Etiuda. Dla Molier.
O! Pani, rzekłaś, że ja ściemniam,
że nie ma żab, że to nie rechot
być może, racja, rzecz poniekąd
bezbrzeżnież warta rozpatrzenia.
Czy zdarzeń płaz dmuchane łoże
może rozpostrzeć ponad rzęsą,
żeby pacierze zwierzeń rzężąc
aż w stratosferze gasił zorze?
Może. Brzemienna żab lamentem
tak się wywrzeszcza żalu przestrzeń
że w to nie wierzę, wrzeszczeć szczerze
ciężko przez żęby zaciśnięte.
Szczęście! Jak szpilka złotopsotka
i balon mroku, Furk!… Oddychaj.
Pękł rozerwany w strzępki z cicha.
Łopianem chwieje cień rzekotka.