Polsko – Polonijna Gazeta Internetowa – KWORUM – zamieściła list Andrzeja Kolatorskiego z Zürich z 4.X.2011r. W innych Konsulatach RP, kierowanych przez MSZ Radka Sikorskiego (to ten od wyrzynania watah), obowiązują te same zagmatwane przepisy.
Wyborcze niejasności
Po referendum akcesyjnym do UE słyszałem, że w berneńskiej Ambasadzie RP ponad 1200 osób głosowało za, a niewiele ponad 30 przeciw. Kiedy jednak po roku czy dwóch pytałem niektórych jak głosowali, to nie spotkałem nikogo kto by powiedział, że głosował za. Może tylko nie chcieli się przyznać, a może nie tylko, bo na przykład pozostająca w dobrych stosunkach z Ambasadą polonijna gazetka pośród głosów euroentuzjastycznych zamieściła tylko jeden głos pseudosceptyczny, zakończony konkluzją, że jednak warto. Naszego głosu sceptycznego (będącego jednocześnie odpowiedzią na skierowaną przeciwko nam krytykę prasową, w której widoczny był też i udział Konsula) decyzją prezesa towarzystwa wydającego tę gazetkę, po prostu nie opublikowano. A szkoda, bo droga norweska (członkostwo w NATO, ale nie w UE) warta była rozważenia. Mielibyśmy dalej stocznie, górnictwo, PLO i PŻM, nie mielibyśmy sabotażu gospodarczego poprzez unijne dyrektywy i powoływanie sie na unijne regulacje i przepisy, nie przygniatałyby nas miliardowe obciążenia z tytułu wymyślonych emisji CO2, nie okradanoby naszych rolników rabunkowymi dopłatami, nie niszczonoby naszego rybołóstwa złodziejskimi limitami na naszych łowiskach i nie byłoby dyskusji, czy moskiewskie lobby w Brukseli pozwoli nam na wydobywanie naszego gazu łupkowego.
Nic zatem chyba dziwnego, że kiedy w/w prezesa odznaczono niedawno Krzyżem Kawalerskim Orderu Odrodzenia Polski – moja nieufność, zwłaszcza u progu kolejnych wyborów, wzrosła. Kiedy więc zgłosiłem chęć głosowania korespondencyjnego i otrzymałem plik list wyborczych połączonych zszywaczem, to zamierzałem wybraną listę odłączyć (tak, jak to się robi przy głosowaniu korespondencyjnym w Szwajcarii, gdzie oddziera się wybraną listę, połączoną z innymi perforacją), a pozostałe zniszczyć. Małżonka zwróciła mi jednak uwagę, że na pierwszej karcie są dwie pieczątki, a na pozostałych po jednej. Zadzwoniłem do Konsulatu i miła pani wyjaśniła mi, że trzeba zakreślić wybranego kandydata do Sejmu i Senatu, ale wysłać trzeba wszystkie, razem spięte, listy do Sejmu i listę do Senatu, bo tak będą czynili wszyscy głosujący. Wysłałem i po chwili ogarnęły mnie kolejne wątpliwości. No bo ani w otrzymanej „Informacji”, ani w „Instrukcji Głosowania” nie doczytałem się, że trzeba odesłać wszystkie listy, z tymi nie zakreślonymi włącznie. Co więc będzie, jeśli ktoś nie będzie miał mądrej żony pod ręką i – szwajcarskim zwyczajem – wyśle tylko wybraną listę ? Nie mówiąc o tym, że i w lokalu wyborczym też mogą zapomnieć o tym poinformować. W urnie wyborczej znajdą się wówczas zarówno całe pliki, jak i pojedyńcze listy wyborcze i (wobec braku wystarczającej informacji) Komisja Wyborcza będzie raczej musiała uznać oba warianty za ważne. Przy liczeniu powstanie więc znaczne zamieszanie, bo będą zarówno listy pojedyńcze, które trzeba na odpowiednie kupki położyć, jak i całe pliki, od których wypełnioną listę trzeba oderwać, a pozostałe puste odrzucić. Pożądana liczba pustych list odrzuconych nikomu nie będzie wiadoma, a i łączna liczba – z tymi unieważnionymi skutkiem złego wypełnienia – też nie. Jakie to wspaniałe pole do popisu dla nieuczciwych członków Komisji.
http://www.kworum.com.pl/art3899,wyborcze_niejasnosci.html
Doswiadczony dlugim zyciem na Zachodzie, widze zza Atlantyku sprawy w Polsce i na swiecie czesto inaczej niz wielu rodaków.