ścianie tunelu – po prawdopodobnym zahaczeniu o inny pojazd, stracił przyczepność i zjechał na lewą stronę. I tu dochodzimy do całkowitej indolencji projektantów tunelu – pomiędzy dwoma jezdniami stoją filary tunelu zamiast litej ściany.
I te kolumny są śmiertelnymi pułapkami (jak drzewa zbyt blisko stojące przy drogach, co powoduje śmierć kilkuset rodaków rocznie). Jeśli auto wpada na taki słup, to są małe szanse na przeżycie w wyniku czołowego zderzenia z przeszkodą, która jest przecież nieodkształcalna. Istniejące przepisy budowlane (projektowanie budów drogowych) powinny zawierać kategoryczny zakaz stosowania filarów nieuzbrojonych w odbojnice! Pozwoli to ocalić niewielkim kosztem wiele istnień ludzkich!
Podobna do wypadku Diany i do tragedii w Turcji była katastrofa belgijskiego autokaru z młodzieżą powracającą ze wspaniałych wysokogórskich wakacji – zginęło 28 osób (dwóch kierowców, czworo opiekunów i 22 dzieci do 12 lat). Całe szczęście, że nie doszło do wybuchu paliwa, bo wówczas zginęliby wszyscy, podwajając liczbę ofiar tego bezprecedensowego koszmaru.
Kierowca wjechał do tunelu i podczas jazdy prawdopodobnie próbował uruchomić odtwarzacz z muzyką. Zmiana oświetlenia mogła dodatkowo spowodować utratę dobrej widoczności, natomiast oddalająca się ściana zatokowego zjazdu, mogła wprowadzić kierowcę w błąd (zdezorientowany pomyślał, że poruszył kierownicą, zatem ją ustawił w taki sposób, aby zachować kierunek równoległy do ściany, ale tuż przy niej). Z całym impetem wpadł prawym narożnikiem autokaru w występ wyjścia awaryjnego/ratunkowego, przez co wiele siedzeń zostało zerwanych z fundamentów i rzuconych bezwładnością ku przodowi, co spowodowało natychmiastową śmierć (zmiażdżenie ciała).
Groteskowo brzmi owo „wyjście awaryjne/ratunkowe”, bowiem konstrukcja, która miała ratować życie podczas pożaru, zabiła tak wiele istnień ludzkich. Jak widać na zdjęciach wykonanych po katastrofie, lita bryła wyjścia została wykonana w nadzwyczaj mocny sposób – być może jako schron przeciwatomowy. Solidna żelbetowa ściana, która gwałtownie zatrzymała autokar bez jakiejkolwiek strefy zgniotu (od strony muru, zaś jeśli idzie o autokar, to całkowicie był bezbronny w tej materii).
Gdyby ściana wyjścia była jaskrawo pomalowana, dodatkowo oświetlona i oznakowana migającymi światłami… A do tego powinna być wykonana z lekkich materiałów, nie zaś o prętach zalanych betonem. Niejednokrotnie pokazywane są nieumyślne (a często wręcz humorystyczne) wtargnięcia aut do sklepów, bo kierowca pomylił pedał hamulca z gazem – rozbite okno wystawowe i zniszczona ściana a… kierowca wychodzi o własnych siłach i z bólem ogląda swoje cacko z rozbitymi reflektorami i lusterkami…
Oczywiście, w tunelu muszą być zastosowane podobne rozwiązania, jednak spełniające wyśrubowane przeciwpożarowe przepisy. Nie może być zatoczka zakończona supersztywną konstrukcją! Były już katastrofy kolejowe na dworcach o nieprzelotowych torach, ponieważ pociąg nie wytracił prędkości i pierwsze wagony zostały zmiażdżone na końcu toru.
Gdyby na filarach w paryskim tunelu były odbojnice, to Diana przeżyłaby wypadek. Gdyby przed wlotem do tunelu w Turcji były ustawione odbojnice, to pasażerowie autobusu także by przeżyli. Gdyby polski autobus wpadł na kolumny podberlińskiego wiaduktu, które miałyby odbojnice, to nasi rodacy przeżyliby wypadek. Gdyby w szwajcarskim tunelu, zamiast pancernego wyjścia postawiono by lekką konstrukcję, to autobus przejechałby przez nią na wskroś, tracąc przednie szyby i wszyscy podróżujący powinni przeżyć taki wypadek (wszak nie katastrofę). Gdyby przed niezniszczalną wybudową postawiono odbojnice stopniowo wyprowadzające w lewo omyłkowo jadące pojazdy na zabójczą ścianę, to także nie byłoby tak wielkiej tragedii. W takim przypadku należałoby także zapobiec wjechaniu na przeciwny pas ruchu, aby nie doszło tam do czołowego zderzenia. Wniosek – szwajcarski tunel zbudowano na podstawie świetnych założeń i planów oraz doskonałych przepisów, ale przeoczono omawiany zasadniczy problem!
Gdyby przy drzewach na polskich drogach były zamontowane odbojnice (ale wykonane solidniej, niż te „od Kubicy”), to także pewnie nikt by nie zginął w katastrofie naszego autobusu w Gdańsku Kokoszkach (prawdopodobnie była to największą na świecie katastrofa autobusu rozbitego na przydrożnym drzewie: 2 maja 1994 zginęło 32 ludzi, zaś 43 było rannych).
Oczywiście, nie ma finansowych możliwości, aby wzdłuż wszystkich dróg ustawiać odbojnice, jednak na najważniejszych można to uczynić, ponadto na zewnętrznych zakrętach należałoby usunąć drzewa a (docelowo) wszystkie drzewa należy zastąpić krzewami, elastycznymi siatkami, odbijaczami. Z jednej strony nie ma środków, z drugiej strony mamy cynicznych internautów uważających, że wypadki na drzewach to kara dla kierowców pod auspicjami Darwina. No to mamy codziennie kilku trupów na drzewach i tak będzie jeszcze przez wiele lat. Może bogatsze lub zaradniejsze gminy zmodernizują swoje drogi i po pewnym czasie ocenimy, czy poniesione nakłady uratowały choć jedno życie.