Raport dotyczący polskiego rynku sztuki na tle zachowań światowego rynku sztuki w pierwszej połowie 2012 r.
Jedni komentatorzy rodzimego rynku sztuki gloryfikują obecną sytuację, inni z wyważonym optymizmem oceniają ją jako dobrze rokującą. Naszym celem jest zobrazowanie ogólnych tendencji cechujących bieżącą sytuację, a nie tylko przedstawienie suchych tabelek i wykresów czy posługiwanie się jedynie stopami zwrotu bez odniesienia do rzeczywistości. Cen sztuki nie uśrednimy, a jeśli tylko znajdziemy zasadę kierującą „zachowaniem się” danego artysty na rynku to prędko się okaże, że jest coś co burzy ten algorytm. Postarajmy się zatem przyjrzeć sytuacji polskiego rynku sztuki na tle rynku światowego i spróbujmy wyciągnąć wnioski. Pamiętajmy przy tym, że to jest rynek sztuk pięknych, a o gustach się przecież nie dyskutuje.
Fot. Krzysztof Maruszewski; na zdjęcie prezes Stilnovisti Investments SA z obrazem Jakuba Czyszczonia, jednym z ponad 200 dzieł z prywatnej kolekcji gromadzonej od 2005 roku
Polski rynek sztuki 2012 r. w skrócie
Wiosenna sprzedaż w DA Agra Art trzech pastelowych portretów rodziny Sternbachów za 1 850 000 zł uplasowała się na drugim miejscu najdrożej sprzedanych obiektów w historii polskiego rynku.
W pierwszym półroczu 2012 r. obrót na polskim rynku sztuki wyniósł ok. 30 mln zł, a w pierwszym półroczu 2011 r. ok. 15 mln złotych.
Wielki sukces powtórnej sprzedaży, tzw. repeat sale. Obraz Władysława Podkowińskiego Zaułek paryski wylicytowany za 6 500 zł w 1993 r., w czerwcu 2012 r. osiągnął kwotę 110 000 zł plus opłata aukcyjna (wywoławcza 90 000 zł).
Spektakularne transakcje, takie jak w czerwcu, kiedy akwarela Rafała Malczewskiego W Tatrach w DA DESA Unicum z ceny wywoławczej 12 000 zł poszybowała do 50 000 zł plus opłata aukcyjna czy we wrześniu w DA Rempex w przypadku licytacji modelu pomnika Piotra Wielkiego dłuta A. M. Opiekuszina od 1 000 zł do 200 000 zł także bez opłaty aukcyjnej.
Pierwsza w Polsce aukcja wyprzedażowa prywatnej rezydencji. W lipcu 2012 r. licytowano prawie 250 obiektów w warszawskiej willi Romana Czerneckiego.
Światowy rynek sztuki 2012 r. w skrócie
Według Art Price obroty na rynku aukcyjnym wyniosły w 2011 r. 11,57 mld dolarów w stosunku do 9,36 mld dolarów w 2010 roku.
W maju 2012 r. odnotowano nowy rekord aukcyjny, który ustanowiła sprzedaż obrazu Edvarda Muncha Krzykz 1895 r. za 120 mln dolarów.
Najdroższe obrazy świata, zakupione drogą licytacji aukcyjnej
Na przełomie 2011 r. i 2012 r. podczas tzw. private sale sprzedano także najdroższy na świecie obraz Paula Cezanne’a Grający w karty za 250 mln dolarów.
Wzrost sprzedaży sztuki nowoczesnej na świecie wzrósł w 2011 r. o 291 mln dolarów wedle Art Price, a jej udział w obrotach światowego rynku sztuki to 52,4 %.
Aktywa zgromadzone w funduszach sztuki według Art Price z 760 mln dolarów w 2010 r. wzrosły w 2011 r. do 960 mln dolarów.
Dojrzewanie polskiego rynku
Jeśli przypomnimy, że początki polskiego rynku sztuki to 1989 r., to ten stosunkowo krótki okres rozwoju w połączeniu z wynikiem obrotów w 2011 r. na poziomie ok. 38 mln złotych powinien robić dobre wrażenie. Rekordowy był rok 2008, który zamknął się obrotem aukcyjnym na poziomie ok. 58 mln złotych. Rozwijający się rynek wymusza stałą czujność i nadążanie za potrzebami wciąż nowych kolekcjonerów. I tak od propozycji zawężonej do aukcji sztuki dawnej i aukcji sztuki współczesnej, obecnie polskie domy aukcyjne prześcigają się w oferowaniu aukcji tematycznych. Od 2007 r. odbywają się aukcje dedykowane fotografii kolekcjonerskiej, ostatnie lata przyniosły także aukcje prac na papierze, biżuterii czy designu. Od 2008 r. kilkanaście razy w roku mają miejsce licytacje tzw. młodej sztuki, czyli prac studentów i absolwentów akademii, których ceny zaczynają się już od 500 zł. Jak podaje SAP (Stowarzyszenie Antykwariuszy Polskich) liczba sprzedanych prac współczesnych artystów z 286 w 2006 r. wzrosła do 1780 w 2011 r.
Najwyżej wylicytowane obrazy w Polsce
Równocześnie z rozwojem i kształtowaniem się rynku można zaobserwować dojrzewanie kolekcji i ich twórców. Tylko w ciągu ostatniego roku miały miejsce trzy aukcje, nota bene wszystkie w DA DESA Unicum, w ramach których sprzedawano dzieła z prywatnych kolekcji. Kilka dni temu licytowano prace z kolekcji Cezarego Pieczyńskiego, a w maju 2012 r. i grudniu 2011 r. dzieła zgromadzone przez Państwa Przyborowskich z Fundacji Signum. I nie chodziło tu o pozbycie się wieloletnich zbiorów, wręcz przeciwnie – celem było przetasowanie dotychczasowego inwentarza i zebranie funduszy na kolejne zakupy. To powszechny zwyczaj na całym świecie. Coraz chętniej polscy kolekcjonerzy ujawniają się i chociażby na publicznych wystawach odnotowuje się już z czyich zbiorów pochodzi dane dzieło. W 2010 r. w podwarszawskim Konstancinie Jeziornej zostało otwarte pierwsze polskie prywatne Muzeum Villa La Fleur. W grudniu 2011 r. hojni mecenasi sztuki – wydawnictwo Wiedza i Praktyka ufundowało do warszawskiego Muzeum Narodowego obraz Leona Wyczółkowskiego W pracowni artysty za kwotę 50 000 euro. Przez 93 lata dzieło uchodziło za zaginione i bez finansowego wsparcia sektora prywatnego powrót tego obiektu byłby niemożliwy. Tym samym polski rynek sztuki coraz bardziej zaczyna funkcjonować w światowym wydaniu.
Od kilku lat skrupulatnie śledzone są powtórne sprzedaże tych samych dzieł. Proces ten rozpoczęli dwaj Amerykanie Jianpinga Mei i Michaela Moses tworząc najbardziej znany indeks rynku sztuki The Mei Moses Fine Art Index. Te dane tworzone są w oparciu o stopę zwrotu osiągniętą przez obiekt, który dwukrotnie był sprzedawany na aukcjach. Obecnie w bazie Mei Moses zanotowanych jest ok. 27 tysięcy repeat sales czyli powtórnych transakcji.
W pierwszej zaś połowie 2011 r. doszło ok. 1600 rekordów. Ponad dwadzieścia lat istnienia polskiego rynku sztuki pozwala powoli na przeprowadzenie podobnych badań. W naszym jednak przypadku, rynku zawężonego tylko do rodzimej sztuki, lepiej przyglądać się pojedynczym przykładom niż uśredniać wyniki. Bezapelacyjnie można jednak wyciągnąć wnioski takie, że inwestycje w dzieła sztuki powinny być wieloletnie. Należy pamiętać, że dobre dzieło wybitnego artysty daje gwarancję sukcesu.
Rynek aukcyjny, a galeryjny
Synonimicznie możemy nazwać, że jest to rynek mierzalny i niemierzalny. O ile w przypadku domów aukcyjnych listy wyników podawane są do publicznej informacji o tyle w przypadku galerii już nie. Omawiając sytuację polskiego rynku sztuki należy poświęcić chwilę uwagi prężnie rozwijającemu się sektorowi jakim są galerie sztuki współczesnej. Niewątpliwie one też tworzą rynek sztuki, a w przypadku kiedy mówimy o dojrzewaniu rodzimego rynku to tym bardziej warto zwrócić uwagę na fakt, że coraz więcej galerii wystawia się na światowych targach sztuki, takich jak Art Basel, Vienna Fair, Preview Berlin czy rozpoczynające się właśnie Frieze London. Jednocześnie kolekcjonerami polskiej sztuki współczesnej stają się także klienci międzynarodowi. Według szacunkowych badań sprzedaż w samych warszawskich galeriach w roku 2011/2012, zamknęła się na poziomie ok. 7-8 mln zł.
To galerie w zdecydowanej mierze zajmują się promocją artystów, zatem warto w tym miejscu wspomnieć o kolejnym sukcesie jakim jest najdrożej sprzedane polskie dzieło na zagranicznym rynku. To tryptyk Romana Opałki z cyklu „1965/1 – nieskończoność”, za który nabywca zapłacił ponad 713 tys. funtów. W najbliższych dniach znów pojawią się na londyńskich aukcjach propozycje prac polskich artystów takich jak Wilhelm Sasnal, Piotr Uklański czy Jakub Julian Ziółkowski.
W grudniu 2011 r. został opublikowany raport charakteryzujący globalny rynek inwestowania w sztukę „Art & Finance 2011” stworzony przez Deloitte Luksemburg we współpracy z ArtTactic. Wynika z niego, że rosnąca popularność globalnego rynku sztuki wywołała reakcję ze strony instytucji finansowych, szczególnie w postaci ofert art banking. Aż 83% ich przedstawicieli wyraża opinię, że duża konkurencja na rynku usług dla najbogatszych klientów wymusza na instytucjach innowacyjne podejście, czego przejawem jest włączenie usług w zakresie rynku sztuki do swojego portfolio. W badaniu wzięli udział przedstawiciele 19 dużych prywatnych banków, z siedzibą głównie w Luksemburgu, zatrudniających ponad 900 prywatnych zarządców majątkowych oraz 140 międzynarodowych specjalistów sztuki (reprezentujących m.in. galerie i domy aukcyjne) i 48 międzynarodowych kolekcjonerów sztuki, a także 34 przedstawicieli funduszy inwestycyjnych oferujących alternatywne źródła lokaty kapitału. 49 % badanych uważa, że dzieła sztuki traktuje przede wszystkim jako inwestycję, a 39% planuje w ten sposób zdywersyfikować swoje port folio. 97 % ankietowanych kolekcjonerów twierdzi jednak, że kupuje dzieła sztuki z pobudek emocjonalnych. W Polsce także zaczynają funkcjonować pierwsze fundusze inwestycyjne oferujące w swoim portfelu dzieła sztuki, a jednocześnie banki coraz chętniej zaczynają proponować swoim klientom usługę art banking.
Podsumowując
Na zakończenie pozwolę sobie zacytować fragment wywiadu z Domem Aukcyjnym Christie’s jaki się ukazał w marcowym numerze (07) Art Experts Magazine. Na pytanie o to jak w tym roku zachowa się globalny rynek sztuki wobec trwającego kryzysu, odpowiedziano:
– Pozostajemy ostrożnie optymistyczni. Nasze działania opierają się na badaniu oczekiwań rynku, by dopasować naszą ofertę do wymagań klientów.
Rozwijający się prężnie polski rynek dzieł sztuki to z jednej strony kształtowanie się gustów klientów, a z drugiej strony zgodnie a brytyjskim przykładem odkrywanie nowych możliwości i segmentów rynku przez marszandów. Bez hurraoptymizmu można zaryzykować stwierdzenie że jesteśmy świadkami i uczestnikami budującego się wielowymiarowego bogactwa rodzimego rynku, a spodziewane pozytywne wyniki mogą się okazać lepsze niż planujemy.
Artykuł ukazuje się w dniach, kiedy jeszcze nie do końca opadły emocje po listopadowej licytacji fotografii autorstwa Miltona H. Green należącej do likwidowanego FOZZ-u, a już dowiadujemy się że 17 grudnia warszawski DA DESA Unicum przeprowadzi drugą aukcję kolejnych prac z tego zbioru.
Pierwsza aukcja, też organizowana przez DESĘ odbyła się 8 listopada i należy dodać, że takich tłumów jak tego wieczoru jeszcze w tym miejscu nie było. Licytowano jednocześnie na 3 poziomach galerii, nie wszyscy dostali klasyczne lizaki licytacji, ostatni mieli już tylko wydrukowane kartki z numerami.
Najdrożej wylicytowano fotografię ukazującą Marylin Monroe pozującą w sukni baletowej (lot 33). Cena wywoławcza 2 000 zł, estymacja 4 000 – 8 000 zł, a ostatecznie klient kupił ją za 60 000 zł + 15% opłaty aukcyjnej!
Finalny obrót, tej rekordowej jak na fotografię, aukcji w Polsce zamknął się na poziomie 2,4 mln zł. 99,5% obiektów zostało sprzedanych, a średnia wylicytowana cena była dziesięciokrotnie wyższa niż wywoławcza co się chyba jeszcze nigdy nie wydarzyło.
Możemy sobie pozwolić na stwierdzenie, że jesteśmy świadkami historycznego momentu w rozwoju rynku sztuki w Polsce. Dodajmy, że po raz pierwszy był licytowany w Polsce tak wielki zbiór zagranicznego artysty. Jaka będzie konsekwencja tych aukcji? Czy świat kolekcjonerów się powiększy? Czy nasz rynek będzie się dzięki temu jeszcze dynamiczniej rozwijał?
Marianna Otmianowska
Autorka jest doktorantką IS PAN. Od 2002 r. uczestniczy w polskim rynku sztuki. W latach 2007 – 2009 zawodowo związana z DA DESA Unicum, a w latach 2010 – 2012 kierowała pierwszą w Polsce spółką brokerską pomagającą w ubezpieczeniach dzieł sztuki Art Finance. Obecnie działa niezależnie jako art advisor. Współpracuje z Fundacją Promocji Sztuki Współczesnej prowadząc zajęcia edukacyjne. W fundacji Instytut Druckiego Lubeckiego kieruje Centrum Kultury i Sztuki. Założyła także Fundację OBRAZOOM dedykowaną digitalizacji dzieł sztuki.
Wiadomości z banków i o bankach, dla klientów i pracowników, entuzjastów i sceptyków. Ubezpieczenia od A do Z. Gospodarka, finanse i giełda.