Młode lemingi! Celem Waszego życia jest poszukiwanie fanu i nie da się ukryć, że nie różnicie się w tym od kota, osła, bobra i marabuta, bo one także gonią za fanem jedzenia, spółkowania i spania, a „bojom się”, iż zostaną zagłodzone, rozszarpane czy zjedzone, podobnie jak Wy, ale Wy boicie się jeszcze poznania prawdy o sobie. Nie dziwota, bowiem jesteście wypatroszoną duchowo trzódką, wprawianą w ruch kinetyczny, frykcyjny czy intelektualny na poziomie rdzenia kręgowego, w socjotechnicznie sterowanym obszarze transmisji informacji dla antropoidalnych konsumentów, toteż dowiedzieć się o tym byłoby niewymownie przykro. I nie jest to ewenement, bowiem ów zabieg, zwany „filtrowaniem informacji”, czy naukowo: „redukcją rezonansu poznawczego” jest właściwością wszystkich ludzi, jako ucieczka przed grozą rzeczywistości, a jeden ze współczesnych Mędrców, Alan Watts napisał o tym rozprawę pt. Tabu przeciwko wiedzy o sobie. Tak, tak…
Ale nie odsunie to na bok nieuchronności, że kolorowa przepaść czeka przed Wami, wystarczy zrobić krok do przodu w postępowym marszu, bo kto stoi, ten się cofa, jest passé, nie dostanie smartfonu i iPoda, a to wszak sens i treść życia konsumenta w teatrze sterowanej świadomości, więc niechybne pochłonięcie przez nicość „nowej, doskonałej historii” czeka was, jak rzeźnia woły. I nie pomogą lawiny decybeli, wtłaczane przez słuchawki do uszu, nie pomogą prezentacje kretyńskich selfie w Twarzoksięgu, nie pomoże Nike i Adidas, nie ożywi wirtualne „drugie życie” z nadzieją importowane z komputera. Jesteście już bezpowrotnie i beznadziejnie sprzedani do burdelu śmierci przez łypiących z diabelskim uśmiechem medialnych sutenerów, żyjąc fizjologicznie, jedząc, śpiąc i spółkując, jednocześnie już martwi jesteście, sieroty intelektualnego zlodowacenia, bękarty matki-reklamy i ojca-bankiera…
Zanim jednak dokonacie tej „postępowej autokasacji” posłuchajcie tego, co do powiedzenia ma jedna z Was, a wypowiedź ta jest symptomatyczna. Oto głos młodego pokolenia, które „wysrało rozum w dyskotekowych kiblach” i sprzedało godność w Świątyniach Materii (galeriach handlowych) oraz ma wiedzę o realiach światowej polityki podobną, jak chomik o ciemnej stronie Księżyca. Nim to coś usłyszycie, bom wyłowił go z Netu, jeszcze trochę Wam „potruję”, bo starzy mają to do siebie, używają języka, a Wy jeno zbitek słownych, tzw. odzywek, wistów, no nie? Trud artykulacji zamieniacie na „zajebisty tok”. Tokujecie jak cietrzewie, rozradowani godowym śpiewem, żonglujecie słowami bez treści, zasypujecie tym chłamem werbalnym cały czas i całą przestrzeń, gwałcicie słownym penisem błony dziewicze naszych uszu… Ale dzisiaj odmian – ja dyktuję warunki, toteż używam słowa, jako nośnika sensu, a nie asemantycznego szumu, przemawiam „zapomnianym językiem”, więc jeśli chcesz „być sobą”, czyli pić Pepsi, być durniem wypchanym nicością, chamstwem i spodleniem – nie czytaj…
Za jakieś 20 lat nie będzie Polski, będzie „Kraina nad Wisłą” (Vistula Land), podzielona między Rosję a Unię, a pracuje nad tym aktualnie „syndykat mienia upadłościowego”, czyli „rząd w Polsce”, a robi to z zapałem, aby młodzież mogła robić sobie beztrosko selfie z białym misiem i misiem Yogi, do wyboru, będzie też wybierała wódki, buty i stringi, a po za tym będzie arbajtować, szlifować dyskotekowe podłogi i wysyłać do siebie sms-y, że zarzygała wszystkie sedesy… Taki plon, my – dzieci Sierpnia ‘80, kolporterzy podziemnej bibuły i kamieniarze uliczni, „anty ZOMO-wcy stanu wojennego”, antyjaruzelici, obalacze komuny, zbierzemy teraz, w nagrodę za wygodny sen na jawie, kiedy nie było już czego obalać, ale wszelki procesy „transformacyjne” należało kontrolować! Za swoją naiwność w czasie „przełomu”, za oddanie rozumu swym (pseudo)przedstawicielom z Solidarności, manekinom z łaski układu z Magdalenki, za utraconą możliwość bycia „świadkiem epoki” przespaną przed telewizorami i przechlaną w dymie grilli, za bezmyślne przyjęcie wiary w epokę wolności na gazetowe kartki i mądrości z telewizyjnych ekranów.
I w ten to sposób, pod patronatem Kiszczaka i Jaruzela, a z tapetami „jak żyć rozkosznie i jak kochać geja (pedała, a fe!)”, redagowanymi przez Michnika i poradami Olejnik, jak stawiać kropkę nad „i”diotyzmem, młodzież polska jest barwnym gnojem, na którym wyrośnie potęga gospodarcza państw zapadnio-jewropejskich, gdzie pracować będzie w roli białych Murzynów z dobrym socjalem, a także i tu, na swoim, po informacyjnej „lobotomii”, w Priwislianskim Kraju, spełniając rolę pariasów, karmionych Tańcami z gwiazdami, harujących w wytwórniach lodówek, kondonów, suszarek, gadżetów ze słuchawkami, samochodów i czołgów, ku bogactwie i chwale obcego kapitału, a sobie na pohybel, na psią smycz z cekinami…
To program i aspiracje życiowe dla istot, przeżywających świat na poziomie rdzenia kręgowego, to marzenia pokolenia, co czasy komuny, czasy realnego socjalizmu, w odróżnieniu od dzisiejszej demokracji, „surrealnej z realnym przełożeniem bantustanu”, traktują jak bajki o „żelaznym wilku”, to ambicje współczesnego „mentalnego jaskiniowca” wyposażonego w komórkę i iPoda, nie znającego historii, rzeczywistej kultury europejskiej, wierzącego, że Władysław Jagiełło sterował bitwą pod Grunwaldem zapewne przy pomocy „komóry” „T’mobile”, a Ulrich von Jungingen miał „Orange”…
Czy po to ginęli powstańcy warszawscy ‘44, walczyli major Hubal, Łupaszko, Ogień, Zapora i Lalek, strajkowali w Poznaniu ‘56 robotnicy, którym władza ludowa obiecywała „odrąbać ręce”, stoczniowcy i inżynierowie solidarnym, mądrym wysiłkiem dokonali cudu Sierpnia ‘80 – po to, aby powstało pokolenie konsumentów o mentalności barbarzyńcy z laserową maczugą!?? Co zresztą wynikło z faktu, że przy „okrągłym ashollu zdrady” zamieniono PRL w III RP, rządzoną przez polityczne manekiny o fryzjerskich aparycjach i kryminalnych aspiracjach, zaś aparatczykom, ubekom i wywiadowcom wojskowym oddano w pacht banki, spółki kapitałowe, media, agencje ochrony i ziemię rolną na wyprzedaż dla zapadnich innostranców lub pod autostrady. A wszystko po to, abyś – młody człowieku – żył jak owsik w dupie, a jak się nie podoba, to alternatywa: Twoja „dupa” na bejbysiterkę, ty na hydraulika czy pomywacza do Dojczlandu lub UKejasa, chop sa, sa, dalej! I nie poradzi nic na taką biedę mentalno-moralną młody, gniewny i „szlachetnie” niedostrzegany przez stado junge lemingen, samotny Tadzio Firma, syn poety Antoniego z Krakowa, rapując patriotycznie o Ince, rotmistrzu Pileckim czy Ogniu, bowiem Bracia Figo-Fagot opowiedzą barwnie jak żyć, wódę pić i „świnie” rżnąć lub w ryja bić, a to chleb powszedni odcedzonej z rozumu młodzieży naszej, „lemingowo-pozytywny”, „wypasiony” i „po chuju”, no nie?
I na tej to pustyni wiedzy o historii i sensie życia możesz usłyszeć tylko takie głosy: Jestem Polką i nie bardzo mi sie podoba zeby ktokolwiek padał na kolana przed Polakami panami.Wstyd cos wogole czytać takiego .Ja jestem za dobrymi stosunkami sąsiedzkimi, bez upokarzania kogokolwiek.Nie ma panow, czasy sie zmieniły, ludzie powinni się nawzajem szanować, a tu jak czyta się to aż strach bierze ile tej nienawiści w ludzkich sercach. Po jakie licho wojny sa kto je wymyslił? Wiem że kiedyś była wojna mordowania i td. Ale choć na chwilę ludzie ogarnijcie się i zapomnijcie o tamtych czasach. Co się stało to się już nie odstanie, najważniejsze żeby wyciągnąć wnioski z tamtych lat i tych samych błędów nie popełniać” (wersja oryginalna). I to jest intelektualna „wyższa półka” pokoleniowa, bo rzesza zasadnicza „umi” tylko: zajebiście, cool, zjeb, kurwa, wypasiony…
A więc „ogarnijcie się” i „tych błędów” nie popełniajcie, niczego nie róbcie, bo kto niczego nie robi, błędu nie popełni, lub „róbta, co chceta”, a to oznacza, że dajcie się „działać” przez „superOwsika” w kolorowej kloace Woodstocku, lecz także podłączajcie się do kroplówek telewizyjnych, brandzlujcie chmury szumu epistolarnego sms-ów, relaksujcie się podczas elektrowstrząsów dyskotek. Oto twórczy program życia „młodych lemingów”, sprawdzony ongiś w III Rzeszy i ZSRR, a dedykowany im nieomylnie przez Georga Orwella w wizji 1984. Przez Zamiatina, Huxley’a i Dicka – również. Zatem – Waszą historyczną misją jest przemiana w nawóz, może coś na nim wyrośnie, ale pewniejszym się zdaje, że będzie on spuszczony w klozecie historii, a po Was pozostanie jeno „pył i głuchy śmiech pokoleń”.
I to koniec „trucia”, czyli „krzywej nawijki”. A przepaść, przybrana w kolorowe girlandy i baloniki na druciku, czeka na wielkie rzesze turystów-lemingów z biletem w jedną stronę. Zatem one way ticket do UKejasa lub Dojczlandu i… kamień w wodę… Szkoda mi Was, ale każdy ma taki los, na jaki zasłużył.
autor AntoniK
Ujeścisko, 13. sierpnia 2014 roku
Fot. Arek Jeleń & Lele
za: http://www.siemysli.info.ke/