Bez kategorii
Like

O. Piotr

20/03/2011
782 Wyświetlenia
0 Komentarze
6 minut czytania
no-cover

Ojciec Piotr słynął z tego, że bardzo często podróżował. Mówiono nawet, że jego cela powinna mieścić się raczej w samochodzie czy wagonie kolejowym, a nie za klasztornym murem. O ile u benedyktynów to zbytnio nie dziwiło, o tyle u kamedułów było zachowaniem ekstrawaganckim. Śmiano się nawet z niego, że przez 364 dni w roku jeździ po świecie, a przez jeden czy dwa jest wzorem pustelnika. Cechą charakterystyczną budzącą podziw był fakt, że ojciec Rostworowski znał na pamięć z własnego doświadczenia rozkład jazdy kolei między Warszawą a Paryżem, Frankfurtem i Neapolem. I potrafił całą marszrutę swoją opisać, że wyjedzie z Krakowa o danej godzinie pociągiem numer taki a taki, w Poznaniu będzie o godzinie tej i tej, za siedem minut przesiądzie […]

0


Ojciec Piotr słynął z tego, że bardzo często podróżował. Mówiono nawet, że jego cela powinna mieścić się raczej w samochodzie czy wagonie kolejowym, a nie za klasztornym murem. O ile u benedyktynów to zbytnio nie dziwiło, o tyle u kamedułów było zachowaniem ekstrawaganckim. Śmiano się nawet z niego, że przez 364 dni w roku jeździ po świecie, a przez jeden czy dwa jest wzorem pustelnika.

Cechą charakterystyczną budzącą podziw był fakt, że ojciec Rostworowski znał na pamięć z własnego doświadczenia rozkład jazdy kolei między Warszawą a Paryżem, Frankfurtem i Neapolem. I potrafił całą marszrutę swoją opisać, że wyjedzie z Krakowa o danej godzinie pociągiem numer taki a taki, w Poznaniu będzie o godzinie tej i tej, za siedem minut przesiądzie się do Stargardu i tak dalej. I wszystko się sprawdzało co do minuty i tym bardziej wprawiało w osłupienie.

 Krzysztof Zanussi opowiadał, że z ojcem Piotrem leciał samolotem do Krakowa. Niestety, z powodu jakiś kłopotów technicznych samolot musiał lądować awaryjnie w Katowicach. Na pokład weszło wówczas dwóch techników i kapitan i razem próbowali usunąć usterkę. Ojciec Piotr ze spokojem przyglądał się ich pracy, wreszcie zapytał: "Panowie, umiecie to zreperować, czy mam się pomodlić?’ A po jakimś czasie spokojnie stwierdził: "Dajcie już spokój, ja się jednak pomodlę!" I w tym stwierdzeniu nie było odrobiny kpiny czy żartu. Ojciec Rostworowski był w tym niesamowity: on modlił się, prosił i resztą się nie zajmował. Powierzał wszystko Bogu. U niego nadprzyrodzoność była czymś normalnym i obecnym w życiu codziennym i w dodatku nigdy go nie dziwiła. To było coś oczywistego.

Słynął z niezwykłego przestrzegania czasu i niespotykanej punktualności. Swoje wizyty często zapowiadał krótkimi liścikami lub telegramami, w których co do minuty określał swoje przybycie. Pisał na przykład: "Spodziewam się przyjechać w sobotę 18-go strycznia o godzinie 20.02. Nazajutrz wyruszę w dalszą drogę o godzinie 8.28. na miejsce zamierzam dotrzeć o godzinie 0.22". I co najciekawsze, zawsze dotrzymywał terminu spotkania co do minuty.

"Zawsze robił wrażenie człowieka, który nigdzie się nie spieszy i ma ogromnie dużo czasu. Spokojny był, rozmawiał, my przygotowywałyśmy bez pośpiechu jakiś posiłek – wspominają małe siostry Jezusa – I nagle słyszymy taki głośny dzwonek – a to ojciec Piotr wyciągał taki ogromny budzik z kieszeni i mówił: "To na mnie już czas". I wychodził natychmiast".

Zdarzało się także, że przesyłał taką informację: "Będę u was na świętego Marka o 15.oo". To nie znaczyło "na ulicy św. Marka tylko "w święto" tego patrona czyli 25 kwietnia. Czasami trzeba było dobrze w kalendarzu poszukać, kiedy obchodzi się wspomnienie danego świętego żeby wiedzieć, kiedy ojciec Piotr przyjedzie. Na przykład na świętego Linusa czyli 23 września.

Zamiłowanie do zabaw matematycznych to była także jego charakterystyczna cecha. Mówił na przykład: "Proszę mi powiedzieć jakąś liczbę". I zaczynał robić różne działania w pamięci i wychodziło mu, który werset z którego proroka trzeba przeczytać i czytał go natychmiast. Pod tym względem był genialny – wykorzystywał każdą okazję i każdy pretekst do wykonywania takich działań matematycznych: numery rejestracyjne samochodów, numery biletów kolejowych czy tramwajowych stanowiły dla niego doskonałą pożywkę i inspirację do ćwiczenia umysłu. 

Niezliczona ilość przyjaciół i podopiecznych sprawiała, że ojciec Piotr Rostworowski, najpierw jako mnich benedyktyński a następnie kameduła, prowadził bardzo obfitą korespondencję i to zarówno urzędową z racji pełnionych funkcji, jak i prywatną. Śmiał się z siebie: "Jestem osobą, która nadzwyczaj często musi informować o zmianie adresu". Co ciekawe i rzadkie, założył starannie prowadzony dziennik, w którym odnotowywał każdy napisany list. W osobnej rubryce wpisywana była krótka informacja o treści listu, data jego napisania, a także imię, nazwisko i dokładny adres odbiorcy. W Tyńcu, w Zespole Archiwalnym Piotra Wojciecha Rostworowskiego, przechowuje się 6 takich dzienników obejmujących czas od VII 1957 roku do 17.III.1999 roku, kiedy to został wysłany ostatni list. W sumie, według posiadanych dzienników, ojciec Piotr napisał 29 702 listy!!!!

http://www.kameduli.info/bliscy.php

0

circonstance

Iza Rostworowska. Crux sancta sit mihi lux / Non draco sit mihi dux Vade retro satana / Numquam suade mihi vana Sunt mala quae libas / Ipse venena bibas

719 publikacje
0 komentarze
 

Dodaj komentarz

Authorization
*
*
Registration
*
*
*
Password generation
343758