Drugim z wymienionych przez specjalistów przyczyn „greckiego kryzysu” jest korupcja. Jakoś nie widzę, żeby w programie ratunkowym rządu Grecji była mowa o tym problemie. Pewnie nie chcą podcinać gałęzi, na której siedzą.
Unia Europejska i Międzynarodowy Fundusz Walutowy zażądały od Grecji przyjęcia okrojonego o prawie 30 miliardów euro projektu budżetu na lata 2012-2015. Ma to być warunek wypłacenia Atenom kolejnej transzy kredytu w wysokości 12 miliardów euro. Premier Grecji Jeorjos Papandreu wezwał wszystkie partie do poparcia rządowego planu oszczędnościowego. Plan oszczędnościowy zakłada między innymi wzrost podatku drogowego, VAT-u na usługi gastronomiczne z 13 do 23 procent, akcyzy na alkohol i papierosy o 25 procent. Projekt tworzy nowy podatek dla emerytów poniżej 60 roku życia, a także wydłuża tydzień pracy dla administracji publicznej z 37,5 do 40 godzin. Plan zakłada też sprzedaż lotnisk, kolei, portów, telekomunikacji, banków, wodociągów, poczty.
Jak przeczytałem na jednym z portali „ekonomiści wyliczają trzy główne powody greckiego kryzysu – fałszowanie danych statystycznych, korupcję i unikanie płacenia podatków. Od 2000 roku Ateny zaniżały wskaźniki deficytu budżetowego i długu publicznego, by wstąpić do strefy euro w 2001 roku. Natomiast systemowa korupcja i przyzwolenie na łapownictwo to podstawowa patologia greckiego państwa… Średnia wysokość łapówki w Grecji wynosi prawie 1400 euro na rodzinę rocznie”.
Jacyś bardzo wybitni są ci ekonomiści. Chyba jednak to nie fałszowanie statystyk spowodowało fatalny stan zadłużenia państwa, ale odwrotnie, wysokie zadłużenie państwa spowodowało konieczność (chęć) fałszowania statystyk. I to po co? Tylko po to, żeby osiągnąć cel polityczny: wstąpić do strefy euro. To zupełnie tak jak u nas, też kombinowali w sprawie Otwartych Funduszy Emerytalnych jak liczyć dług publiczny, żeby wyszło, że jest dobrze, a będzie jeszcze lepiej, i to tylko po to, żeby pozbyć się atrybutu niepodległego państwa, jakim jest własna waluta. Przypuszczam, że przyczyną kryzysu są te całe śmiechu warte fundusze europejskie, dotacje itd. (po co pracować, po co kombinować, jak zarobić w biznesie, jeśli wystarczy wypełnić druczek, posmarować urzędnikowi i już się ma kasę), wymyślanie kosztownych głupot (od szkoleń dla policjantów, żeby przyjmując zgłoszenie o przestępstwie tak dobierali słowa, żeby nie obrazić homoseksualisty, po różne fundacje, centra, instytucje, które trzeba utrzymywać, a tam co drugi to kierownik, co trzeci to dyrektor), tylko po to, żeby nakraść się przy tym i wepchnąć dupska w dobrze opłacane fotele, zbyt duża liczba osób utrzymywanych przez państwo (od urzędników po „organizacje pozarządowe” itd.), etatyzm gospodarczy i podobnie jak u nas wszechobecne układy, z czym pewnie wiąże się korupcja. Ale widać to są tacy europejscy ekonomiści, tak wybitni, żeby nie widzieć rzeczy oczywistych. Już kiedyś byli radzieccy ekonomiści, którzy nie widzieli słonia w menażerii, jak brakowało kasy to jedyne co potrafili to zawężanie frontu inwestycyjnego.
Drugim z wymienionych przez specjalistów przyczyn „greckiego kryzysu” jest korupcja. Jakoś nie widzę, żeby w programie ratunkowym rządu Grecji była mowa o tym problemie. Pewnie nie chcą podcinać gałęzi, na której siedzą oni, ich rodziny i towarzysze z partii. To zupełnie tak, jak u nas. U nas tak jest rozpowszechniona korupcja, że nawet w rządzie jest minister w mediach nazywany ministrem ds. korupcji. Tym ministrem jest oczywiście Julia Pitera. Co ona robi? Ano tak jak i cały rząd Donalda Tuska robi dobrą minę do złej gry. Jej największym osiągnięciem było wykrycie afery dorszowej. Po co szukała tak daleko skoro blisko miała Grzecha, Rycha, Zbycha, Mira? Wystarczyłoby wprowadzić prawo, które likwidowałaby sytuacje sprzyjające korupcji. Ale gdzie tam! Lepiej obłupić ludzi podatkami niż sobie odjąć od ust łapówki.
Grecy unikają płacenia podatków – podają specjaliści jako trzecią przyczyną kryzysu. A kto nie unika? Może by jakiś mądrala pomyślał dlaczego unikają. Może niskie, łatwe do obliczenia i nie opresyjne podatki załatwiłyby sprawę. Jakoś takiego pomysłu nie widzą w planach greckiego rządu.
Tak więc zamiast naprawy państwa, naprawy finansów mamy wyprzedawanie się i łupienie podatkami społeczeństwa. Mimo, że to może tylko na chwilę załatać dziurę, ale nie naprawi sytuacji. A co gorsze zgodnie z prawem popytu i sprzedaży, jak się jakiegoś towaru dużo pokazuje na rynku, to ceny spadają. I pewnie też Grecy posprzedają te wszystkie koleje, lotniska, porty, pocztę, banki, wodociągi i tak dalej poniżej wartości. Rzeczywiście ta cała Unia to znakomity pomysł, żeby jedni mogli zarabiać krocie kosztem drugich. Gdybym utrzymywał się np. z obwoźnego handlu odzieżą i musiałbym np. spłacić jakiś kredyt, to prędzej jadłbym co drugi dzień, albo wygrzebywał resztki ze śmietnika, niż sprzedałbym samochód, aby uregulować dług. Pozbyć się czegoś łatwo, ale skąd wziąć pieniądze jak się przeje to co wpłynęło do kieszeni po sprzedaży dajmy na to tego samochodu?
Chyba warto interesować się sytuacją w Grecji, którą z kryzysu próbują dźwignąć socjaliści bo to pewnie takie same metody, jakie czekają nas, gdyby w Polsce sytuacja dojrzała do tej z Grecji. U nas też przy korycie są socjaliści, albo z liberałów stają się socjalistami, gdy tylko dopchają się do koryta. A jakie te metody: sprzedać to, co zagranica każe i ściągnąć jeszcze więcej pieniędzy z ludzi. O, rzeczywiście raj na ziemi ta cała Unia Europejska! Tylko dla kogo?
Czy nas czeka to samo co w Grecji. Gdyby wierzyć rządowi, to oczywiście, że nie, bo dobrobyt państwa i społeczeństwa zależy od ilości stadionów, a u nas niedługo ich będzie aż 5! Hura! Co prawda nie wiadomo, czy będzie tam wolno wejść ludziom, bo znowu mogliby rozwiesić transparent z napisem „Szechter przeproś za ojca i brata” z zdjęciem Adama Michnika z papierosem w twarzy i redaktor Wyborczej by się pieklił.
Nazywam sie Michal Pluta. Mój oficjalny blog i wszystkie teksty: konfederata.bloog.pl.