Bez kategorii
Like

OBRONA NARODOWA. Pomysł na najsilniejszą na świecie piechotę narodowych sił zbrojnych.

21/04/2011
481 Wyświetlenia
0 Komentarze
20 minut czytania
no-cover

Piechota, ta szara piechota… znowu musi wrócić do łask w armii, ale potrzebne są rządy PiS z koalicją patriotów (w tym blogerów NE), mądre rządy z takim ministrem MON jak prof Romuald Szeremietiew w randze wicepremiera żeby nie był byle pionkiem!

0


Istotna jest też Komisja Obrony Narodowej i towarzysze, jawni agenci wpływu niechże wreszcie odejdą na śmietnik historii. Wracajcie do Moskwy, Berlina, czy tam skąd was delegowano, skąd jest poparcie polityczne, nie chcę mówić jurgielt, bo aż tak głupi nie są żeby jawnie za pokwitowaniem brać jak w XVIII wieku. Poza tym agenturę prowadzi się różnymi sposobami, także szantażem. Lobby polskiego nie ma? Jest! Tu jest Polska w Nowy Ekranie! 

 
Silną armię opartą na piechocie do obrony stacjonarnej miast, wsi można zbudować bardzo szybko i uzbroić w broń produkcji krajowej, co nieco jeszcze chyba jest w magazynach, bądź też z darów zagranicznych. Można zatem skutecznie bronić Polski całkiem lekkimi siłami piechoty, ale przecież aż tak lekkie mam nadzieję nie będą. Garnizony-twierdze w terenie zabudowanym będą się nawzajem wspierać ogniem własnej artylerii, kryć wzajemnie swoją OPL średniego zasięgu (trzeba kupić, zamówić), oraz kontratakować skoordynowanymi akcjami wypadowymi. To nie może być tak, że wróg każde miasto, gminę spacyfikuje z osobna, a reszta siedzi jak trusie czekając na swoją kolej do młocki… chociaż mają czym przywalić. Ich też ochronią, wzmocnią sąsiedzi, solidarność jest kluczowa… albo sprawne dowodzenie bez szemrania że się ktoś naraża dla innych. System musi być dopieszczony, trzeba ćwiczeń, szkoleń, symulacji, manewrów. Ludzie muszą przywyknąć że wojsko w razie wojny obsadzi ich mieszkania, lokale, budynki, domy jako punkty oporu, obserwacji, magazyny, przejścia komunikacyjne itd To trzeba stale ćwiczyć. 
 
Obozy warowne, 2500 (w sensie gmin) obozów warownych, właściwie więcej, samych wsi jest 53 tys zdaje się. Takiej taktyki brakło w 1939. Wystarczyło trochę umocnień w terenie, czy obrona miasta i obaj agresorzy mieli poważne problemy. Oblężenia takich pozycji trwały wiele dni, niekiedy miesiąc jak w przypadku Warszawy, Helu. 
 
Wieś już nie jest drewniana jak w 1939, każdy dom to na ogół solidny, improwizowany bunkier. Obsadzona cała wieś, to prawdziwa twierdza z gromadami schronów kryjących się ogniem, ale powinna być wszędzie na wyposażeniu solidna broń przeciwpancerna, artyleria i systemy OPL. Ściany okna, czy mały wyłom w murze z którego będzie prowadzony ogień trzeba wzmocnić dodatkowo. Sam nawet fundamentowy mur ze zbrojonego betonu to o wiele za mało nawet przed ogniem wkm z amunicją specjalną, a co dopiero działek 20-35mm. O ochronie przed czymś większym bez płyt stalowych nie ma co mówić. Z uwagi na ryzyko zawalenia się na głowę stropu, to powinna być klatka stalowa chroniąca przed tym. Takie płyty i konstrukcję całej klatki-bunkra można przecież opracować do produkcji masowej, można też zamówić czy jako faktycznie stal pancerną ze zbrojeniówki, czy też odpowiednie jej gatunki ze składów, prosto z hut, walcowni… można skręcić cieńsze blachy śrubami (bo lekkie nie są), zespawać pancerz wielowarstwowy i da to ochronę większą niż ma załoga czołgu T-72 bez warstwy aktywnej 🙂 
 
Doświadczenia z wielu wojen pokazują iż znaczenie ma struktura pancerza wielowarstwowego i nie trzeba kilku metrów żelbetu, stalowej płyty jak w pancerzu pancernika Yamato żeby mieć szanse. Taki pancerz teraz przebija teraz lekki pocisk armatki, czy rakieta przeciwpancerna, przeciwbunkrowa 🙂 Pancernik zatopiłby więc ostrzał kilku amerykańskich czołgów, gdyby ów był bez załogi jako tarcza ćwiczebna. Nauka powinna pomóc i doświadczenia, chodzi o to żeby domowe punkty oporu były choć trochę odporne na ogień małokalibrowych armatek, odłamków z większego ostrzału. Domy będą naszymi czołgami nieruchomymi nawet kiedy się zawalą, bo większość ma piwnice, można też gruzowisko wykorzystać. Piwnica powinna być podparta przynajmniej solidnymi drewnianymi stemplami. Lepiej zbudować żelbetonowe filary. Wtedy strop wytrzyma zawalenie się domu, to może pomóc też przy uderzeniu małej bomby, cięższego pocisku. Pod piwnicą powinien być wykopany właściwy schron, choćby jako improwizowana ziemianka bez solidnej konstrukcji z żelbetu, acz czy to taki problem ładnie oszalować i wlać beton do formy? Grucha przyjedzie z betonem i załatwi sprawę w godzinę. To pomoże w przypadku ciężkiego ostrzału, zwłaszcza użycia miotaczy płomieni, czy ładunków termobarycznych które zabiją całą obsadę piwnicy jak chyba naszych w Tupolewie…. albo w razie konieczności ukrycia się przed wrogiem. Zatem należy wejścia, wyjścia starannie maskować na wypadek rewizji i też użycia broni przez wroga przed którą ochrona wymaga hermetyczności. 
 
Pomińmy na razie dalej szczegółowe kwestie schronów i umocnień. 
Armię piechoty widzę jako trzy piony:
-operacyjna piechota
-piechota ON-OT
-paramilitarne pospolite ruszenie OT
 
Operacyjna piechota lekko, czy nawet solidnie zmotoryzowana, najlepiej uzbrojona i wyszkolona… powinna operować poza miastami, gminami w jednostkach od samodzielnego batalionu przez pułki do małych brygad. Duże skupiska piechoty w szczerym polu to głupota przejmująca grozą w XXI wieku. Skazani na pewną śmierć bez sensu, zatem żadnych dywizji i dziesiątek tysięcy pałętających się żołnierzy bez schronienia. Można jednak i brygady łączyć w jeszcze większe grupy jednostek jednolicie dowodzonych np broniących okrężnie Warszawy. Armia, Grupa Armii, czy Korpus Warszawa. Broniliby podejść do największych miast i wzmacniali atakowane miasta, gminy. W razie niepomyślnego boju mieliby za plecami bronione miasto do którego by się pieszo czy pojazdami cywilnymi wycofali i po odpoczynku bronili go wraz z wojskami OT, albo znowu wypad, czy jakaś operacja zaczepna, ratunkowa dla innej gminy. 
 
Piechota ON-OT obsadzałaby miasta jako z założenia jednostka forteczna wyspecjalizowana w długotrwałej (lata oporu) w obronie miasta, czy swojego terenu miejsko-wiejskiego, wiejskiego. Na tym systemie obrony wróg powinien sobie połamać zęby. Cóż znaczą czołgi i cały ten nowoczesny szajs z powietrza? Widać jak w Libii radzi sobie NATO. Nie są wstanie namierzać artylerii, sił Kadafiego. Stanowiska wystarczy zmieniać szybko i cóż bombardują? Cywilów, albo gruzy. Każda gmina miałaby więc adekwatną jednostkę ON-OT. Warszawa zapewne kilkanaście nawet brygad w dzielnicach, osiedlach, a gmina wiejska mała może kompanię w ramach większych jednostek.
 
Pospolite ruszenie obywatelskich sił finansowane raczej całkowicie zasobami obywatelskimi (budżet może pomagać grantami) byłoby uzupełnieniem obu komponentów armii piechoty. Ci ludzie przydadzą się czy do walki w ramach własnych jednostek, czy do uzupełnień jednostek systemowej obrony narodowej, czy też do służby pomocniczej. Te siły już można tworzyć, już są ich zaczątki. Brakuje jednak ogólnopolskiej organizacji w rodzaju koncepcji ZNOT, Związku Narodowej Obrony Terytorialnej. Mamy za to LOK, czy LOK będzie nas bronił, ile wystawią oddziałów, brygad, jaką mają broń, karabinki sportowe i wiatrówki? Takie organizacje jak LOK tylko nas usypiają, nie czas na hobby! 
 
O uzbrojeniu można rozmawiać bez końca. Piechota powinna mieć potężne nasycenie środkami OPL, bo inaczej jest zupełnie bezbronna z powietrza i same nawet unowocześnione rakiety GROM nie wystarczą. Nie może wróg na wyższym pułapie być zupełnie bezkarny, będą też problemy w nocy, w dzień przy gorszej widoczności. OPL to prawdziwy problem. Drogie są te zabawki, ale trzeba poszukać możliwie tanich, lekkich i efektywnych. Mogą być stałe instalacje. W końcu bronimy miast, wsi w systemie stałym. Oczywiście standardowe wkm, działka jak najbardziej, zwłaszcza że są uniwersalnego zastosowania. Systemy radarowe to jest raczej mrzonka żeby utrzymać je w aktywności, będą najbardziej atakowane. Trzeba mieć dobre pomysły na system rozproszony, odbudowujący się po kolejnych stratach sprzętu. Łączność też będzie niszczona, sztaby, dowództwa. Wojnę wyobrażam sobie jako chaos ze strony polskiej, nie mogę sobie wyobrazić sprawnego dowodzenia, chociaż mocno próbuję. Może na poziomie województwa, 16 dowództw autonomicznych mocno. Wtedy może one ogarną swój teren. Wątpię. To tyle miast, gmin, jeżeli wróg puści kilka dywizji i rozproszy te siły na mniejsze jednostki atakujące poszczególne gniazda, to jak nad tym zapanować? Front będzie po dobie, dwóch właściwie WSZĘDZIE. Trzeba po prostu walczyć i odcinać agresorom zaopatrzenie. Konsekwentnie zużywać wroga. 
 
Piechota powinna mieć broń strzelecką ukierunkowaną na niszczenie celów lekkoopancerzonych i śmigłowców. Położyłbym nacisk na broń kalibru 12.7mm z amunicją przeciwpancerną jako podstawowe założenie, oraz coś do osobistej obrony na bliską odległość, oraz karabiny z granatnikami, (granaty nasadkowe), granatniki wszelkiego typu acz ze standardową amunicją 20-40mm. Mamy polskie też konstrukcje. Tylko zamówić i produkować, chyba będą tańsze niż zagraniczne, nie gorsze, może lepsze? Wielość konstrukcji dział bezodrzutowych, moździerzy, działek oszałamia. Jednak kiedy zaczną nas atakować dobre, czy najlepsze czołgi świata (jako klasa), to żarty się kończą. Trudni zawodnicy do zniszczenia. Najłatwiej zerwać gąsienice, oślepić, usmażyć, ale przebić pancerz trudno. Prędzej wysadzić. Zatem miny, fugasy. Zwykła nasza mina najwyżej może zarysować lakier od spodu w takim niemieckim czołgu, czy amerykańskim, zatem do miny dokładamy fugasa z 20 kg i wtedy powinno to wystarczyć. Tyle że trwa wyścig technologiczny i zapalnik może zostać w minie zablokowany. 
 
Trzeba przemyśleć jak niszczyć artylerię wroga. Będą nas masakrować nią. Pojedynki w stylu wymian ciosów artylerii nie wchodzą w grę, albo ich niszczymy na amen, albo stracimy swoją… zatem dywersja. To nasz kraj, mamy być wszędzie, na każdym kilometrze kwadratowym. Artylerię mają rozwalać nasi Hubale, snajperzy, ewentualnie dokładny namiar dla naszej artylerii przez obserwatorów, czy jakieś znaczniki do oznaczania celu. Dlatego są tak ważne struktury w całym kraju, nie może być wioski bez żołnierzy… bez przeszkolonych obserwatorów, wywiadowców i to takich którzy nie będą wzbudzać podejrzeń najeźdźcy. 
 
Musimy mieć lekkie systemy przeciwpancerne, ale tańsze niż izraelski SPIKE bodaj kiedyś za 100 tys dolarów sztuka. To jest żadna ochrona. Za dużo to kosztuje. Nie bardzo wierzę w taką broń i ile jej będziemy mieli? Za mało. Będzie rozproszona, większość nie wejdzie do boju w pierwszej fazie, sporo przepadnie. Czy w ogóle jest skuteczna najtańsza, podstawowa wersja? 
 
Nadzieja jest w postępie, każdy granat, pocisk ma nowe generacje. Są ciekawe konstrukcje moździerzy strzelających na wprost, a taki granat 120mm ma wielkie perspektywy rozwoju. Z armat wystrzeliwuje się teraz pociski rakietowe znacznie silniejsze niż pocisk tego kalibru i o większym zasięgu, kierowane! Piechota może mieć działa ciągnione, czy nawet starsze samobieżne, nie twierdzę że mamy bagnetami walczyć! Przecież poza piechotą będą dywizje zmechanizowane, pancerne, lotnictwo, marynarka, ale artykuł mamy o piechocie. Jest najtańsza. Możemy szybko stać się potęgą. Armia w stanie pokoju nie musi być wielka, ważne żeby mobilizacja trwała minuty dla pierwszych jednostek dyżurnych i godzinę dla większości, kilka godzin dla reszty przewidzianej na pierwszy dzień wojny. Tylko siły paramilitarne będą miały niczym OSP taką gotowość. Operacyjne wojsko zawsze jest niemrawe, procedury, rozkazy, kontakty z władzami cywilnymi jeżeli jeszcze będą żyli… Cuda się działy z mobilizacją w 1939, a teraz? Klich uznaje że w ogóle nie ma zagrożenia, w razie wojny wróg rozwali to czego się obawiają (OPL, samoloty) w kwadrans z powietrza i wkroczą lądem. Kto i co ich zatrzyma? Parę czołgów i trochę dział samobieżnych, katiusz? Je też rozwalą z powietrza, a Rosomakami to będą nasi politycy uciekać z kraju. Fajne, bezpieczne, szybkie taksówki, dużo złota można zapakować… Na wojnę nie nadają się, bo z czym na prawdziwego wroga z czołgami itd Rosomak ma działko 30mm, wersje są też z wkm i ciągle słabym jednak pancerzem który rozwali każdy granatnik, działko, a co dopiero solidny pocisk, rakieta… to jest słaba maszyna technicznie w sensie koncepcji sprzed 60 lat. Teraz trzeba innych maszyn i do innych zadań. Rosomak potężnie opancerzony (lekki, nowoczesny pancerz) ma mieć spore szanse w walce z czołgiem jako…  czołg kołowy, ma wspierać piechotę, ma mieć wersje silnie uzbrojone jako wóz wsparcia ogniowego połączony z funkcjami bwp.  Tymczasem zrobiono z niego słabo uzbrojony transporter. Uciąć górę i będzie amfibia do wożenia krów podczas powodzi, byłby Rosomak bardziej pożyteczny. 
 
Dlatego namawiam do postawienia na tanią piechotę, nasza siłą jest 40 mln obywateli, to sporo luda. Tu każdy wydany miliard zł, to dobrze wydane pieniądze, a nie w kadłub korwety Gawron. Teraz stoi i rdzewieje. Kiedy będziemy mieli piechotę, to przyjdzie czas i na nasze satelity, nasze mech-raptory może nazwane jaskółkami, zatem miłośników techniki upraszam o cierpliwość, zmiana priorytetu, nie budujemy od dachu domu 😉
 
ZNOT – Związek Narodowej Obrony Terytorialnej byłby powrotem do tradycji NSZ, AK, legionów, związków strzeleckich, co kto woli, ale wszystkie etosy od drużyny Mieszka I razem. Najpierw jako bezbronna organizacja patriotyczna żeby nie było problemów z rejestracją, startem działalności, tworzeniem struktur w każdej gminie. Cele pożytku publicznego z ustawy, nawet PO nie powinno się przeczepić i ich "niezawisły" od suwerena (i Boga?) wymiar sprawiedliwości rejestrujący stowarzyszenia. To nie jest nabór przecież do powstańczej armii, powtarzam to nie 😉 JEST nabór do rebelianckiej, przyszłej armii. Mamy bronić Polski gdyby zaszła taka potrzeba przed wrogiem zewnętrznym i służyć w czasie pokoju jako formacja Obrony Cywilnej, ratownictwo-samoobrona obywatelska. Przecież kochamy naszego Tuska i Komorowskiego, oraz ich ferajnę i koalicjantów PSL, SLD, PJN, nową-starą prawicę itd dywersję utrwalaczy układu III RP. 
 
Nowy Ekran mógłby tworzyć ZNOT w ramach budowy struktur lokalnych, czy raczej kiedyś na ich podstawie, będzie łatwiej zorganizować zebrania z ludźmi, wytłumaczyć po co "kolejna OSP", bo to jest dosyć dobry przykład, ale też pogotowie ratunkowe przemawia do wyobraźni, zwłaszcza tam gdzie już nie ma opieki medycznej całodobowej non profit, bo to III RP właśnie, takie rzeczy tylko w erze PO. 

0

Marek Kajdas

"zlikwidowac obozu narodowego nikt nie zdola: nie jest on wyrazem, ani jakiejs doktryny, ani jakichs partykularnych interesów"

45 publikacje
0 komentarze
 

Dodaj komentarz

Authorization
*
*
Registration
*
*
*
Password generation
343758