Artykuły redakcyjne
Like

O polską politykę

11/09/2014
568 Wyświetlenia
1 Komentarze
7 minut czytania
O polską politykę

W ciągu ostatniego ćwierćwiecza narobiło się zamieszania wokół wydarzeń, które de nomine związane są z upadkiem imperium komunistycznego i powstaniem nowego układu europejskiego.

Do dzisiejszego dnia nie możemy znaleźć właściwego miejsca dla Polski w nowej rzeczywistości mimo formalnie obowiązującej przynależności do dwóch układów lokujących definitywnie naszą pozycję, a mianowicie do UE i NATO.

Niezależnie od tego mamy traktatami zagwarantowane przyjacielskie stosunki zarówno z Rosją jak i z Niemcami.

Jeszcze nigdy w naszej historii nie byliśmy tak zabezpieczeni od strony zawartych układów, tylko że nasza historia najboleśniej nas poucza, co warte są papierowe układy jeżeli nie są poparte stosownym układem sił.

0


 

Przed wojną mieliśmy pakty o nieagresji z Niemcami i Sowietami, sojusz wojskowy z Francją, a tuż przed samą wojną dodatkowo jeszcze z WK. Brytanią. W ciągu dosłownie dni, nawet nie tygodni, wszystkie one okazały się bezwartościowymi świstkami papieru.

Może dzisiaj nie jest aż tak źle, ale niemal na każdym kroku mamy do czynienia ze zjawiskami, jako żywo przypominającymi wydarzenia przedwojenne, czyli po pierwsze: – narastającym zagrożeniem, a po wtóre: – objawami małej wiarygodności naszych partnerów i niską wartością realną zawartych traktatów.

Co należy robić w takiej sytuacji?

W pierwszej kolejności oczywiście domagać się zdecydowanie realizowania zobowiązań traktatowych, doświadczenie poucza jednak, że może to być nierealne zarówno ze względu na niechęć do jakiegokolwiek angażowania się w sprawy konfliktowe ze strony partnerów, a także z uwagi na rozbieżności w pojmowaniu swego interesu.

Sytuacja zatem, wypisz wymaluj, jak przed wojną, zachód Europy chce uniknąć zagrożeń, wprawdzie może nie za wszelką cenę, ale z pewnością za cenę swoich wschodnich sojuszników.

Przed wojną liczono po kolei, że najpierw Austria, potem Czechosłowacja, a w końcu Polska, może jeszcze dodatkowo Rumunia i kraje bałtyckie to będzie cena, za którą kupi się własne bezpieczeństwo.

Współcześnie pozwala się Rosji na działanie agresywne licząc na to, że za cenę jakichś państewek na Kaukazie, rozczłonkowania Ukrainy i ewentualnie innych zabiegów na krańcach Europy uzyska się spokój i możliwość korzystania z sybaryckiego trybu życia.

Realność tych pragnień można tylko sprawdzić na faktach, a najnowsza historia poucza nas, że rozzuchwalony bezkarnością agresor będzie kontynuował swoje postępowanie i ustępliwość stanowi tylko zachętę do dalszych agresji.

Jedynym wyjściem z tej sytuacji jest zastosowanie środków odpowiadających sile agresji.

Wszystkie „sankcje” wprowadzone dotychczas i planowane na najbliższą przyszłość mają wymiar humorystyczny w zestawieniu z działaniami na wskroś wojennymi.

Ażeby znaleźć właściwe wyjście z sytuacji należy ją precyzyjnie zdefiniować.

Dobrze jest przy tym sięgnąć do doświadczeń lat minionych.

Otóż wojny w 1939 roku nie byłoby gdyby nie było wyraźnego porozumienia niemiecko rosyjskiego, ani Hitler ani Stalin nie zdobyliby się wówczas w pojedynkę na rozpoczęcie wojny.

W obecnej akcji Putina widać wyraźnie jego pewność siebie, tak jakby podobnie do swojego poprzednika Stalina był pewien partnerstwa niemieckiego.

Putin nie ma tej pozycji, jaką miał Stalin to też bardziej potrzebuje partnerskich gwarancji dla swoich działań.

Mamy, zatem do czynienia z objawami powtórki stanu przedwojennego z tą różnicą, że przewaga po stronie niemieckiej jest nieporównywalnie większa aniżeli wówczas.

Niemcy są światowym producentem i największym obok Chin eksporterem, ramy UE są dla nich najwyraźniej za ciasne i dlatego uznały, że Rosja jest znacznie ważniejszym terenem ekspansji i równocześnie nieporównywalnym dostawcą surowców.

Objawy tego nastawienia są widoczne na każdym kroku i dopóki była to współpraca pokojowa dopóty nie budziła obaw mimo jej oczywistego wymiaru antyeuropejskiego, ale za sprawą naruszenia ustalonej równowagi wpływów zostały wprowadzone środki militarne.

Ten stan powinien wzbudzić czujność wszystkich krajów europejskich, a zatem nareszcie jest okazja do ogłoszenia alarmu.

Kto ma go ogłosić?

W Europie zachodniej jak zwykle sparaliżowanej strachem i uwięzionej w interesikach najpodlejszej gildii nie widać ochotnika, pozostaje jak zwykle w historii jedynie Polska. Zmartwienie polega na tym, że Polska za sprawą tych samych sił, które spowodowały obecny stan Europy nie posiada własnej reprezentacji, a jedynie ekspozyturę tych sił.

W tych okolicznościach stworzenie własnej reprezentacji państwowej staje się szczególnym nakazem chwili, grożą nam bowiem nieobliczalne negatywne skutki rozwoju wypadków według scenariusza nakreślonego przez powstały układ na osi Berlin Moskwa.

Jesteśmy bardzo opóźnieni, ale miejmy nadzieję, że jest jeszcze szansa na odwrócenie biegu wypadków.

Można w tym względzie powołać się na podobieństwo sytuacji z 1939 roku. Przed kilku dniami w TVP Historia odbyła się dyskusja kilku panów na temat polityki Becka w 1939 roku i jej skutków. Dyskutanci byli dość bezradni w ustalaniu oceny, ale zapomnieli o najważniejszym, a mianowicie, że w 1939 roku nie było już szans na prowadzenie samodzielnej polityki przez Polskę. Znaleźliśmy się wówczas z pistoletem przystawionym do głowy i można było tylko poddać się lub podjąć rozpaczliwą walkę.

Na samodzielną politykę był czas do roku 1937 najdalej, wtedy jeszcze istniała szansa na stworzenie alternatywy dla losu szykowanego nam przez agresorów i wiarołomnych sojuszników.

Najważniejsze wówczas było odwrócenie możliwości powtórki z Rapallo, a równocześnie znalezienie remedium na Locarno.

Tą możliwością było przejęcie inicjatywy akcji antykominternowskiej i wciągnięcie do niej jak największej liczby krajów, pisałem o tym wielokrotnie zwracając uwagę na czynnik czasu, jako decydujący o powodzeniu.

Obecnie też czynnik czasu odgrywa decydującą rolę, Polska z racji swego położenia i doświadczeń historycznych ma niejako obowiązek przejęcia inicjatywy w tworzeniu nowego układu europejskiego przeciwstawiającego się hegemonii niemieckiej i spiskowi antyeuropejskiemu z Moskwą.

Jest to bodajże ostatni dzwonek, jeżeli w najbliższym czasie nie nastąpią, przede wszystkim u nas w Polsce odpowiednie zmiany to skutki zaistniałej sytuacji mogą być równie katastrofalne i długotrwałe jak spisku jałtańskiego.

0

Andrzej Owsinski

794 publikacje
0 komentarze
 

Jeden komentarz

Dodaj komentarz

Authorization
*
*
Registration
*
*
*
Password generation
343758