Bez kategorii
Like

Ocena z pingponga

16/11/2012
489 Wyświetlenia
0 Komentarze
7 minut czytania
no-cover

Hiobowscy przywykli już do tego, że Łukaszek stawia im różne dziwne żądania podpierając się przy okazji autorytetem szkoły.

0


– Na pewno szkoła wymaga najszybszego szerokopasmowego łącza do intenetu? – upewniał się kiedyś tata Łukaszka.
– Na pewno, na pewno! – kiwał gorliwie głową Łukaszek. – W ramach tego.. Ujajolicania stukury…
– Ujednolicania struktury.
– Tak, wszyscy muszą mieć ten sam internet. szkoła tak nakazuje – rozłożył ręce bezradnie Łukaszek.
Tym razem jednak jego żądanie było dość dziwne.
– Chcesz, żebyśmy ci pozwolili iść do hali sportowej? Ale przecież to kawał drogi – zauważyła babcia. – I po co tam w ogóle chcesz iść?
– Po ocenę z pingpona – wyjaśnił Łukaszek.
– Pingpong??? – Hiobowscy byli zdumieni.
– No tak, bo w szkole stwierdzono, że mamy za mało ruchu, że rośniemy krzywi i potem będziemy wydawać masę pieniędzy chodząc do lekarza. Więc wymyślili nam zajęcia z pingponga. W tej hali sportowej.
– Coś takiego! – uradował się tata Łukaszka ale zaraz zrzedła mu mina. – Moment… ale ty przecież nie chodziłeś na żadne zajęcia z pingponga!
– Bo ich nie było – tłumaczył cierpliwie Łukaszek. – Pieniądze, za które mieliśmy mieć wykupione zajęcia, poszły na dożywianie emerytów co stoją pod szpitalem i chcą się zapisać do lekarza na dwa lata do przodu.
– Łukasz! Przestań szerzyć oszczerstwa! – mamie Łukaszka z gniewu falowały nozdrza. – Nie "dwa lata do przodu" tylko rok do przodu! Jest to normalna praktyka w krajach Unii Europejskiej…
– …a w normalnych krajach nie – wszedł jej w słowo tata Łukaszka. – Ale coś mówiłeś, Łukasz, o ocenie z pingponga.
– No tak. Ocena musi być.
– To jak zajęć nie było, a macie mieć z nich ocenę?
– Musimy mieć ocenę, bo jest rubryka w dzienniku… Ale będę walczył o ocenę dostateczną!! – zadeklarował buńczucznie Łukaszek. Otrzymał oklaski.
– No, jak tak stawiasz sprawę, to chodź, jedziemy walczyć – tata Łukaszka sięgnął po kluczyki do samochodu.
Pół godziny później szli do wejścia hali sportowej, gdy drogą zabiegł im jakiś młody dryblas z mikrofonem.
– Sto szesnaście i piętnaście ef em, Radio Agresywne Przeboje!!! – wrzasnął i mikrofonem dźgnął boleśnie tatę Łukaszka w górną prawą jedynkę.
– Panie – zirytował się tata Łukaszka. – Spadaj pan.
– Ładnie się pan przedstawił przed dziesiątkami słuchaczy! – krzyczał dryblas potrząsając mikrofonem. – Co pan sądzi o…
– Nie mam czasu idę z synem po ocenę z pingponga, z zajęć których nie było!
– Ja właśnie w tej sprawie! – ucieszył się dryblas. – Co pan o tym sądzi?
Tata Łukaszka powiedział, że to skandal, żeby robić przedmiot bez zajęć i jeszcze wymagać aby dzieci walczyły o oceny.
– Właśnie idziemy z synem po ocenę, syn zapowiedział, że będzie walczyć do upadłego o ocenę dostateczną.
– To wy nic nie wiecie? – zdumiał się dryblas. – Minister Stołoizacji, Stołów, Gór Stołowych, Musztardy Stołowej i Tenisa Stołowego wydał właśnie nowe rozporządzenie! Jeśli w szkole nauczany jest przedmiot "Tenis stołowy", a żadne z zajęć się nie odbędzie, to uczeń automatycznie otrzymuje ocenę dobrą! Bardzo dobrą otrzyma, gdy poprawnie zaserwuje, a celującą, gdy odbierze serw! Więc nie rozumiem, czemu pan mówi o ocenie dostatecznej, skoro…
– Ja też nie rozumiem  – tata Łukaszka spojrzał na syna. – Mam nadzieję, że mi wytłumaczysz, dlaczego chcesz ubiegać się o ocenę dostateczną, skoro na dzień dobry dają ci dobrą.
– Dawaj – dryblas podstawił Łukaszkowi mikrofon.
– Panie – zirytował się tata Łukaszka. – Powiedziałem już panu, żeby pan spadał.
– Noo… Pomyślałem sobie – westchnął Łukaszek – że jak będę dorosły to nie będzie nigdzie pracy. Wtedy będę musiał przyjść do szkoły i uczyć…
– Czemu akurat to?
– Bo rozmawialiśmy w klasie i nikt nie chciałby uczyć takich jak my. Więc jakbym musiał to bym się zdecydował. I fajnie by było, żeby inni nauczyciele mnie lubili. Więc wolałbym, żeby mi dali niższą ocenę, bo i tak z niej nic nie mam, a za to potem…
– W życiu nie słyszałem takich bzdur – zaczął się śmieć dryblas.
– Ja słyszałem – mruknął tata Łukaszka. – Młody człowieku, musisz mniej oglądać telewizji. Bo bierzesz z niej przykład tego, co najgorsze.
– Ale ja nie oglądam…
– Do syna mówiłem.
– Ale ja oglądałem konferencję premiera – bronił się Łukaszek.
– Toteż o tym mówię…
– Czyżby uważał pan, że premier… – zaczął ryczeć dryblas do mikrofonu.
– Panie – jęknął tata Łukaszka. – Idź pan stąd.
– Ale czy uważa pan…
– Panie, jak się pana pozbyć?
– Ja wiem – odezwał się Łukaszek. – Jest takie czarodziejskie zaklęcie. Testowaliśmy z chłopakami parę razy. Działa bez pudła!
– No, dawaj! – dryblas znów się zaśmiał. – Zaklęcie, a to dobre! Nikt mnie tu stąd…
– Teściowie Prezydenta Polski! – huknął Łukaszek do mikrofonu. Dryblas momentalnie przestał się śmiać, zakrył dłonią mikrofon i rzuciwszy im wściekłe spojrzenie oddalił się spiesznie.

0

Marcin B. Brixen

Poznaniak. Inzynier. Kontakt: brixen@o2.pl lub Facebook. Tom drugi bloga na papierze http://lena.home.pl/lena/brixen2.html UWAGA! Podczas czytania nie nalezy jesc i pic!

378 publikacje
0 komentarze
 

Dodaj komentarz

Authorization
*
*
Registration
*
*
*
Password generation
343758