Bez kategorii
Like

Obrona dendrologiczna

13/07/2011
383 Wyświetlenia
0 Komentarze
4 minut czytania
no-cover

U Hiobowskich trwała piękna, letnia awantura.
– Niech mu dziadek nie robi wody z mózgu! – wołała dramatycznie mama Łukaszka zasłaniając syna sobą i egzemplarzem „Wiodącego Tytułu Prasowego”.

0


U Hiobowskich trwała piękna, letnia awantura.
– Niech mu dziadek nie robi wody z mózgu! – wołała dramatycznie mama Łukaszka zasłaniając syna sobą i egzemplarzem "Wiodącego Tytułu Prasowego".
– Kto komu robi?! – irytował się dziadek. – Ten film to jedno wielkie kłamstwo!
– To polski kandydat do Oskara! – rzekła z emfazą mama Łukaszka. – Poznają go ludzie na całym świecie!
– O Boże – załamał się dziadek. – Tylko nie to! I co ci ludzie z całego świata dowiedzą się o nas, co?
– Jaki film? – spytał Łukaszek. – Przecież mieliśmy iść z dziadkiem na manifestację…
Okazało się, że manifestacja jest ściśle powiązana z filmem. A konkretnie – przeciwko filmowi. Był to produkt polskiej reżyserki…
– Jej ojciec czy matka pracowali w resorcie? – spytał złośliwie dziadek.
– Ojciec – odparła odruchowo mama Łukaszka. – Ale co to ma do rzeczy?
…i nosił tytuł "Moralne padliny". Opowiadał o Polakach.
– Film o Polakach może zdobyć Oskara! – ekscytowała się mama Łukaszka.
– Litości! – wołał dziadek. – Ale jak nas ten film pokazuje?!
Akcja filmu działa się w czasie drugiej wojny światowej. Biedna, prześladowana przez Polaków (krwiożerczych) rodzina żydowska ukrywa się u Dobrych Niemców. Niestety, Polacy (krwiożerczy) zażądali okupu za milczenie. Okup dostali, ale Polacy (podli) złamali dane słowo i donieśli na rodzinę żydowską Złym Nazistom. Źli Naziści przyszli do domu Dobrych Niemców i zabili prawie całą rodzinę żydowską. Przeżyła tylko jedna dziewczynka, która po wojnie wspaniałomyślnie wybacza Polakom (podłym i krwiożerczym).
– Wielopiętrowe kłamstwo – irytował się dziadek. – Łukasz, idziemy!
I choć mama protestowała, to poszli. Okazało się, że demonstracja, w której mieli brać udział, napotkała kontrdemonstrację.
– Wy Polacy! Podli i krwiożerczy! – wołała młodzież z kontrdemonstracji do emerytów z demonstracji. – Przecież żyliście wtedy! Czemu nic nie zrobiliście?! Czemu ich nie ratowaliście?! Czemu ich sprzedawaliście?!
– Kto tak twierdzi? – spytał jakiś staruszek.
– W filmach tak pokazują! – zawołał jakiś młody. – I co, ma pan coś na swoją obronę?
– A mam.
Zapadła cisza.
– A co takiego? – zapytał powoli młody. – Fotografie? Zeznanie świadków potwierdzone notarialnie? Certyfikat wystawiony przez "Wiodący Tytuł Prasowy"?
– Drzewko – odparł spokojnie staruszek. Kontrdemonstracja zatrzęsła się od śmiechu.
– Drzewko! – darł się młody. – Z czym do ludzi! Jakie drzewko?!
– Takie zwyczajne.
– To ma być coś na obronę? I co niby z tym drzewkiem?
– A nic. Rośnie sobie.
– Gdzie?
– W Yad Vashem.

0

Marcin B. Brixen

Poznaniak. Inzynier. Kontakt: brixen@o2.pl lub Facebook. Tom drugi bloga na papierze http://lena.home.pl/lena/brixen2.html UWAGA! Podczas czytania nie nalezy jesc i pic!

378 publikacje
0 komentarze
 

Dodaj komentarz

Authorization
*
*
Registration
*
*
*
Password generation
343758