Jeżeli ktoś w ogóle mówi o niekorzystnych efektach reelekcji Baracka Husseina Obamy, to mówi się raczej o fatalnej dla nas polityce międzynarodowej i wyraźnym sojuszu amerykańsko- rosyjskim. W ogóle nie wspomina się o aspektach stricte gospodarczych
Wygrana urzędującego prezydenta niesie potencjalnie negatywne dla Polski implikacje natury czysto ekonomicznej. O tym, się nie mówi – a powiedzieć warto. Jeżeli ktoś w ogóle mówi o niekorzystnych efektach reelekcji Baracka Husseina Obamy, to mówi się raczej o fatalnej dla nas polityce międzynarodowej i wyraźnym sojuszu amerykańsko- rosyjskim. W ogóle nie wspomina się o aspektach stricte gospodarczych. Tymczasem Obama stał się symbolem stagnacji, jego wiktoria będzie odczytana jako kontynuacja antyrozwojowej polityki ekonomicznej Waszyngtonu. Zwycięstwo Romneya byłoby odczytane jako impuls dla gospodarczego ożywienia. Wbrew pozorom, nie jest to sprawa tylko i wyłącznie wewnątrzamerykańska. Rzecz w tym, że w świecie, który stał się globalną wioską , wszystko, co dzieje się USA, ma wkrótce potem wpływ (np. ostatnio wielki kryzys finansowy) na to, co dzieje się w Europie i nie tylko w niej.