Bez kategorii
Like

O różnicy między politykami przegranymi a skończonymi

08/02/2012
317 Wyświetlenia
0 Komentarze
5 minut czytania
no-cover

Na dziś politycy PJN są politykami przegranymi.

0


Przerżnęliśmy ostatnie wybory, choć uważam, że mogliśmy dostać się do Sejmu. Ale nie udało się i trzeba się do tego przyznać i wyciągnąć z tego wnioski. Dziś więc na pewno jesteśmy przegrani, poobijani, pokaleczeni przez nasze niepowodzenia. Ale ważne, że walczyliśmy do końca, że nie daliśmy ciała, że wykazaliśmy się tą odrobiną potrzebnej odwagi i charakteru. Nikt o nas nie może powiedzieć, że zdradziliśmy, że oddaliśmy pola, że uciekliśmy z ringu. Prawdopodobnie tak czuli się Donald Tusk i Jarosław Kaczyński po przegranych wyborach w 1993 roku. Wówczas zarówno PC, jak i KL-D, nie dostały się do Sejmu i wszystko wskazywało na to, że są oni politycznymi emerytami. Nota bene – obaj politycy byli wówczas mniej więcej w takim wieku, w jakim dzisiaj jesteśmy my – Paweł Kowal, Ela Jakubiak, Paweł Poncyljusz czy ja. W ówczesnym parlamencie prawicę reprezentowali posłowie KPN, BBWR czy UD.. Po jednej zaledwie dekadzie i Tusk i Kaczyński zaczynali jednak dominować w polskiej polityce, a po szczęśliwych parlamentarzystach z KPN, UD czy BBWR nie było już śladu. Dlatego nie załamujemy się i wbrew doniesieniom cyngli dziennikarskich, w rodzaju Aleksandry Pawlickiej z byłego organu Tomasza Lisa, myślimy o naszej przyszłości w polityce. Bo mogę powiedzieć – nie ujawniając szczegółów – że dziś każdy chce z nami rozmawiać i każdy obecny w czynnej polityce dostrzega nasz potencjał. Prawdopodobnie czujemy dziś tę samą gorycz, jaką Tusk i Kaczyński czuli przed prawie dwudziestoma laty, ale podobnie jak oni wówczas, wierzymy w naszą szczęśliwą gwiazdę oraz w to, że przyszłość należy do nas. Zobaczycie, że ludzie od Kowala jeszcze zamieszają w polskiej polityce. Jesteśmy dziś politykami przegranymi, ale nie skończonymi.

 

 
A kim są politycy skończeni? To ci, którzy chodzą po Sejmie, pobierają wynagrodzenie parlamentarzysty, uczestniczą w posiedzeniach komisji. Ale są jedynie chodzącymi trupami – bo wszyscy wiedzą, że zdradzili, że zostawili swoich przyjaciół, że się sprzedali, że ich słowo nic nie znaczy, że oddają się tym, którzy więcej płacą. Mają dziś zapewniony ciepły żywot posła czy posłanki, ale nikt się z nimi nie liczy, nikt się z nimi nie układa, nikt im nie ufa. Są politycznymi zombi – niby żyją, ale są politycznie martwi. To ich ostatnia kadencja, bo nikt z nimi nigdy nie będzie chciał się układać, wiedząc jak postępują, jakimi są mięczakami i zdrajcami. Politycy skończeni to tacy politycy, którzy skompromitowali się swoim zachowaniem nie tyle wśród wyborców (bo ci pokazali w ostatniej elekcji, że są w stanie przełknąć każdą podaną im strawę), co wśród polityków. Krążą już legendy o tym, jak Tusk oschle, protekcjonalnie i z pogardą traktuje dziś tych, których potrzebował na czas wyborów – wtedy byli hołubieni, dopieszczani i komplementowani; dziś są popychadłami i wałęsają się po sejmowych korytarzach bez celu i sensu. I to jest kolejny dowód na to, że czasami życie bywa sprawiedliwe.
 
Lepiej być politykiem przegranym (nawet na długi czas), niż skończonym (na zawsze). Warto rozróżniać te dwie kategorie – nie tylko dlatego, że tak jest uczciwiej i przyzwoiciej , ale także dlatego, że tak jest prawdziwej i precyzyjnej.
0

Marek Migalski

283 publikacje
0 komentarze
 

Dodaj komentarz

Authorization
*
*
Registration
*
*
*
Password generation
343758