Bez kategorii
Like

O pierwiastku rosyjskim w duszy polskiej

17/12/2011
421 Wyświetlenia
0 Komentarze
13 minut czytania
no-cover

Kiedyś, w dawniejszych czasach, kiedy jeszcze pracowałem w redakcjach, pewna koleżanka zapraszała mnie do siebie na imprezę. –Wiesz – mówiła – mamy takiego fajnego psa, który świetnie wyczuwa, kto jest dobrym, a kto złym człowiekiem

0


 Tekst jest fragmentem książki pod tytułem "Atrapia" dostępnej na stronie www.coryllus.pl

Nigdy nie zapomnę wywiadu, jakiego przed laty udzielił pewnej gazecie znany w Polsce Ludowej śpiewak Adam Zwierz. Tym, którzy tego nie pamiętają przypominam, że pan ów stale brał udział w festiwalach piosenki żołnierskiej, piosenki radzieckiej i innych tego typu imprezach i był ich wielokrotnym zwycięzcą, albowiem głos miał piękny i donośny.

 

O różne rzeczy go w tym wywiadzie pytali, ale głównie o to czy nie wstydził się śpiewać dla komunistów. Adam Zwierz powiedział, że się nie wstydził, bo śpiew jest poza ideologią, a poza tym zawsze wyglądał schludnie i miał wyczyszczone buty. Tak mnie to jakoś uderzyło, ten fragment o butach, że pamiętam to do dziś choć wywiad czytałem pewnie z piętnaście albo siedemnaście lat temu.

 

Tkwią te buty Adama Zwierza w mojej głowie przez cały czas i przypominają mi się w momentach dziwnych, niespodziewanych i zaskakujących. Wyskakują niczym trzy pomarańcze w jednym rzędzie podczas gry w loterię owocówkę na dworcu. Choć buty były przecież tylko dwa. Ostatnio także mi się przypomniały zupełnie nagle w czasie rozmowy z pewną bardzo inteligentną osobą, która z niejakim zdziwieniem skonstatowała, że ja, człowiek w miarę młody, mający proste zęby, sporo włosów na głowie i proste plecy głosowałem na prezesa Jarosława Kaczyńskiego. Nie mogła tego owa osoba zrozumieć ponieważ dla niej prezes był skreślony z tego względu, że w telewizji pokazali jego brzydkie, tanie i powiązane kawałkami sznurówek buty. Po usłyszeniu powyższego ja z kolei zamarłem, a to z tego względu, że sam o buty nie dbam i w ogóle do własnego wyglądu mam stosunek raczej pobłażliwy.

 

Skierowałem momentalnie wzrok na swoje buty u zauważyłem ze zgrozą, że są zakurzone, nie mają zawiązanych sznurówek, a czyszczone to chyba nie były nigdy. I wiedziałem już, że nie mam co więcej podejmować z tą osobą dyskusji politycznej ani żadnej innej, bo moje buty są nieodpowiednie. Miałem w dodatku także świadomość, że inne te buty nie będą. To znaczy, że ja już się nie nauczę właściwie dbać o strój i nadal nie będę do niego przywiązywał wagi.

 

Kiedyś, w dawniejszych czasach, kiedy jeszcze pracowałem w redakcjach, pewna koleżanka zapraszała mnie do siebie na imprezę. –Wiesz – mówiła – mamy takiego fajnego psa, który świetnie wyczuwa, kto jest dobrym, a kto złym człowiekiem, wystarczy, że kogoś obwącha i już wie czy ma szczekać i warczeć czy łasić się do nóg. Od razu wie, kto jest beznadziejny jako człowiek.

Popatrzyłem na to dziewczę, pomyślałem i na imprezę nie poszedłem. No bo co? Przyjdę, obwącha mnie jakiś parszywy kundel pełen pcheł, zacznie szczekać i już wszyscy będą wiedzieli, że jestem beznadziejny jako człowiek zanim zdążę otworzyć usta. Lepiej chyba unikać takich sytuacji, tym bardziej, że właścicielka psa traktowała jego zdolności do rozpoznawania beznadziejnych ludzi bardzo serio.

 

Wracajmy jednak do butów. Wszyscy widzieliśmy buty prezesa pokazane przez TVN, nie były one zbyt widowiskowe, to prawda, ale nie wiemy jakie buty w tym czasie nosili politycy PO, nie wiemy czy były czyste, brudne, stare czy nowe i nikt się stanem tych butów nie zainteresował, bo polityków PO nie ocenia się po butach. Ich ocenia się po tym co mają w głowach. Po butach ocenia się tylko Jarosława Kaczyńskiego, choć wszyscy, chyba, którzy przychodzą na ten blog wiedzą, że powinno być odwrotnie. Owo odwrócenie hierarchii właśnie jest dla mnie pierwiastkiem rosyjskim, który zadomowił się nie tylko w duszy polskiej, ale także w innych. Tymi innymi jednak nie będę się dziś zajmował.

 

Pierwiastek rosyjski widoczny jest także w innych szczegółach naszego życia. Wszyscy wiedzą jak poręczną, logiczną i piękną w swojej celowości, bezpieczeństwie i prostocie jest pilarka spalinowa firmy Sthil. Jej delikatniejsza koleżanka ze Szwecji także jest fajna, ale to już nie to samo, bo do cięcia dużych ilości wałków długości metr dwadzieścia Stihl jest lepszy. Nie wiem czy ktoś jeszcze pamięta jakie rozwiązanie dla tego urządzenia zaproponowali kiedyś Rosjanie? To było cos strasznego. Prowadnica wyrastała z płaskiego silnika, który miał z obydwu stron uchwyty niczym jakieś wielkie uszy. Trzeba było trzymać to dwoma rękami, żeby móc pracować, o tym, by złapać pilarkę w jedną dłoń, a drugą pomóc sobie w przesuwaniu i układaniu drewna nie mogło być mowy. Ten cud techniki pojawił się na chwilę na naszych bazarach w latach dziewięćdziesiątych, po czym szybko zniknął, bo nikt nie chciał go kupować i nikt nie potrafił tym pracować.

 

Miałem kiedyś okazję oglądać projekty rosyjskich samochodów z lat pięćdziesiątych. To było coś zadziwiającego. Coś takiego, że wprost trudno uwierzyć. Gdyby osadzone na kołach bryły samochodów zachodnich odwrócić do góry nogami i postawić na tych kołach dachem do dołu to byłby właśnie te rosyjskie projekty. Niepojęte po co oni to rysowali i próbowali wdrażać.

 

Skąd to się bierze? Z komunizmu – powie ktoś? Nie, nie z komunizmu, to jest o wiele dawniejsze. Jak dawno się pojawiło nie wiem, ale na pewno było już za cara. Najlepszym przykładem tego rosyjskiego ducha może być działalność niejakiego Bibikowa. Kim był ten pan? Generał Gubernator Bibikow zarządzał oświatą na terenach zabranych Polsce po pierwszym i drugim rozbiorze, czyli na Ukrainie. Był to osobnik o upiornym usposobieniu, który celowo i z premedytacją nakłaniał uczniów i studentów do zła. Jakbyśmy dziś powiedzieli – lansował luźny obyczajowo styl życia. Dziś trudno to sobie nawet wyobrazić. Oto władze oświatowe poważnego bądź co bądź państwa oddają młodzież pod kuratelę osobnika, który wprost namawia ją do wizyt w burdelach i picia alkoholu w dużych ilościach, propaguje grę w karty na pieniądze i nieposłuszeństwo wobec rodziców. Jedyne co go interesuję to wygląd uczniów i studentów, czyli czyste i zapięte na wszystkie guziki mundury, wyszczotkowane czapki i buty. Tak, buty były dla generała gubernatora szalenie ważne, ważniejsze nawet chyba niż obecność na niedzielnym nabożeństwie w cerkwi. Za źle zapięty mundur Bibikow mógł skazać studenta na Sybir, czasem relegować z uczelni, a zawsze zapewnić mu rok służby w szpitalu w charakterze felczera. Z uprawnień tych korzystał skwapliwie, ponieważ pastwienie się nad niewinnymi sprawiało mu wielką przyjemność. Nie namawiał również studentów do czytania książek, wolał, żeby pili. Jego zaś podwładny, niejaki pułkownik Syczygow, o którym we wstępie do „Gawęd historycznych” Antoniego Józefa Rolle czytamy iż był pozbawiony nosa „nie na wojnie” szczególnie upodobał sobie wyciąganie z brudnych afer tych uczniów i studentów, którzy nie cholery nie robiąc przepuszczali rodzicielskie pieniądze w szynkach i domach publicznych. Do munduru i butów miał jednak pułkownik Syczygow ten sam respekt co jego zwierzchnik.

 

Gdyby nie ten mundur, a może nawet i z tym mundurem, cały ten Syczygow i Bibikow przypominają mi mocno Palikota. Nienaganny strój, zawsze wyczyszczone buty, elegancki krawat, z nosa wszystko pięknie wyjedzone i plastikowy kutas w ręku. No i ta nonszalancja, która każe porównywać mu się już to do Narutowicza już to do Gombrowicza. To jest właśnie pierwiastek rosyjski w duszy polskiej. Obecny on jest niestety nie tylko w duszy posła Palikota, ale także w innych duszach. Myślę nawet, że więcej dziś go w Polsce niż w samej Rosji, choć mogę się oczywiście mylić, bo nigdy w Rosji nie byłem. No i jeszcze Owsiak ze swoim „Róbta co chceta”

Moje książki można już kupić w Warszawie w księgarni Tarabuk przy ulicy Browarnej 6, a także w sklepie Foto-Mag przy Alei KEN 83 lok.U-03, tuż przy wyjściu z metra Stokłosy, naprzeciwko drogerii Rosseman. Można je też kupić w księgarni "U Iwony" w Błoniu oraz w księgarniach w Milanówku po obydwu stronach torów kolejowych, a także w tymże Milanówku w galerii "U artystek". Aha i jeszcze w galerii "Dziupla" w Błoniu przy Jana Pawła II 1B czyli w budynku centrum kultury. Cały czas zaś są one dostępne na stronie www.coryllus.pl.  Zapraszam. Uwaga! Atrapia i Toyah dostępne są jedynie w sklepie Foto-Mag, bo tak i już. Może kiedyś będą także gdzie indziej, ale na razie ich tam nie ma. Jeśli ktoś z szanownych czytelników chce otrzymać książki przed gwiazdką powinien się spieszyć. Usprawniłem co prawda znacznie wysyłkę, ale przesyłek jest sporo i mogę nie nadążyć.

0

coryllus

swiatlo szelesci, zmawiaja sie liscie na basn co lasem jak niedzwiedz sie toczy

510 publikacje
0 komentarze
 

Dodaj komentarz

Authorization
*
*
Registration
*
*
*
Password generation
343758