Gdyby porównać elektorat Jarosława Kaczyńskiego w wyborach prezydenckich sprzed roku i ostatni wynik PiS, można zauważyć, że 3-4 miliony ludzi, którzy zagłosowali na Kaczyńskiego przed rokiem teraz wybrali inną partię. A był to elektorat do wzięcia, w zasięgu ręki.
Jakie błędy popełniono w kampanii PiS? Moim zdaniem błędem było niepodnoszenie ważnych, choć niebezpiecznych kwestii:
1. Jeśli w czerwcu Antoni Macierewicz prezentując Białą Księgę zapowiedział, że za ok. miesiąca, może trochę później będzie gotowy przedstawić następne fakty, to trzeba było to zrobić, niezależnie od kampanii. Miałem wrażenie, że sam Macierewicz był gotowy, ale nie dopuszczono go do pierwszej linii. Nie nagośniono np. prezentacji prof. Biniendy, która mimo, że funkcjonuje w internecie od blisko miesiąca nie została pokazana w mediach wiodących. A przecież widać, że partia rządząca nie ma odpowiedzi na tą prezentację.
2. Na ok. 2 tygodnie przed wyborami samospalenia pod kancelarią premiera dokonał człowiek – można powiedzieć ofiara patologii III RP. Człowiek ten napisał list do premiera, którego strzępki można było znaleźć w internecie, list ewidentnie miażdżący władzę. Oczywiście Komorowski zaraz zaapelował, by nie wykorzystywać tego politycznie, bo tak było mu i włądzy na rekę, ale PiS przyjął tę narrację właściwie nie wiadomo dlaczego. Bo o czym mówić przed wyborami, jak nie o patologii systemu, który funkcjonuje i których ofiarami sa zwykli obywatele? W głównych mediach,w prasie i telewizji informacja była taka, że samospalenia dokonał człowiek, który wcześniej pisał listy do PiS. Dlaczego więc PiS ewidentnie zamknął gębę w tej kwestii?
Przykładów takich możnaby podać jeszcze wiele. Oczywiście 30% to nie jest tragedia jak niektórzy chcieliby to przekazać, ale jest to wynik kompletnie niezadowalający. Dodatkowo dużym błędem był kompletny brak ofensywnej kampanii w ostatnim tygodniu. Nie od dziś wiadomo, że wyborca pamięta najbardziej to, co ostatnio usłyszał i zobaczył. Przeciętny wyborca szedł więc do wyborów z przekonaniem wpojonym mu przez tvn i inne prorządowe stacje, że Kaczyński napastuje Angelę Merkel, że brata się z kibolami, że właściwie elektorat PiS to głównie kibole, itd. Jednym słowem pomijąc fakt, że nie przygotował na ostatni tydzień żadnych fajerwerków, co wg mnie jest błędem karygodnym, to jeszcze kompletnie nie potrafił odpowiedzieć na nagonkę urządzoną mu przez stacje telewizyjne.
Oczywiście można podsumować to tak, że PiS nie dał rady, bo musiał walczyć z kłamstwami mediów, które docierają do 80% społeczeństwa za pomocą mediów, które docierają do 20%. Nierównowaga ewidentna, ale przecież wszyscy wiedzą o tym nie od dziś, że tak jest. I tak będzie jeszcze wiele, wiele lat, bo PiS jest i będzie zagrożeniem dla wszelkiego rodzaju patologii, od których roi się ekipa władzy i grupy trzymającej władzę III RP.
Sądzę więc, że trudno będzie w najbliższych latach o lepszą sytuację do przejęcia władzy niż ta, która była. Bo trudno przypuszczać, żeby znów pojawiły się równocześnie tak pogrążające ekipę władzy plagi jak Smoleńsk, powodzie, kryzys gospodarczy, podwyżki, wzrost bezrobocia. Jeśli więc w takich okolicznościach PO miażdząco zwycięża, to niestety może okazać, że system tworzony właśnie przez PO będzie funcjonował przez całe 10-lecia, jak system PRL oparty podobnie jak III RP na propagandzie i praniu mózgów.
Parafrazując więc hasło wyborcze PiS okazało się, że Polska zasługuje na więcej Tuska i więcej Palikota. Trudno żeby myślący człowiek nie miał w takich warunkach moralnego kaca…