Piękna, jesienna pogoda i wysyp grzybów sprzyjają wyprawom do lasu. I dobrze, jesienny las jest piękny i spacery wśród drzew wyjątkowo odprężają. Jednak każdy medal ma dwa końce, który to bon mot wyczerpuje wątek polityczny felietonu.
Niestety, nie wszyscy szanują las, który jest przecież naszym wspólnym dobrem. Od biedy jestem w stanie zrozumieć, że grupa grzybiarzy gromko się nawołuje. Jestem też w stanie zrozumieć, że podczas wyprawy kogoś „przyciśnie potrzeba”, w końcu kto bierze ze sobą saperkę na grzyby?
Ale pewnych zachowań nie jestem w stanie zrozumieć.
Fakt, parkingów leśnych, gdzie można zostawić samochód jest bardzo mało, więc ludzie po prostu wjeżdżają do lasu i parkują na poboczach leśnych dróg, ewentualnie wjeżdżają „kawałek” do lasu. Leśnicy (przynajmniej w mojej okolicy) raczej przymykają na to oko, sytuacja kończy się najczęściej solidnym „ochrzanem” połączonym z groźbą mandatu. Nie rozumiem jednak jeżdżenia samochodami po lesie „bo tu już obeszliśmy”. Nie drogami, tylko po lesie.
Spędzenie pół dnia w lesie, zwłaszcza jeśli dotarcie na miejsce trochę zajęło, wymaga posiłków regeneracyjnych. Wiadomo – kanapki, picie, cukierki, batoniki… Każdego roku po lecie w lasach przybywa świadectw ożywionej „integracji” w postaci opakowań po alkoholu i zużytych prezerwatywach. Tylko czy naprawdę tak trudno zabrać ze sobą swoje śmieci i wyrzucić gdzieś do śmietnika?
Grzyby generalnie dzielą się na jadalne, stare i trujące. Kompletnie nie rozumiem niszczenia grzybów, których ktoś nie zbiera. Nadmienię też, że często niszczone są kanie czy rydze. Fakt, nie każdy potrafi je odróżnić od trujących, ale to nie znaczy, że trzeba od razu kopać.
Szlag mnie trafia, gdy widzę pozostawione w lesie niedopałki papierosów. Sam lata temu wpadłem w szpony tego paskudnego nałogu, ale nigdy nie zdarzyło mi się palić papierosa w lesie.
Na marginesie wielkich kampanii proekologicznych przydała by się jedna, permanentna „Las daje dużo. To, co zostawisz po sobie w lesie świadczy wyłącznie o Tobie”.
Fot.:MN