Ile trwa kopulacja u Moniki Olejnik tego nie wiem, a sprawdzał nie będę, jak już wspominałem stare baby nie budzą mojego zainteresowania. W tym wypadku nie wchodzi w grę tylko poważny już wiek byłej studentki zootechniki, ale i jej tembr głosu.
„Poseł Ruchu Palikota i redaktor naczelny tygodnika Fakty i Mity Roman Kotliński zamieścił w Gazecie Wyborczej oświadczenie w którym przeprasza dziennikarkę Radia ZET, Monikę Olejnik za to, że nazwał ją m.in. »dziennikarską hieną w spódnicy«” – przeczytałem na Wirtualnej Polsce. Zdaje się, że te przeprosiny były wynikiem ugody pozasądowej, cokolwiek miałoby to znaczyć.
Pamiętam, że na Lecha Kaczyńskiego, mimo, że był głową państwa można było srać ile wlezie i żadnym sądom to nie przeszkadzało, a tzw. elity, jeszcze piały z zachwytu. Teraz wszystko się zmieniło i biada tym, co powiedzą po adresem któregoś durnia co to siedzi sobie na stołku w Warszawie, że jest ćwok, albo matoł.
Ale tak naprawdę to czy pani redaktor Monika Olejnik powinna się czuć obrażona i czy pan redaktor (w tym środowisku widać redaktorów jak nasrał, zupełnie jak w portowym mieście… nie napisze czego, bo po co mam się włóczyć po sądach, lepiej czas spędzać w dobrym towarzystwie niż złym) ma za co przepraszać? Żeby odpowiedzieć na to pytanie, sięgnijmy do informacji o hienie zawartej na portalu Wiem i porównajmy sobie hienę z panią redaktor Olejnik. Domyślam się bowiem, że w ugodzie pan Kotliński przepraszał raczej za słowo „hiena” niż „spódnica”, co znakomicie ułatwi mi sprawę, bo tak naprawdę to nie wiem czy pani Olejnik chodzi w spodniach, sukience czy spódnicy, a to dlatego, że nie interesują mnie kobiety w jej wieku i nie przyglądam się im. Definicję hieny wezmę z portalu Wiem, dlatego, że jest pod ręką, a definicja na Wikipedii, z której chciałem pierwotnie skorzystać po pierwsze rozróżnia kilka gatunków (czy jak to tam się fachowo nazywa) hien, a nie wiem jaki gatunek miał na myśli pan redaktor Kotliński, a po drugie zawiera szereg informacji, których sprawdzenie byłoby kłopotliwe, np. takie, że kopulacja u hieny cętkowanej trwa od 4 do 12 minut. Ile trwa kopulacja u Moniki Olejnik tego nie wiem, a sprawdzał nie będę, jak już wspominałem stare baby nie budzą mojego zainteresowania. Zresztą, w tym wypadku nie wchodzi w grę tylko poważny już wiek byłej studentki zootechniki, ale i jej tembr głosu, który trudno uznać za inny niż nieprzyjemny. Pozostańmy więc przy informacjach zawartych na wspomnianym już portalu.
Hiena, podobnie jak pani redaktor Olejnik, jest ssakiem, więc tu nie ma za co się obrażać. Są zaliczane do rzędu drapieżnych. Ale i człowiek odżywiania się mięsem zwierząt, które to zwierzęta w tym celu są uśmiercane, więc i tu nic obraźliwego nie znajdziemy. „Sylwetką przypominają psy. Kończyny przednie dłuższe od tylnych, przez co linia grzbietu opada ku tyłowi ciała”. U pani redaktor Olejnik zdaje się, że jest, a przynamniej powinno być, odwrotnie. Jednak zauważmy, że człowiek na czworakach, szczególnie z dużej odległości, może przypominać zwierzę chodzące na czterech łapach np. psa, choć w tym wypadku powinniśmy mówić raczej o suce. „W kończynach po 4 palce, zakończone tępymi pazurami”. U człowieka jest po pięć palców, u pani redaktor pewnie też. Tu jest różnica, ale znowu nie taka wielka. „Hieny posiadają wyjątkowo mocne uzębienie pozwalające na kruszenie kości”. Przypuszczenie, że ktoś ma tak mocne zęby chyba nie może być powodem obrazy. Idźmy więc dalej.
„Pożywienie stanowi głównie padlina, drobne kręgowce, rzadziej polują (zespołowo) na duże ssaki, zjadają także odpadki w pobliżu ludzkich osiedli”. Ludziom, gdy znajdą się w trudnej sytuacji z braku czegoś lepszego też przytrafia się odżywiać padliną i odpadkami. Bear Grylls co to w zagranicznym telewizorze mówi jak przetrwać, wspominał kiedyś, że w podbramkowej sytuacji można i trochę uszczknąć padliny, a w swojej książce zamieścił zdjęcie, na którym to zajada się padliną zebry. Gotowość do odżywiania się padliną jest raczej powodem do dumy, świadczy bowiem o większych zdolnościach do przeżycia w razie konieczności walki o przetrwanie, a za to przecież trudno się obrażać. „Prowadzą przeważnie nocny tryb życia. Zamieszkują tereny otwarte, rzadziej spotykane w zaroślach lub lasach. Zasięgiem występowania obejmują dziś Afrykę oraz południowo-zachodnią Azję; jeszcze w plejstocenie hiena jaskiniowa (Crocuta spelaea) zamieszkiwała także tereny Polski.” Nie wiem jaki tryb życia prowadzi pani redaktor Olejnik, a że występuje na terytorium Polski podobnie jak niegdyś hiena jaskiniowa tego to już jestem pewien.
„Ciąża trwa 90-125 dni, w miocie jest 1–6 ślepych, niedołężnych młodych”. I tu jest zasadnicza różnica! Ciąża w kobiet trwa ok. 9 miesięcy! Wygląda na to, że o to właśnie poszło: ile trwała ciąża pani redaktor a ile hieny! I jak tu nie przyznać racji pani Olejnik, nazwanie jej hieną w spódnicy jest rzeczywiście obraźliwe. Żeby jakiś złośliwiec nie pomyślał, że obraźliwe dla hien to zaznaczę z cała mocą, że jest obraźliwe dla pani redaktor Olejnik!
Ale wróćmy do artykuliku na Wirtualnej Polsce i czytajmy: „Wcześniej Klub Ruchu Palikota zajął się m.in. poświęconą Monice Olejnik publikacją pisma Fakty i Mity pt. Stokrotka. Po posiedzeniu klubu przesłano mediom oświadczenie: »Klub Ruchu Palikota oraz Roman Kotliński osobiście wyraża ubolewanie, że w konflikcie personalnym między Romanem Kotlińskim a Moniką Olejnik doszło do użycia argumentów dotyczących rodziny pani redaktor«.” I dalej: „Jednocześnie podkreślono, że »Ruch Palikota jest stanowczo przeciwny takim metodom i zapewnia, że nigdy w przyszłości nie będzie poruszał takich spraw w debacie publicznej«. Dodano, że wyrazem determinacji Ruchu jest wniosek o likwidację IPN-u.”
Doprawdy nie wiem co ma wspólnego „Stokrotka”, pani redaktor Olejnik, jej rodzina i IPN, który jak już wiadomo trzeba zlikwidować.
Nazywam sie Michal Pluta. Mój oficjalny blog i wszystkie teksty: konfederata.bloog.pl.