Chodzi o ukrycie się za bezpiecznym szyldem, który pozwoli – o jakże głupia to nadzieja – przetrwać przy jakimś budżecie do następnych wyborów.
Ponieważ najważniejszy i podstawowy dla polskiej prawicy obszar znaczeń został zawłaszczony i na naszych oczach jest poddawany całkowitej destrukcji, ta właśnie prawica, lub ludzie którzy występują w jej imieniu, poszukują pojęć i nazw, którymi mogliby scharakteryzować siebie i swoją misję. W istocie jednak chodzi o coś innego. Chodzi o ukrycie się za bezpiecznym szyldem, który pozwoli – o jakże głupia to nadzieja – przetrwać przy jakimś budżecie do następnych wyborów. Cykl ten możemy obserwować właściwie od początku, od tak zwanej transformacji. Nie byłoby w tym nic złego, gdyby – przy zamiłowaniu do szyldów – politycy prawicowi potrafili jeszcze dotrzeć do ludzi, którzy siedzą przed telewizorami i gapią się na taniec z gwoździami. Tego jednak prawica nie umie przeprowadzić, a szczególny dowód tej nieudolności dali politycy PiS w czasie ostatnich wyborów parlamentarnych, a wcześniej prezydenckich. Nie będę już się czepiał Smoleńska, obiecuję. Wezmę się za coś innego. Oto mieliśmy przed oczami cały czas cykl prób samookreślenia się PiS wobec innych partii. Obserwowaliśmy to uważnie, ale po wyborach, przegranych wyborach usłyszeliśmy, że PiS zmieni wizerunek z radykalnego na konserwatywny. Proszę Państwa, radykał to jest ktoś kto dokonuje radykalnych czynów, kto się w tych czynach wyżywa i są one treścią jego życia. Nie jest radykałem ktoś, kto opowiada ile to spraw załatwi i jakimi metodami jak tylko mu się zachce. PiS nie może zmienić wizerunku z radykalnego na konserwatywny, bo partia nie jest w posiadaniu żadnej z tych narracji. PiS jest dziś partią obłych facetów w krawatach. To ją charakteryzuje najpełniej i najbardziej precyzyjnie.
PiS została w radykalną poetykę wepchnięta i jak najgłupiej w świecie przyjęła ją za swoją. Nie wiem kto jest za to odpowiedzialny, ale ktoś być musi. To jest podstawowy błąd partii – każda próba wciągnięcia jej na bagnisty teren u narzucenia narracji, która jest pułapką, kończy się sukcesem.
Dlaczego PiS nie jest partią radykalną? Bo nie ma odpowiednich kadr. Ma do dyspozycji grupkę gadatliwych panów bez chęci do działania. Dlaczego PiS nie jest partią konserwatywną. Ponieważ w Polsce nie ma zdefiniowanej tradycji, tradycja została przerwana w 1945 roku, ta zaś która istnieje to tradycja czerwonych pająków trzymających się władzy. Pis nie może być partią konserwatywną, bo nie jest partią ludzi bogatych. Jest partią biedaków nie zadowolonych z systemu fiskalnego, oszukiwanych i okradanych przez państwo. Konserwatystą w Polsce jest dziś Kulczyk. PiS jest także partią ludzi przywiązanych do symboli narodowych i umarłej już polskiej tradycji. To trzeba wyartykułować wyraźnie. Jeśli nie określimy się w ten sposób, w praktyce PiS będzie partią konstruowanych na chybcika budżetów, do których pieniądze płynąć będą nie wiadomo z jakich źródeł. PiS by zwyciężyć musi być partią masową, partią o nastawieniu rewolucyjnym, partią gotową do przeprowadzenia dużych zmian od razu. To jest właściwa droga. Nie da się tego zrobić szermując hasłami, którymi rządzi się dziś Unia, ani słowami kluczami takimi jak republikanizm, bo to nic nie znaczy. PiS musi być partią narodową, ale do tego potrzebne jest nowe zinterpretowanie polskiej tradycji.
Włos mi się jeży na głowie kiedy czytam Jarosława Kaczyńskiego wychwalającego prozę i ideę Żeromskiego. To jest zła i powierzchowna droga. I nie mówcie mi, że poruszam teraz tematy nie istotne. Nie ma budżetu, nie ma chęci do działania, musi być więc przynajmniej prawdziwa idea. Tym bardziej musi być, że Kościół do sprawy narodowej ma dziś stosunek mocno obojętny. Przestańcie myśleć o dwudziestoleciu jako o raju na ziemi, przestańcie myśleć o nim w ogóle, bo był to czas oszukany. Tak samo jako hochsztaplerką jest proza Żeromskiego. To są plewy, nic się z nich nie da zrobić. Musimy odwoływać się do symboli głębokich, dawnych, do wielkiej własności i wielkich decyzji. Do odwagi i siły. My zaś grzebiemy się w koncepcjach i koncepcyjkach, politycy łaszą się do mediów i czekają kiedy jeden czy drugi baran z telewizora pochwali ich za trafną diagnozę polityczną na najbliższe dni. To jest groza. Trzeba wszystko opowiedzieć jeszcze raz od początku. Całą historię. I nie po łepkach, ale z najdrobniejszymi szczegółami.
Teresa Bochwic napisała wczoraj komentarz pod moim tekstem na www.niezalezna.pl , wyraziła żal, że nie referuję tu swoich pomysłów na komunikację pomiędzy PiS a narodem. No, dobrze spróbuję coś na ten temat powiedzieć. PiS nie może komunikować się z ludźmi za pomocą facebooka i twittera. To jest kolejna pułapka. Jeśli już, to powinien mieć własne narzędzie internetowe, własny portal społecznościowy. Że co? Że nie ma budżetu? Jaka szkoda. Bez budżetu niestety nie da się nic zrobić. Partia, zdefiniowana tak jak to zrobiłem wyżej, partia rewolucyjna i odwołująca się do siły narodu, czyli siły mas nie może korzystać z takich rzeczy jak twitter. To są historie dobre dla Mistewicza. Jeśli ktoś nie rozumie o co mi chodzi niech przeczyta znakomite opowiadanie Babla pod tytułem „Linia i kolor”, wtedy może coś do niego dotrze. Narzędzia komunikacji są tak samo ważne jak sam komunikat i jego konstrukcja. Ludziom, którzy startowali do wyborów z listy PiS wydawało się zaś, że wystarczy coś poopowiadać o babci lepiącej pierogi w domu na święta i to będzie wyraz konserwatywnych poglądów. Niestety był to jedynie wyraz ograniczenia kandydatów na posłów, ich chciejstwa i prostej pogardy na ludzi.
Dlaczego osoba o takim potencjale medialnym i narracyjnym jak Marta Kaczyńska posługuje się facebookiem? Dlaczego udziela tak słabych wywiadów i dlaczego w komunikacji korzysta z pośrednictwa dziennikarzy, którzy jej wydają się „swoi”, a których nikt z nas nie traktuje już od dawna serio? Nikt jej nie powiedział jak sprawy wyglądają? Dlaczego Marta wraz z tymi ładnymi buziami, co to je pokazywano przed wyborami nie rozpocznie dziś jakiejś akcji promocyjnej? Bo to trzeba robić już dziś. Dlaczego przez pół roku przed wyborami, albo nawet rok pani Marta nie jeździła po szkołach jak to czynią celebryci i nie opowiadała tam o sobie, swoim domu i swoich rodzicach? Było to dla niej za trudne? A występowanie w filmach było łatwe?
To są Pani Tereso błędy, które się będą mściły jeszcze długo. Jeśli ktoś chce mieć sukces komunikacyjny, medialny, reklamowy, promocyjny, powinien się dobrze zastanowić nad wyborem pośrednika, a jeśli jest w takiej sytuacji jak PiS, powinien z tego pośrednika zrezygnować w ogóle lub mieć własnego, całkowicie oddanego. Inaczej się nie da. Pozdrawiam.
Wszystkich zapraszam na stronę www.coryllus.pl można tam kupić moje książki, książki o ludziach , którzy wierzyli w czyn. I o czasach kiedy działanie było ważniejsze niż gadanie. Oczywiście polecam też książkę Toyaha i tomik wierszy Ojca Antoniego Rachmajdy.
swiatlo szelesci, zmawiaja sie liscie na basn co lasem jak niedzwiedz sie toczy