Już kilka miesięcy po katastrofie pojawiły się wątpliwości, czy w trumnie prezydenta Kaczorowskiego spoczywa jego ciało – mówi „Codziennej” osoba związana ze śledztwem. Wówczas prokuratura postanowiła pobrać od rodziny próbki DNA.
W listopadzie 2010 r. wyszło na jaw, że jednej z ofiar nie udało się przypisać kodu DNA, czego wymagał protokół identyfikacyjny. Chodziło o prezydenta Polski na uchodźstwie Ryszarda Kaczorowskiego. – W czasie kiedy pobierano biologiczny materiał porównawczy do identyfikacyjnych badań genetycznych od rodzin ofiar katastrofy, nie było możliwości pobrania takiego materiału od najbliższej rodziny pana prezydenta Ryszarda Kaczorowskiego, bowiem wytypowane osoby z rodziny przebywały wówczas poza granicami RP – tłumaczył w listopadzie 2010 r. płk Zbigniew Rzepa.
Z ustaleń „Codziennej” wynika także, że przekazana przez Rosjan dokumentacja medyczna dotycząca śp. prezydenta Ryszarda Kaczorowskiego zawierała nieprawdziwe informacje. To właśnie w związku z tym śledczy zdecydowali się na otwarcie grobu byłego prezydenta na uchodźstwie, który został pochowany w Świątyni Opatrzności Bożej w Warszawie.
Jak ustaliła „Codzienna”, drugą ekshumowaną ofiarą katastrofy smoleńskiej będzie mężczyzna spoczywający na warszawskich Powązkach. Z naszych informacji wynika również, że ciało prezydenta Kaczorowskiego właściwie nie zostało uszkodzone. Prezydent był jedną z pierwszych osób, które zidentyfikowano wieczorem 10 kwietnia.
niezalezna.pl
Więcej w "Gazecie Polskiej Codziennie".