Późnym wieczorem i w nocy z 17. na 18. grudnia w Polsce próbowano dokonać kolejnej „nocnej zmiany” – tym razem nie rządu, a konstytucji, de facto umożliwiającej w przyszłości sprzedaż lasów państwowych w uzasadnionych odrębną ustawą przypadkach, wynikających z celów publicznych lub celów zrównoważonej gospodarki leśnej oraz debatowano i głosowano nad społecznym wnioskiem (pod którym podpisało się ponad 2,5 mln obywateli – sic!) 0 referendum w sprawie przyszłości Państwowego Gospodarstwa Leśnego Lasy Państwowe i polskiej ziemi.
W mediach było o tym fakcie cicho. I te „państwowe” i te komercyjne – nabrały wody w usta. Nie dziwi fakt właściwej pory dnia na dokonanie „dorżnięcia watahy” i narodowej hańby. Jak dziwki, za kilka judaszowych srebrników zamachnęli się na to, co ostatnie, co narodowe, co… nasze! Nie udało się – chwała za to tym, co mają jeszcze krztę sumienia! Konstytucja została uratowana pięcioma głosami (dzięki przede wszystkim posłom PiS i koalicji Ziobrystów z Gowinowcami), natomiast społeczny wniosek o referendum został, niestety, odrzucony głosami koalicji rządowej!!! Tym samym zignorowano (nie pierwszy raz zresztą) przeszło 2,5 miliona obywateli, którzy złożyli podpis pod wnioskiem o przeprowadzenie referendum w sprawie Lasów Państwowych i sprzedaży polskiej ziemi. Warto też wspomnieć, że jest to kolejny koalicyjny atak na polskie lasy. Już w styczniu 2014 mocą nowelizacji ustawy, przeforsowanej przez rząd Donalda Tuska, zobowiązano Lasy Państwowe do przekazania budżetowi państwa w latach 2014 i 2015 po 800 mln zł. Zdecydowano też, że od 2016 r. Lasy… będą rocznie przekazywać do państwowej kasy 2 proc. wartości sprzedanego drewna, co przy jej przychodach daje kwotę około 100-150 mln zł rocznie, w dodatku niezależnie od tego – czy ich wynik finansowy w danym roku budżetowym będzie zyskiem czy stratą…
Kolejną społeczną inicjatywą, jakiej rząd utrąca łeb, jest nakaz obowiązku szkolnego, nakładanego na sześciolatków. Ci u steru, mając wizję całkowitego rozpadu tłustych emerytur dla siebie z dziurawego ZUS-u, rozpaczliwie szukają niewolniczych rąk do pracy, które zapewnią wieczną sukcesję klasy, ”demokratycznie” panującej w Polsce. Fundacji Rzecznik Praw Rodziców udało się zebrać 300 tys. podpisów pod nową inicjatywą ustawodawczą, co oznacza, że projekt trafi do Sejmu. W środę 17. grudnia o godz. 11:00 złożono przywiezione pod Sejm podpisy ludzi, popierających ustawę „Rodzice chcą mieć wybór”. Karolina Elbanowska z Fundacji Rzecznik Praw Rodziców tłumaczy, że chodzi o przywrócenie rodzicom możliwości decydowania o edukacji swoich dzieci. – Chcemy by to rodzice decydowali o tym, kiedy posłać dziecko do szkoły, a nie pani minister – mówi. Według fundacji rząd nie tylko przymusił rodziców ustawą, ale też utrudnił występowanie o odroczenia startu szkolnego. Projekt ma też zagwarantować wpływ rodziców na program nauczania. – To nie może być tak, że dzieci są upaństwowiane, że państwo ma głos, a rodzice nie mają nic do powiedzenia – wyjaśnił Tomasz Elbanowski. Sejm już dwa razy odrzucił projekty obywatelskie, firmowane przez Stowarzyszenie Rzecznik Praw Rodziców. Taki los spotkał inicjatywę, dotyczącą referendum edukacyjnego, pod którą zebrano prawie milion podpisów a także obywatelski projekt ustawy, znoszącej obowiązek szkolny dla sześciolatków, pod którym podpisało się 350 tysięcy ludzi. Rodzina Elbanowskich została przez media głównego nurtu okrzyknięta kato-oszołomami, zaś jedynymi argumentami przeciwników rodziców, chcących mieć wybór, jest to, że chcą cofnąć Polskę do czasów Średniowiecza. Samych Elbanowskich zrównuje się co najmniej z „Dyrygentem Orkiestry” – Owsiakiem, gdyż Tomasz Elbanowski z prowadzonej przez siebie fundacji dostawał miesięcznie 7,4 tysiąca złotych .
Czy żyjemy jeszcze we własnym kraju?
Czy to już tylko teoretycznie polska ziemia, z ogłupionym motłochem, skaczącym sobie do oczu w hipermarketach i karmiącym mózgi kulturą najniższych lotów?
Pozostaje mieć nadzieję…
nadesłał Roman Boryczko,
grudzien 2014