Bez kategorii
Like

Odbić się od PRL-u i III RP

05/05/2012
414 Wyświetlenia
0 Komentarze
6 minut czytania
no-cover

Czy zamkną granice, gdy Unia się rozpadnie?

0



Jeszcze nigdy dotąd nie zdarzyło się, aby Unia pokazała jak bardzo daleko jest od wschodnich sąsiadów. Jak dotąd Niemcy i Francja tak wyraźnego sygnału nie wysłali w świat, sygnału, że Unii bliżej do Moskwy niż innych wschodnich państw Europy, w tym Polski.

Farsa z bojkotem Euro 2012 może stać się tym, czym okazało się Sarajewo przed wybuchem I Wojny Światowej. Ten sygnał, że w dobie kryzysu państwa starej Unii troszczą się jedynie o swoje partykularne interesy i w imię ich obrony są w stanie zignorować wszelkie ustanowione prawa pokazuje jakich mamy sąsiadów i sojuszników na zachód od Odry. Sytuacja ta udowadnia po raz kolejny, że historia lubi się powtarzać, że możliwy jest kolejny sojusz Berlina z Moskwą podobny na wzór: Ribbentrop – Mołotow. Uczciwie mówiąc, kiedy się przyjrzymy uważnie wydarzeniom ostatnich dekad, to tak między Bugiem a Odrą niewiele się zmieniło – Polska nadal jest tym państwem/terytorium, gdzie niechlubny pakt dwóch agresorów obowiązuje nadal. Dziś lekką ręką oddaje się wielką Ukrainę Putinowi. Jutro mogą zadziałać dawne przymierza.

 

Ten moment, ta sytuacja – nieskrywana hipokryzja głoszona w ramach uprawiania polityki miłości i dobrosąsiedzkich stosunków i egzaltowana staranność w obronie Julii Tymoszenko, z którą zapewne było Niemcom i Rosji bardziej po drodze, pokazuje, że obrona praw człowieka jak wszystkie inne zapisy nie dotyczą tylko tych, którzy czują się mocarni. Państwa głównej osi Unii – Niemcy i Francja nie wytykają Moskwie ich zbrojnych rajdów na Czeczenię, ich militarnej agresji na Gruzję, zamachów i bestialskiego traktowania swoich więźniów. Stara Unia nie walczy o obronę praw człowieka łamanych w Chinach, gdzie przeprowadza się na szeroką skalę handel ludzkimi organami – nie wykluczone, że w tym „interesie” macza swoje palce.

 

Zdrowy rozsądek nakazuje poważnie zastanowić się nad zaistniałą sytuacją i zrewidować wiele kwestii naszego udziału w tym dziwnym towarzystwie.  Zdrowy rozsądek nakazuje przywrócić naukę historii naszego państwa na poziomie podobnym, jaki obowiązywał wcześniej zanim ktoś podjął decyzję o usunięciu niewygodnych faktów historycznych dotyczących  naszych sąsiadów.  Dobrosąsiedzkie stosunki nie mają nic wspólnego z zakłamywaniem historii na rzecz kogokolwiek – historia, to nie nauka o kuchni świata, gdzie można eksperymentować z kulinarnymi smakami i dodatkami.  

Ten, kto nie dba o dobro swojego państwa, nie dba, albo co gorsza nie wie jakie dokumenty podpisuje na niekorzyść tego państwa, ten podchodzi pod regulację prawa określającą takie zachowanie wprost – zdrada. Nasza historia jest przesączona zdrajcami różnego autoramentu, którzy nie bacząc na dobro ogółu zaprzedali siebie i państwo obcym.

 

Odwołując się do demokracji warto oprzeć się na podstawowych warunkach brzegowych tego dobrodziejstwa i powiedzieć wprost, że na pierwszym miejscu jest Ojczyzna i jej obywatele, na drugim miejscu są obywatele dobrze znający historię swojego państwa, a nie uprawy konopi, czy hodowli amura.  

Ten, kto nie pojmuje tych prostych zasad nie powinien mieć żadnego kontaktu na styku zarządzania państwem. Polityka, jak wiemy z praktyki, to poważne zajęcie dla poważnych i mądrych ludzi. Polityka to nie stragan, na którym handluje się pietruszką. Polityka, to umiejętność postrzegania rzeczy takimi jakimi są, a nie jakimi się wydają. Państwo, to zbiór ogółu zasad, praw i obowiązków. Ci, którzy kierują tym państwem, a sprzeniewierzyli się zasadom – złamali prawo lub zaniedbali swoich obowiązków popełniają przestępstwo wobec własnego państwa.

 

Myślę, że następny, kto obejmie władzę, a będzie spoza układu okrągłego stołu, zdoła tym państwem zarządzać skutecznie mając na uwadze w pierwszej kolejności dobro tego państwa, a nie partykularny interes określonej wąskiej grupy, która z tym państwem nie ma wiele wspólnego.  

Ci, którzy dziś zajmują się uprawianiem polityki i ciąży na nich odium porozumień zawartych w Magdalence takiej gwarancji dać nie mogą, albowiem tamte porozumienia, to był swoisty pakt zawarty z samym diabłem, i nieważne dziś, czy ów siedzi w Moskwie, czy Brukseli,  ważne, aby tym wszystkim dać właściwy odpór. Nie można udawać, że nic się stało, przeciwnie trzeba nazwać rzeczy po imieniu, i to nazwane właściwie sklasyfikować językiem obowiązującego prawa.   

0

Wiktor Smol

Copyright © 2011-2014 Wiktor Smol

369 publikacje
3 komentarze
 

Dodaj komentarz

Authorization
*
*
Registration
*
*
*
Password generation
343758