Tusk i jego pretorianie przechodzą na pozycje Gazety Wyborczej, strasząc sądem tych, co wątpią w jedność ich serc i umysłów. To już widoczny znak słabości reżimu.
Szykuje się interesująca batalia polityczno- sądowa. Donald Tusk wczoraj pogroził paluszkiem dziennikarzom, w szczególności Super Expresowi, aby byli nieco bardziej wstrzemięźliwi w ferowaniu wyroków na jego podwładnych, którzy są lojalni wobec państwa (sic!). Nie do końca wiadomo, co właściwie to oznacza. Jeżeli przyjąć, iż Donald Tusk miał na myśli Państwo Polskie, to z jednej strony powstaje uzasadniona wątpliwość, czy istotnie jest on lojalny w obliczu jego dotychczasowych enuncjacji, patrząc przez pryzmat Katastrofy Smoleńskiej. Z drugiej strony, można przyjąć, iż „państwo”, to państwo stworzone na obraz i podobieństwo Platformy Obywatelskiej i wobec takiego bytu politycznego, istotnie jest Pan Graś jemu wierny. Można jeszcze się zastanowić , czy Premierowi, nie chodziło np. o wierność Państwu Tusk lub Państwu Arabskim, co również miało by swoje uzasadnienie. Jest swego rodzaju kuriozalną sprawą, iż Premier Tusk uważa, iż jakakolwiek forma lojalności wobec „państwa” stoi wyżej niż lojalność wobec prawa polskiego. Zastanawiam się, z jaki wzorców korzysta Premier Tusk formułując tak słabo zawoalowaną groźbę. Z pewnością nie z systemu amerykańskiego, w którym do dziś obowiązują słowa Thomasa Jeffersona, wielokroć bezpardonowo atakowanego w prasie, który stwierdził: „Gdybym miał do wyboru rząd albo wolną prasę, wybrałbym wolną prasę”. Zastanowić się można ( retorycznie), jaka byłaby reakcja, gdyby takie słowa padły ze strony opozycji? Przyzwyczailiśmy się już, iż Premier uwielbia straszyć różne grupy społeczne konsekwencjami swych słów, jednak tak widocznie wsparcie swego rzecznika, daje wiele do myślenia, szczególnie, iż sprawa Pana Grasia, jego zony i uzasadnienie prokuratury budzi mocne wątpliwości, czy istotnie żyjemy choćby w pozorach Państwa Prawa.
Nie wiem, na jakiej podstawie grafolog doszedł do znanych już dziś wniosków, lecz trudno mi posądzać, iż był to jedynie ukryty Kaczysta, bez merytorycznego przygotowania. Nie wiem, jakie sankcje wobec niego wyciągną i jak obecnie zanegują jego pracę, ale szkoda mi już po ludzku człowieka.
Tak jak Graś grafologom kłaniać się nie zamierza, tak Sikorski szykuje się z kolei nową batali łaskawie dawał czas Rzeczpospolitej na odwołanie swych doniesień, a teraz idzie do sądu. Smaczku całej sprawie nadaje Pan Roman, niegdyś w opozycji, dziś przyznający się do przyjaźni z Radosławem i spotkań w szkole ich dzieci. Nie można uciec od wrażenia, iż nie chodzi to w sumie drugorzędną sprawę konsulatu w Niemczech. Rzepa ośmieliła się wskazać na wewnętrzny konflikt na linii Sikorski- Bartoszewski. Nie jest tajemnicą poliszynela, iż pan Bartoszewski ma spory wpływ na działania MSZ; jego ewentualnie słowa krytyki wobec Sikorskiego obnażałby słabość szefa MSZ, a przede wszystkim słabość Tuska, który wszak ocenił jego działalność i Rostowskiego na ocenę celującą. Rzeczpospolita chciała być może, złągodzić swój cios, i dała Sikorskiemu w niedawnej laurce ocenę „dobrą”, choć uzasadnienie jej było – delikatnie mówiąc- dziwaczne. Ponoć Pan Sikorski cieszy się bowiem estymą zagranicą. Czy aby na pewno?
Rząd Tuska wyraźnie słabnie. Najnowsze zamieszanie wokół odwołania ambasadorów UE i Polski z Białorusi nie rzuca pozytywnego światła na forsowaną od dawna przez Radka S. idei twardej polityki wobec Białorusi. Radek za wszelką cenę chce kosztem Łukaszenki liderować wysiłkom UE, bo tylko tam jeszcze może przypomnieć urbi et orbi, o swej idei „zdekomunizowanej sfery” – sfery dość zaplamionej, gdy popatrzy się niego przez prymat dwuznacznej postawy wobec WSI.
Rząd Tuska zaczyna zachowywać się nieco jak Lider Gazety Wyborczej. Grząski grunt, idące w dół słupki poparcia, mogą obecnie jedynie tłumaczyć niemieckie gazety – jak FAZ, uznające, iż problemy Tuska, to wynik jego zamaszystych reform. W Polsce nikt się na to już nie nabiera. Tak samo, jak na pozostałego przy życiu "strasznego bliźniaka". Czymś postraszyć demos trzeba.
Dlatego idziemy do sądu.