Polski tajniak, polski szpieg jest skazany na śmierć jeśli myśli o swoich zadaniach poważnie, lub na zmianę drużyny jeśli rozumie, że żadna tajna organizacja jego kraju nie obroni.
Nie należy ani na chwilę zapominać o tym, że Polska ogłoszona została Chrystusem Narodów i jak Chrystus po śmierci na krzyżu, tak ona zmartwychwstała po 123 latach niebytu politycznego. Zrozumienie tego oraz znalezienie praktycznych odniesień z faktu tego wynikających a właściwych naszym czasom jest najważniejszym warunkiem politycznego sukcesu. Sukcesu tu i teraz a nie kiedyś w przyszłości. Być może, na pewno tego nie wiemy, sukces ten jest już za nami i był nim pontyfikat Jana Pawła II, ale być może wcale odwrotnie. Być może sukces dopiero przed nami i dopiero przyszłość pokaże, czy potrafimy wyciągać wnioski z własnej historii i korzystać z nich w wymiarze praktycznym i doraźnym.
Zaprzeczeniem świętości – a Polska jest święta i o tym nie zapominajmy – tak więc zaprzeczeniem świętości w sferze politycznej jest tajność. Tak więc polityka polska, polityka kraju słabego, położonego pomiędzy dwoma silnymi organizacjami państwowymi, pełnymi tajnych, silnych i traktujących się niezwykle poważnie struktur nie może opierać się jedynie na własnych strukturach tajnych, One z założenia nie spełnią swojej funkcji, bo albo zostaną utworzone przez obcych, albo w pięć minut po utworzeniu przez obcych spenetrowane. W sposób brutalny lub delikatny za pomocą jakichś targów, porozumień i planów na przyszłość. To się oczywiście może podobać i opłacać uczestnikom tych struktur i organizacji, ale co to ma wspólnego z Polską, jej świętością i siłą? Nic zgoła.
Polski tajniak, polski szpieg jest skazany na śmierć jeśli myśli o swoich zadaniach poważnie, lub na zmianę drużyny jeśli rozumie, że żadna tajna organizacja jego kraju nie obroni. Wczoraj ktoś przypomniał tu postać majora Jerzego Sosnowskiego, najsłynniejszego polskiego przedwojennego szpiega. Kogóż ów pan mógł pozyskiwać do swoich zadań w III Rzeszy? Jedynie kobiety, bo na tyle było go stać i na tyle było stać budżet dwójki. Jeśli był jakiś niemiecki oficer lub wysoki urzędnik, który sprzedawał informacje o swoim kraju Polakom, bardzo proszę poinformujcie mnie o tym. Nie do pomyślenia jest by w naszym kraju ktoś zorganizował taką zaczepną akcję jaką zorganizowali Rosjanie wobec szefa praskiego korpusu CK armii pułkownika Alfreda Redla. Nie ma na to siły. Musiano zaprzestać prac nad Enigmą, bo budżet projektu zrównał się z budżetem ministerstwa wojny. To są niemożliwe rzeczy i to nie jest gra na sukces, nawet w dzisiejszych czasach. Być może nie jest to nawet gra na przetrwanie.
W historii majora Sosnowskiego najbardziej charakterystyczne zaś jest to, że po aresztowaniu, wymianie na 7 agentów Abwehry i przewiezieniu do Polski został ponownie aresztowany i osadzony, bo nikt nie wierzył w autentyczność dostarczanych przezeń informacji. To jest przykład modelowy do czego prowadzi w Polsce korzystanie tajnych organizacji i tajnych agentów. Polska to nie jest kraj, gdzie można stosować pokrętne i finezyjne taktyki rodem z podręcznika Sun Tzy. Tu się sprawdza jedynie frontalny atak na przeciwnika i przerąbanie się przez jego masę w najgrubszym miejscu. Jeśli jest taka możliwość to toporami. Możecie to interpretować dosłownie i w przenośni, jak wam się podoba.
Polska jest krajem, gdzie występuję się jawnie i jawnie głosi swoją prawdę oraz walczy się w pełnym słońcu przy licznych świadkach. Inaczej się po prostu nie da, bo prowadzi to wprost do klęski. Być może rozłożonej w czasie, być może odwleczonej na kilka lat, ale zawsze klęski. Siłą Polski może być jedynie mobilizacja dużych mas obywateli skupionych wokół jakiejś idei lub jakiegoś człowieka. Takim człowiekiem był przez długie lata Jan Paweł II. Teraz miast osoby mamy ideę, jest nią wyjaśnienie Tragedii Smoleńskiej. Przy całym szacunku dla tych, którzy mozolnie gromadzą fakty, opinie i ekspertyzy na temat tego wydarzenia, sądzę że nie uratuje nas tutaj publicystyka i drukowanie, w największej nawet liczbie, białych ksiąg i raportów, a następnie rozsyłanie ich do wielkich tego świata. Oni nawet tam nie zajrzą, bo cała potrzeba im wiedza na temat Smoleńska została im dostarczona wcześniej, przez kogo innego. Tym co mogłoby dać do myślenia i przez długi czas dawało do myślenia, złu, była modlitwa przed pałacem prezydenckim. Modlitwa zbiorowa, w której uczestniczyły masy. Masy, nawet jeśli bezbożne, zawsze są święte i zawsze są silne. Warto o tym pamiętać. Są tym silniejsze im większą mają wiarę. Wiara ta została w Polsce zmieniona na publicystyczną dyskusję pod namiotem Solidarni 2010. I na publicystyczną dyskusję w mediach. Nic z tego nie będzie. To są plewy. Cała wielkość i świętość Smoleńska zostanie przez to wyszydzona, a następnie zamieciona pod dywan. Świętość bowiem nierozerwalnie wiąże się z czynem, czynem jawnym. Takim jak długotrwała modlitwa, na przykład. Modlitwa, która pokazuje siłę narodu.
Ci, którzy uwierzyli w to, że można dzięki działaniom tajnym uchronić Polskę przed złem, przegrają, a z nimi przegramy wszyscy. Jeśli ktoś jeszcze pamięta agenta Tomka i jego „podopieczną” panią Marczuk powinien sobie zakarbować, że tak właśnie będą kończyć się wszystkie tajne akcje w Polsce – medialną karierą obojga antagonistów. Wydawaniem książek, wspomnień i serią spotkań autorskich. Jeśli zaś wyobrazimy sobie, że rzeczywistość nasza stanie się nieco wyrazistsza, scenariusz przewidywałbym taki – pani Marczuk na emigracji w nieodległym jakimś kraju, a pan Tomek na cmentarzu, w skutek nieszczęśliwego wypadku drogowego. Nigdy zaś odwrotnie.
Przestańcie więc wierzyć w struktury, organizacje i służby, a zacznijcie wierzyć w siebie. Bo tylko to wam zostało.
Wszystkich tradycyjnie zapraszam na stronę www.coryllus.pl można tam znaleźć moją książkę „Baśń jak niedźwiedź. Polskie historie” opowiadającą o czasach kiedy Polska była naprawdę święta. Można tam także znaleźć znakomitą książkę Toyaha „O siedmiokilogramowym liściu i inne historie”. Zapraszam.
swiatlo szelesci, zmawiaja sie liscie na basn co lasem jak niedzwiedz sie toczy