O naczyniach niepołączonych
16/03/2011
410 Wyświetlenia
0 Komentarze
9 minut czytania
Nikt łącznie z najwyższymi rangą generałami nie potrafi dać jednoznacznej odpowiedzi na to w jakim celu polscy żołnierze znaleźli się w Iraku i Afganistanie. Była to decyzja rządu, nie poprzedzona referendum, po prostu wysłano ich tam i każdy pamięta zdjęcie pierwszego zabitego w Iraku oficera – Hieronima Kupczyka pomieszczone w „Superexpresie”, oraz aferę wokół wypłaty odszkodowania jego rodzinie. Kiedy zapytać wojskowych jakie korzyści odniosła Polska z misji zagranicznych zgodnie odpowiedzą, że żadnych, kiedy zapytać ich jakie korzyści odniosła armia – okaże się, że korzyści są, nawet spore. Armia się zmieniła, stała się armią bardziej nowoczesną, lepiej wyszkoloną, armią pola bitwy, a nie placu ćwiczeń. To wszystko jest szalenie ważne dla armii, ale benzyna i ropa naftowa w Polsce kosztują o […]
Nikt łącznie z najwyższymi rangą generałami nie potrafi dać jednoznacznej odpowiedzi na to w jakim celu polscy żołnierze znaleźli się w Iraku i Afganistanie. Była to decyzja rządu, nie poprzedzona referendum, po prostu wysłano ich tam i każdy pamięta zdjęcie pierwszego zabitego w Iraku oficera – Hieronima Kupczyka pomieszczone w „Superexpresie”, oraz aferę wokół wypłaty odszkodowania jego rodzinie.
Kiedy zapytać wojskowych jakie korzyści odniosła Polska z misji zagranicznych zgodnie odpowiedzą, że żadnych, kiedy zapytać ich jakie korzyści odniosła armia – okaże się, że korzyści są, nawet spore. Armia się zmieniła, stała się armią bardziej nowoczesną, lepiej wyszkoloną, armią pola bitwy, a nie placu ćwiczeń. To wszystko jest szalenie ważne dla armii, ale benzyna i ropa naftowa w Polsce kosztują o wiele drożej niż w USA, choć w ramach zobowiązań sojuszniczych mogłyby kosztować tyle samo, o ile nasz rząd próbowałby takie zobowiązania wynegocjować. Nic takiego się jednak nie stało, tak samo jak nic się nie stało kiedy USA nie wypełniły warunków umowy offsetowej po zakupie przez Polskę samolotów F 16. No nie wypełnili i co im pan zrobisz? Nic.
Nadszedł jednak dzień, kiedy to Polska czegoś nie wypełniła i Stany Zjednoczone postanowiły owo zobowiązanie od Polski i Polaków wyegzekwować, a jeśli nie zobowiązanie to jakąś obietnicę przynajmniej. Oto okazało się, że sytuacja budżetowa w kraju jest taka iż nie może być mowy o wypłacaniu odszkodowań za przejęte po wojnie mienie, które przed ową wojną było własnością Żydów. Nie może być o tym mowy, bo nasz kraj rozsypie się i już nie pozbiera. Rząd, który owej słabości kraju jest winien ogłosił ową nowinę dotyczącą majątków żydowskich i przestał się sprawą przejmować. Nie przestali się nią jednak przejmować Żydzi i Amerykanie. Rząd amerykański wyraził rozczarowanie faktem, że rząd RP odłożył sprawę ad acta, rozczarowanie wyżej wspomniane wyrażone zostało ustami doradcy sekretarza stanu nazwiskiem Stuart Eizenstat.
Przypomniał pan Eizenstat, że ustawa reprywatyzacyjna była już raz uchwalona, za rządów Jerzego Buzka, ale zawetował ją prezydent Aleksander Kwaśniewski, nie było to miłe ze strony prezydenta, tak jak dziś nie jest miłe ze strony premiera Tuska. Rząd amerykański podobnie jak rabin Szudrich wyrażają także swój niepokój i podkreślają, że reprywatyzacja dotyczy nie tylko Żydów, ale także wywłaszczonych ziemian, im także rząd ma zwrócić pieniądze za utracone majątki. Jest to bardzo budująca i dobrze rokująca na przyszłość postawa. Pozostają jednak wątpliwości. Oto Radosław Sikorski twierdzi, że odzyskiwanie mienia przez dawnych właścicieli nieruchomości odbywa się w sądach i trwa właściwie nieprzerwanie. I ja się w tej akurat kwestii z ministrem Sikorskim zgadzam, mam bowiem najświeższe doniesienia dotyczące metod i sposobów odzyskiwania kamienic i placów na krakowskim Kazimierzu, co dokonuje na podstawie cudownie ocalonych z pożogi dokumentów, w tym także testamentów.
W porządku, niech się dokonuje, jeśli pozwalają na to sądy nie ma powodu by się w te sprawy mieszać i wyrażać jakieś wątpliwości. Pozostaje kwestia postawiona w tytule czyli sprawa naczyń niepołączonych, a raczej naczyń rzekomo niepołączonych. Mamy bowiem oto mienie przejęte przez państwo, które musi być oddane, albowiem piąte przykazanie powiada – nie kradnij, a rabin Szudrich podkreśla jego moc powołując się na moralność. Prócz piątego przykazania mamy jednak jeszcze ten nieszczęsny offset na F-16 i nerwowe pytania amerykańskiego rządu, który co prawda niczego nie będzie nam narzucał, ale chciałby się dowiedzieć kiedy tę kasę Polska spłaci.
Mamy Żydów, którzy utracili majątki w Polsce, na Ukrainie, na Białorusi, na Litwie. Ponoć wszędzie sprawy restytucji zostały już załatwione tylko u nas nie. Naprawdę? W Grodnie, Mołodecznie, Lidzie, Drohobyczu i Czerniowcach także zostały załatwione? To świetnie. Musimy się więc spieszyć, żeby nie wyjść na największych złodziei.
Mamy także polskich ziemian, którzy swoje majątki utracili także w wyżej wymienionych okolicach, tyle że nie bardzo jest jak to zrobić. Majątki przepadły, wyceny dokonać trudno, nowi właściciele użytkują nieswoje budynki i raczej nie ma widoków na to by cokolwiek za to zapłacili, bo byli tam wszak Polacy okupantami, tak to się dziś tłumaczy.
Mamy kolejne naczynie niepołączone – czyli zbliżające się wybory i wielką chęć by je wygrać. Ustawa zwracająca komukolwiek jakieś majątki w chwili gdy ludzie mozolą się z przeżyciem miesiąca za nędzną emeryturę mogłaby zwycięstwo w tych wyborach znacznie utrudnić.
Mamy także – co najbardziej oczywiste i bolesne – współczesną nędzę i zaniechanie, które nakazywałoby raczej majątek pomnażać i trzymać przy sobie choćby nawet dziesięciu rabinów Szudrichów prawiło kazania o moralności. No, ale….rząd amerykański widzi w nas sojusznika, cennego, choć niedużego i chciałby wiedzieć kiedy będzie forsa. Rząd polski milczy, albowiem naczynia nie są połączone i nie można zapytać wprost: co z tym Irakiem i Afganistanem, z ceną ropy za baryłkę i offsetem, a także zakupami uzbrojenia dla naszej biednej armii. Nie można o to zapytać, bo rząd USA nie straszy nas przecież tylko grzecznie pyta, a poszkodowani Żydzi powołują się jeszcze przy tym na polskie ziemiaństwo.
Mam wrażenie, że gdyby premierem nie był Donald Tusk, a Jarosław Kaczyński wymienione naczynia zostałby połączone w mig, byłoby trochę hałasu, trochę szkła posypałoby się na podłogę, ale połączenie byłoby jak ta lala. No, ale mamy to co mamy.
Ach, byłbym zapomniał – mamy jeszcze Grossa i jego książkę. On także nie jest połączony z niczym i z nikim. Myślę ponadto, że jeśli Jan Tomasz napisze cokolwiek jeszcze o Polsce żadne apele rządów – czy to amerykańskich czy innych nie powstrzymają Polaków od demonstracyjnego i złośliwego pokazywania wała, wszystkim domagającym się odszkodowań, sprawiedliwych czy nie – to bez znaczenia. Okaże się wtedy, że straszak antysemityzmu nie działa i pozostają jedynie targi zakulisowe lub szantaż, ale do tego mam nadzieję nie dojdzie. Nie chcemy wszak by nazywano nas złodziejami.