„Wojna 1920 roku, w tym losy jej jeńców, była wymazywana ze świadomości historycznej Rosjan na przestrzeni kilkudziesięciu lat – mówi prof. Inessa Jażborowska w wywiadzie dla 'Naszego Dziennika’. –
– W rzadkich wzmiankach dotyczących wydarzeń tego okresu nie było mowy o jeńcach ani tej, ani tamtej strony".
Problem losu jeńców sowieckich pojawił się w okresie pierestrojki, gdy Michaił Gorbaczow złagodził politykę zaprzeczania prawdzie o Katyniu. Swym postanowieniem z 3 listopada 1990 roku wydał odpowiednim instytucjom polecenie, by poszukiwać przeciwwagi dla prawdy o Katyniu. Władze polityczne Rosji sugerowały wtedy wprost, by historycy zajęli się ciężkim losem jeńców sowieckich w Polsce.
Autorka kilkunastu książek naukowych poświęconych głównie historii Polski i stosunkom polsko – rosyjskim prof. Inessa Jażborowska twierdzi, że spojrzenie historyków obu narodów jest podobne. W polskich obozach jenieckich zmarło około 16 do 18 tysięcy czerwonoarmistów. Jest wiele danych, że w armii sowieckiej rozprzestrzeniały się liczne choroby zakaźne, które były przynoszone do obozów.
Wezwanie sekretarza Michaiła Gorbaczowa zostało jednak podjęte przez paranaukowców i służalczych dziennikarzy, u których liczba ofiar wzrastała stopniowo do 30, 50, 80 aż po 100 tysięcy. Obozy jenieckie zmieniły się w ich wypowiedziach w obozy koncentracyjne, a nawet obozy śmierci. W prasie i na stronach internetu nie wygasa zjawisko wykorzystywania anty-Katynia.
Dodajmy na marginesie, że opozycyjny działacz rosyjski Władimir Bukowski podał, iż w przypadku uznania ludobójstwa w Katyniu Rosja musiałaby wypłacić rodzinom ofiar odszkodowania w sumie około 20 mld. dolarów. To jest kwota, dla której warto szerzyć dezinformację.
Miejmy też świadomość, skąd się wzięły obozy dla jeńców sowieckich. Agresorem była Armia Czerwona, która miała realizować plany Lenina, by rewolucja komunistyczna zwyciężyła w całej Europie. Wojsko Polskie obroniło niepodległość i swe granice, ale prawie 100 tysięcy naszych żołnierzy zginęło lub zmarło w tej wojnie. Pisze o tym także w "Naszym Dzienniku" prof. Andrzej Nowak w artykule "Dziedzictwo roku 1920".