Władza światowej oligarchii, na obszarze krajów cywilizacji łacińskiej, osiągnęła obecnie swe dotychczasowe apogeum, ale jej przemożne wpływy na społeczeństwa tego kręgu kulturowego datują się na wieki.
Najważniejszym narzędziem w rękach oligarchów były i są pieniądze. Aby jednak złamać i w pełni zamienić gojów w niewolników, należy ich odczłowieczyć. Dopiero wtedy triumf plemienia żmijowego będzie zupełny i trwały. Ponieważ fundament każdego narodu stanowią kobiety, odpowiedzialne za prokreację i rodzinę – podstawową „cegiełkę” każdej społeczności, nie należy się dziwić, że to przeciw nim skierowane było i jest główne uderzenie. Tłumaczy to, dlaczego od wieków Żydzi parali się na wielką skalę handlem żywym towarem i prostytucją. Do dnia dzisiejszego dostarczają oni do domów publicznych zachodniej Europy, Izraela i krajów arabskich setki tysięcy kobiet, głównie z krajów słowiańskich. Asystują im przy tym gorliwie, inni Semici, Arabowie, oraz pozostała reszta muzułmanów. Izrael i Arabia Saudyjska są największymi centrami „przemysłu seksualnego”, choć o ironio w Arabii jest on prawnie zakazany.
Truizmem jest stwierdzenie, że kobiety w znacznym stopniu różnią się od mężczyzn cechami fizycznymi i umysłowymi. Nie ma wątpliwości, że nie jest to dzieło przypadku, ale świadome działanie Pana. Z sobie tylko znanych powodów poskąpił on kobietom rozumu i analitycznej inteligencji, nie zawsze też obdarza je urodą czy wdziękiem, nigdy jednak nie skąpi im naturalnego ciepła, opiekuńczości i delikatności. Co więcej każda próba „przebudowy” kobiet i dostosowania ich do „nowych wymogów cywilizacyjnych”, powodowała patologię, w postaci wytworzenia kobiet-potworów, wyzbytych jakichkolwiek hamulców, niebezpiecznych dla otoczenia i samych siebie, nie wspominając już o całkowitej ich bezużyteczności do celów zaplanowanych dla nich przez naturę. Żaden, nawet najbardziej zdegenerowany mężczyzna nie dorówna nigdy „wyzwolonej” kobiecie w tworzeniu zła i patologii.
W charakterze ilustracji można by tu przedstawić „osiągnięcia” Rosji bolszewickiej w tym zakresie. Równie katastrofalnymi, choć bardziej zakamuflowanymi, są rezultaty osiągnięte w tej dziedzinie przez Stany Zjednoczone. W latach 70-tych ubiegłego stulecia, amerykańskie kobiety zmuszone zostały do masowego zasilenia „rzesz pracowniczych” USA. Warunki pracy w amerykańskich instytucjach i przedsiębiorstwach, nigdy do łatwych nie należały. Aby przetrwać i awansować, należało wykazać się nie tylko ogromną pracowitością, ale przede wszystkim żelazną odpornością psychiczną i wręcz brutalną przebojowością. Kobiety amerykańskie przystosowały się do tych wymogów bardzo dobrze.
Pamiętam, że na początku kontakty z profesjonalnie „umundurowanymi” Amerykankami, witającymi mnie sztucznym uśmiechem, drapieżnym naprężeniem sylwetki i zimnym spojrzeniem, mocno mnie krępowały. Sprawę pogarszał fakt, że zawsze trzeba było uważać, by nie pozostać sam na sam z młodą pracownicą, bo bez świadków, można było łatwo zostać oskarżonym o „molestowanie seksualne”. W zawodach, takich jak lekarze, do rutyny należy przebywanie z pacjentką jedynie w obecności asystenta medycznego. Nawet jednak w większej grupie, np. na zebraniu, w odniesieniu do kobiet, rozważnym jest takie dobieranie sformułowań, by nie móc zostać oskarżonym o „seksizm” (sexual bias). Rezultatem tej tresury jest to, że rodowici Amerykanie wręcz ze strachem, a często nienawiścią odnoszą się do swych kobiet. Dotyczy to zwłaszcza tych rozwiedzionych. Przy czym rozwody są tak powszechne, że nierozwiedzeni rodzice mają kłopoty ze swymi pociechami, które z płaczem przychodzą do domu ze szkoły skarżąc się, że tylko one jedne w klasie nie mają rozwiedzionych rodziców. W amerykańskich warunkach sytuację ratuje fakt ogromnej emigracji do tego kraju, zwłaszcza kobiet z orientu, z którymi to Amerykanie nagminnie się żenią, ceniąc ich kobiecość i fakt, że wiedzą gdzie jest ich miejsce w rodzinie.
W III RP całe młode pokolenie (obie płcie) zostało przez koszernego okupanta, dokumentnie zdemoralizowane, pozbawione nawet elementarnej wiedzy o Polsce i swych własnych korzeniach. Zrobiono z niego ignorantów, którzy po ukończeniu tandetnych „uczelni” zreformowanych na zachodni wzór, posiadają zero autentycznej wiedzy. Kobiety wytresowano dodatkowo w sztuce łowienia zagranicznych mężów lub „partnerów”. W tresurze tej zastosowano „kryterium ekonomiczne”, wspomagane rasowym (tzw. Multi-kulti). Według tego systemu, najatrakcyjniejsi są zachodni Europejczycy (Niemcy, Anglicy, Włosi, Francuzi, itd.), bo ich stopa życiowa jest najwyższa. Natomiast Arabowie – według treserów – to najczęściej „szejkowie naftowi” mogący zapewnić swym wybrankom wspaniałe warunki w swych haremach. Pozostała biedniejsza część muzułmańskich emigrantów i „studentów”, ma do zaoferowania odmienność kulturową, która wzbogaci niewątpliwie życie każdej kobiety, zwłaszcza takiej, która została odcięta od własnych korzeni, a z „polskiej kultury” znane są jej jedynie wydawnictwa pokroju „Wysokich Obcasów”. Polscy mężczyźni są natomiast nieciekawi i biedni. Przy czym „polskie panie”, nie mają zwyczaju analizować faktów, ze względu na wspomniane wyżej przymioty swej inteligencji. Nie patrzą, czy ten Polak być może jest zamożnym intelektualistą, podczas gdy napotkany Arab ma jedynie namiot na pustyni, a Hindus nie zajmuje się filozofią buddyjską, ale sutenerstwem. Nie, jak suki, idą one na węch. Zresztą szkoda czasu, każde opóźnienie w „zakochaniu się ”może wykorzystać czyhająca w pobliżu koleżanka!
Podczas niedawnej podróży pociągiem, w swej naiwności, zaoferowałem młodej kobiecie włożenie ciężkiej walizki na półkę. Zamiast odpowiedzi, obrzuciła mnie ona wyjątkowo pogardliwym spojrzeniem, które można było odczytać jak: „ty stary śmieciu, ośmielasz się mnie podrywać?!”. Rozejrzała się po przedziale i po chwili wahania poprosiła o tą przysługę siedzącego w drugim końcu dwudziestoparoletniego rówieśnika. W przedziale, jak na nieszczęście nie było obcokrajowców. Od tej pory, w swych podróżach koleją, na widok wchodzących z ciężkimi tobołami kobiet, starych i młodych, odwracam się do okna i niech się same szamoczą ze swym „bogactwem”. Taki drobny rewanż w stosunku do kobiet, będący oczywiście niczym w porównaniu z nieszczęściami, jakie ściągają one na siebie w pogoni za „światowymi sukcesami”. Przy czym, nie sądzę by te zdziczałe samice warte były jakiegokolwiek współczucia.
Współczucie należy się natomiast naszej Ojczyźnie, która w wyniku działań „pedagogicznych” okupanta, pozbawiona została możliwości zastępowania pokoleń, a więc szansy biologicznego przetrwania.
Unikajacy stereotypów myslowych analityk spraw politycznych i gospodarczych Polski i swiata